Gazeta Obywatelska Gazeta Obywatelska
1146
BLOG

Jerzy Jachowicz - Rozrywkowa debata w telewizji publicznej

Gazeta Obywatelska Gazeta Obywatelska Polityka Obserwuj notkę 2

 

Oto pogrążający się coraz niżej w najróżniejszych rankingach i sondażach Donald Tusk wzywa Jarosława Kaczyńskiego do udziału w debacie publicznej. Jeden na jeden. Gdybym powiedział, że to tani manewr, który stosuje Tusk na zasadzie „tonący brzytwy się chwyta”, byłaby to nadzwyczaj łagodna ocena pomysłu premiera.

Ta propozycja dowodzi ogromnej buty jego autora oraz niczym nieuzasadnionej wiary, że ciągle jest wiarygodny dla milionów Polaków. Kiedy usłyszałem z ust Tuska jego propozycję, pierwszą myślą, jaka mi się nasunęła, było pytanie następujące: Jak niezgłębionymi pokładami cynizmu musi być wypełniony Donald Tusk, aby wystąpić z takim wyzwaniem? I natychmiast w pierwszym kroku obrażać swego potencjalnego (gdyby Jarosław Kaczyński przyjął propozycję) rywala, nazywając go tchórzem, który unika debaty. – Od 2007 roku Jarosław Kaczyński ucieka przed debatą ze mną. Być może teraz starczy mu odwagi – mówi Tusk, sugerując, że przesądzone jest już, kto wygra pojedynek, że zwycięzcą może być tylko on.

 

Podpiąć się pod cudze sukcesy

Druga narzucająca się refleksja to ta, że Tusk działa w dużym stresie, ogromnie nerwowo. Opinię nadszarpniętą seryjnymi kłamstwami, nieudolnymi działaniami, pustymi obietnicami, próbuje naprawić śmieszną szarpaniną między domami rodzinnymi i środowiskami złotych medalistów olimpijskich, bohaterami masowej wyobraźni ostatnich dni. Z remizy strażackiej, gdzie startem Pawła Bródki entuzjazmują się jego koledzy po fachu, premier pędzi co sił do Zębu, rodzinnej miejscowości Kamila Stocha, by wprosić się do domu rodziców naszego skoczka.

To po prostu groteskowe, kiedy premier dużego europejskiego kraju chce wykorzystać wielkie osiągnięcia sportowców dla własnych, prywatnych. Próbuje się podczepić pod blask bijący od ich zwycięstw, aby jakaś część ich wyczynu spadła na niego.

Po fali niepowodzeń wymyślił debatę, rodzaj pułapki, w którą chce wciągnąć Jarosława Kaczyńskiego. Jego taktyka obliczona jest na skompromitowanie swego rozmówcy poprzez przypisanie mu wszystkich niepowodzeń swego rządu jako nieuchronnych następstw fatalnych pierwszych kroków, popełnionych przed siedmioma laty przez Jarosława Kaczyńskiego w czasie, kiedy jego partia stała u steru państwa. Po objęciu władzy przez PO – będzie przekonywał Donald Tusk – osobiście robił wszystko, by zapobiec katastrofie. By zahamować procesy degradacji w wielu dziedzinach, na przykład ochrony zdrowia obywateli, ograniczyć negatywne zjawiska, typu wzrost bezrobocia w kraju i zwiększającą się liczbę zarobkowej emigracji. Miały one jednak tak głęboko sięgające i rozległe korzenie, że nawet tytaniczny wysiłek jaki przez te siedem lat został poświęcony odwróceniu negatywnych rzeczy przez Kaczyńskiego zapoczątkowanych, nie był w stanie przynieść oznak wyraźnej poprawy.

 

Tylko  my!

Z pewnością – na ślepo założyć można – w tę stronę będzie zmierzać kierunek debaty prowadzonej przez Tuska. Będzie tak ją prowadził, aby narzucającym się wnioskiem była sugestia, że tylko on i jego ekipa rządowa mają odpowiednie kwalifikacje, by dalej kierować naprawą państwa. Finał będzie taki jak zwykle. Tusk zaapeluje, by jeszcze raz mu zawierzyć, bo ma w ręku właściwe atuty, by naprawa była skuteczna. W tym miejscu przywoła swoje doskonałe relacje z przywódcami sąsiadujących z nami potęg – Niemcami i Rosją oraz czołowymi postaciami Unii Europejskiej.

Rachuby te oparte są na założeniu, że jego talenty krasomówcze, osobisty urok i swada stworzą wystarczająca przewagę nad Jarosławem Kaczyńskim, nawet wówczas gdy w jakichś wątkach merytoryczna racja będzie po stronie lidera PiS.

Sądzę, że byłoby błędem ze strony Jarosława Kaczyńskiego przyjęcie propozycji Donalda Tuska. Pomijając wymienione wyżej powody, jest jeszcze jeden istotny. Jestem przekonany, że Donald Tusk będzie gotowy naruszyć ustalone wcześniej warunki debaty, jeśli tylko nie będzie ona przebiegać po jego myśli. Co więcej, nie można wykluczyć, że takie założenie Tusk poweźmie jeszcze przed rozpoczęciem debaty.

 

Słowa bez znaczenia

Powody, dla których Jarosław Kaczyński winien odmówić zaproszeniu Tuska do debaty, głębiej widzi prof. Jadwiga Staniszkis. Słowa Tuska – uzasadnia pani profesor – nie mają już żadnego znaczenia. Winniśmy brać pod uwagę jedynie realne skutki jego rządzenia. A te są opłakane. Przykładem może być podwyższenie wieku emerytalnego do 67. roku życia, uzasadniane tym, że jest to naturalny kierunek zmian wprowadzanych w całej Europie, podczas gdy w tym samym czasie Niemcy obniżają ten wiek z 65 lat do 63. W gruncie rzeczy jest pewne, że w trakcie debaty nie będzie miejsca na rzeczowe argumenty. Dominować będzie demagogia Tuska, który „zacznie swoje PR-owskie zagrywki”.

Wyborcy mają już dostateczną wiedzę, by oceniać trzeźwo obydwu liderów największych w Polsce partii. Do debaty z Tuskiem aż pali się Leszek Miller. W telewizji publicznej, która pierwsza zgłosiła się jako gospodarz debaty, jest tak mało dobrej rozrywki. Czemu więc nie pozwolić pogadać sobie tym dwóm.

 

 

Dwutygodnik „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” wydaje Solidarność Walcząca. Nasza redakcja mieści się we Wrocławiu, natomiast gazeta dostępna jest na terenie całego kraju. „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” porusza tematykę społeczno-polityczną, kładąc szczególny nacisk na promocje idei solidaryzmu społecznego i uczciwości w przestrzeni publicznej. Zależy nam również na aktywności naszych czytelników, tak aby stać się miejscem działalności obywatelskiej ludzi, którzy nie odnajdują dla siebie przestrzeni w głównym nurcie, zarówno medialnym, jak i politycznym. Jesteśmy dwutygodnikiem, który nie tylko krytykuje i wytyka błędy władzy, instytucjom państwowym i osobom zaangażowanym w życie publiczne w naszym kraju, ale również przedstawia własne propozycje usprawnienia funkcjonowania państwa i obywateli w jego ramach. Nasz adres - gazetaobywatelska.info

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka