Firmus Piett Firmus Piett
1637
BLOG

Demokracja czy fasada?

Firmus Piett Firmus Piett Polityka Obserwuj notkę 18

Od kilku dni nasila się w przestrzeni publicznej wyjątkowo agresywna, chyba najostrzejsza ze wszystkich dotychczasowych nagonka na Jarosława Kaczyńskiego. Media aż prześcigają się w demaskowaniu złych cech, wad psychicznych i defektów osobowościowych szefa największej partii opozycyjnej. Wszystko to  jest czynione w sposób dla normalnego, uczciwego człowieka całkowicie nieakceptowalny moralnie. Nie ma ani słowa o programie, zamierzeniach czy planach atakowanego, jest natomiast wielka i zmasowana próba zdeptania, odczłowieczenia i odarcia go z godności jako człowieka.

 Jeśli w polskiej polityce była kiedyś prawdziwa nienawiść, to z pewnością możemy ją obserwować właśnie teraz. Takiej ilości inwektyw, jadowitych kombinacji słownych, poniżeń, szczucia w sposób oczywisty i bez ogródek zmierzających do zadania przeciwnikowi  psychicznego cierpienia, nie było w tym kraju w koncentracji do jednej osoby jeszcze nigdy. W akcji upokarzania szefa PiS bierze udział cały medialno-polityczny establishment III RP, z wiodącymi dziennikami, portalami internetowymi, telewizjami i rozgłośniami radiowymi na czele. Dzień w dzień, zewsząd słychać potężny artyleryjski ostrzał inwektywami, kłamstwami, przeinaczeniami i aluzyjnymi, spreparowanymi pod z góry wymyślone tezy domysłami . Wszystko zainscenizowane tak, aby ukłuć ofiarę jak najboleśniej.
Prym w kampanii oszczerstw wiedzie oczywiście Gazeta Wyborcza, niemal codziennie publikująca jakieś „nowe” materiały dotyczące katastrofy smoleńskiej, ale w taki sposób, aby za pomocą domysłów, skojarzeń, hipotez uderzyć w nieżyjącego prezydenta, a tym samym w związanego z nim emocjonalnie brata. Wszystkie, co do jednego materiały Wyborczej mają tyle samo wspólnego z rzeczywistością co najbardziej fantastyczne teorie spiskowe, więcej, niektóre hipotezy  o zamachu wydają się być bardziej przekonujące i udokumentowane faktami, niż to co dzień w dzień sączy dziennik Michnika. Gazeta stosuje zdumiewające, przewrotne konstrukcje logiczne, zawsze wbrew  najbardziej oczywistym faktom i dowodom, prowadzące do postawionej z góry tezy.  Tak było przez wiele miesięcy z rzekomymi prezydenckimi naciskami, kiedy ze znanych publicznie stenogramów z rządowego Tupolewa nic takiego nie wynikało, tak było kiedy niedawno Gazeta publikowała stenogramy przemieszane – polskie z rosyjskimi (w taki sposób, aby jeszcze bardziej pasowały do wizji świata z Czerskiej), tak aby wśród czytelników podtrzymać mit owych nacisków. Dziś z kolei opublikowano żenujący tekst, który ma udowadniać, iż rządowe zabezpieczenie lotnisk zapasowych było wręcz wzorowe, że urzędnicy byli przekonani iż samolot odleci na jedno z awaryjnych lotnisk aby „przeczekać” mgłę w Smoleńsku.  Tekst ten jest żałosny z kilku powodów, przede wszystkim dlatego, iż jest publikowany w momencie, w którym do świadomości społecznej zaczął przedostawać się fakt kompletnego nieprzygotowania przez odpowiadający za to rząd lotnisk zapasowych. Na poczekaniu wymyślono więc rozbrajającą historyjkę o „przeczekaniu” na innym lotnisku i zdobyto odpowiednie, potwierdzające to wypowiedzi rządowych urzędników (zainteresowanych rzecz jasna wybieleniem w tej sprawie samych siebie).
