Bardzo frustrująca jest dzisiejsza wypowiedź doradcy obecnego prezydenta. Kiedy słyszy się z ust takie zdanie jak: "a czy wyobraża Pan sobie wizytę prezydenta Kaczyńskiego i Putina razem? Jest oczywiste, że gdyby wizyta w Smoleńsku była połączona, to Putina by tam nie było."
Słysząc coś takiego chyba każdy z nas zastanawia się teraz jak widziała nas Rosja za czasów prezydentury ś.p. Lecha Kaczyńskiego? No właśnie tak, jak to powiedział dzisiaj pan profesor tłumacząc, że to Rosja była organizatorem tego spotkania i w depeszy było wspomniane tylko o premierze. Przecież rząd mógł zwyczajnie zapytać, poprosić o to żeby wizyta odbyła się razem z panem prezydentem. Czemu tak się nie stało? Na to i na inne pytania premier polskiego rządu nie potrafi jednak odpowiedzieć do dzisiaj, a jeżeli już odpowiada to mówi : "bo to Kaczyński nie chciał lecieć ze mną".
Kolejna wypowiedź doradcy pana prezydenta: "PiS stoi za suwerennością, patriotyzmem to czemu chce oddać sprawę smoleńską do rozpatrzenia organizacją międzynarodowym? Chcecie pokazać, że nasze państwo jednak jest słabe?". Zastanawiam się teraz czy państwo nie jest słabe oddając sprawę pod skrzydła Kremlu. No tak, przecież zapomniałem, MAK jest instytucją apolityczną. Jednak co stoi na przeszkodzie, by organizacja międzynarodowa, chociażby taka jak Unia Europejska nie mogła nam pomóc? Przecież po to do niej wstąpiliśmy, bo gdy czyta się zwykły podręcznik w liceum dowiadujemy się, że gdy jedno państwo jest "zagrożone", w tym wypadku "nie prawdą" to państwa UE powinny nam pomóc. Czemu tak nie jest? Czy to wina tych państw, czy naszego rządu?
Taka konkluzja na sam koniec. Skoro pan profesor uważa się za apolitycznego pracownika pana prezydenta i twierdzi, że nie jest w barwach pomarańczowo-niebieskich, to czemu możemy usłyszeć tak okropne wypowiedzi, które przerażają. Może on jednak jest "apolityczny", a taka jest poprostu prawda...
Marcin Buchali
