Były prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump stwierdził, że zachęcałby Rosję, by "robiła cokolwiek jej się podoba" innym krajom NATO, które nie wypełniają zobowiązań finansowych wobec Sojuszu.
To było - jest bardzo nieodpowiedzialne. Mój komentarz tego jest prosty. Trump grzebie swoje szanse na wybór (i wcale mnie to nie smuci. Alternatywa że ktoś taki, o takim sposobie myślenia mógłby zostać prezydentem USA jest porażająca). Chyba że pomogą mu wygrać rosyjskie służby (były takie działania w przeszłości), co byłoby policzkiem dla amerykańskich, amerykańskiego narodu i porażką dla świata. Nie wiem czy Trump robiąc ukłon w stronę Putina na to właśnie nie liczy. Jeśli tak, wygląda to gorzej od zdrady stanu.
I mam nadzieję że po tej wypowiedzi jest w USA skończony. Wyjaśniając do końca meritum jego wypowiedzi, chodzi tu o zobowiązania w płaceniu 2% z PKB każdego kraju NATO na obronność. Prawidłowa wypowiedź w tym temacie i normalnego polityka winna brzmieć: Kierownictwo NATO powinno wyciągnąć konsekwencje wobec krajów nie płacących bądź uchylających się od płacenia tego podatku. Tyle że taka wypowiedź (ingerencyjna) nie powinna paść z za oceanu, a jeśli już, to nie powinna być publiczna.