Inne media, w swej jadowitej kreatywności nie odstają o Wyborczej. Akcje z tworzeniem obrazów psychologicznych Jarosława Kaczyńskiego, publiczne rozważanie jego rzekomych cech psychicznych były tylko jednym z elementów. Wystarczy spojrzeć na portale internetowe, na dobór zdjęć, tytułów. Ostatnio Wirtualna Polska napisała, że PiS „aż kipi” z jakiegoś tam powodu. Wszystko to ma wzbudzać w odbiorcach przekonanie o wielkiej szkodliwości największej partii opozycyjnej, a zwłaszcza jej lidera. Kiedy nie ma faktów na poparcie tez, należy rozsiewać niezliczone wątpliwości, a adwersarzy oskarżać o niecne intencje. Tak się właśnie w Polsce czyni obecnie. Choć to salon III RP pluje nienawistnym jadem, to cierpiący po śmierci brata Kaczyński jest oskarżany o nienawiść. Mimo, że to Gazeta Wyborcza  zamieszcza najwięcej „sensacyjnych” i opartych na domysłach tekstów o Smoleńsku, to jej zdaniem PiS gra trumnami, „rozsiewa spiskowe teorie” i uprawia polityczną nekrofilię.
Moim zdaniem w Polsce została przekroczona ważna granica, punkt zza którego nie ma już powrotu do tego co było wcześniej. Partia rządząca, wraz z podległymi instytucjami i dyspozycyjnymi mediami pokazały, że są w stanie dla utrzymania władzy zrobić wszystko, nagiąć i zafałszować każdą rzeczywistość, a jeśli trzeba kłamać i manipulować. Widać wyraźnie, że po szoku spowodowanym publikacją raportu MAK, Tusk już otrząsnął się z chwilowego załamania, a salon ma zamiar przejść do radykalnej kontrofensywy i rozprawy z PiS. Widoczne wyraźnie zaostrzenie języka nienawiści wobec Jarosława Kaczyńskiego jest tego jednym z elementów. W Internecie aż huczy od informacji o mających lada dzień ujrzeć światło dzienne stenogramach TU-154, zbadanych przez krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych. Mają one rzekomo rzucić nowe światło na całą katastrofę i uderzyć bezpośrednio w Lecha Kaczyńskiego. Choć nie wiadomo czy to prawda, cel jest jeden – jątrzyć i tworzyć wokół PiS specyficzną, destrukcyjną dla tej partii atmosferę.
Jest to bardzo ważna cezura, ponieważ od tej pory, metody stosowane przez rząd PO i wspierającą go prasę jawnie przestają mieścić się w demokratycznym standardzie. Oznacza to przede wszystkim, że przed Polską rysują się obecnie dwa scenariusze. W pierwszym, strona rządowa odnosi sukces, wygrywa jej narracja i zafałszowana interpretacja rzeczywistości. Jeśli tak się stanie, raz wykorzystane antydemokratyczne metody walki z faktami i opozycją będą stosowane już stale i być może ulegną dalszemu zaostrzeniu. To oznacza nieuchronną putinizację Polski, czyli przekształcenie demokracji realnej w pozornie bezkonfliktową a przez to fasadową, z koncesjonowaną opozycją, ale faktycznie z jedną grupą ludzi stale dzierżącą ster rządów. Scenariusz drugi to wygrana demokracji i prawdy. Aby tak się stało, PiS musi wbrew nagonce, kłamstwom i atakom władzy oraz dyspozycyjnych wobec niej autorytetów wygrać nadchodzące wybory parlamentarne. Nawet jeśli po wyborach powstanie koalicja wszystkich przeciwko partii Kaczyńskiego, to wygrana będzie jasnym i czytelnym sygnałem dla społeczeństwa i początkiem dekompozycji obecnego obozu władzy. Stanie się tak dlatego, że jeśli nawet Platformie uda się utrzymać rządy, to gorycz porażki i nieuchronność klęski w przyszłości  z pewnością zdezintegruje tę formację jeszcze przed wyborami 2015.

Jestem miłośnikiem logiki. Dzisiejsze jej powszechne lekceważenie, powoduje u mnie wyraźny ból głowy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka