Przegrana Michnika w procesie o ojca
Cezary Gmyz 17-03-2009,
Sąd oddalił pozew redaktora naczelnego Gazety Wyborczej Adama Michnika przeciw Instytutowi Pamięci Narodowej.
autor zdjęcia: Radek Pasterski
źródło: Fotorzepa
Michnik domagał się przeprosin od IPN za przypis dotyczący jego ojca Ozjasza Szechtera. W książce "Marzec 68" można było przeczytać, że Szechter został przed wojną skazany za szpiegostwo. Tymczasem przedwojenny sąd skazał go za próbę zmiany przemocą ustroju Państwa Polskiego przez działalność w Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, która była organizacją kontrolowaną przez sowiecką agenturę.
W Biuletynie IPN pomyłkę sprostowano oraz przeproszono „wszystkich, których dobra osobiste zostały naruszone”. To jednak nie usatysfakcjonowało naczelnego GW. Żądał 50 tys. zł odszkodowania na cel społeczny i przeprosin w "Gazecie Wyborczej" i "Rzeczpospolitej".
„Mój ojciec nie był sowieckim szpiegiem. W latach drugiej RP był członkiem nielegalnej partii komunistycznej. Z tego tytułu był wielokrotnie więziony - w sumie spędził osiem lat w więzieniach” – pisał w GW Michnik broniąc ojca.
Reprezentujący IPN prawnicy Krzysztof Zając i Wacław Markowicz argumentowali, że przestępstwa, za które został skazany Szechter przedwojenny Kodeks Karny klasyfikował jeszcze ciężej niż szpiegostwo bo jako zbrodnię stanu.
- Nazwanie mego ojca szpiegiem sowieckim odebrałem jako oszczerstwo wymierzone w jego godność i moje prawo do szanowania jego pamięci - mówił przed sądem Adam Michnik. Piotr Gontarczyk, który był jednym z redaktorów zawierającego sporny przypis tomu „Marzec 68”, jest bardzo zadowolony z decyzji sądu
– Takiej decyzji należało się spodziewać. W moim przekonaniu Adamowi Michnikowi mogło chodzić nie tyle o ochronę dóbr osobistych ale sprawdzenie jak daleko może się posunąć w terroryzowaniu debaty publicznej i świata nauki przy pomocy pozwów sądowych. Odnosiłem wrażenie, że przy pomocy tej metody Michnik chciał ograniczyć możliwość badania niektórych tematów. Tak się nie stało i odbieram to jako bardzo dobry znak – mówi „Rz” Piotr Gontarczyk.
źródło: Rzeczpospolita