Czyje esemesy sterują Panem Prezydentem?
We wczorajszej notce:
http://graf13.salon24.pl/593201,wierze-w-pana-prezydenta
próbowałem dociec istnienia strażników mych uprawnień obywatelskich gwarantowanych Konstytucją, niestety przeliczyłem się.
W Kraju wrzało w wielu miejscach, odbywały się demonstracje, pikiety, pisemne protesty całych grup społecznych jak i głosy zaniepokojenia pojedynczych osób czujących się szykowanymi we własnej Ojczyźnie.
Osobiste uczestnictwo obywateli zdeterminowanych wieloletnią eskalacją drwin i bluźnierstw kierowanych w stronę ich symboli i doktryn wiary wywołało pewną reakcję władz terytorialnych. Zaniepokojenie władz musiało być spore skoro uznały konieczność silnej ochrony kontrowersyjnych miejsc przez Policję.
Takie podejście rządzących do meritum protestów okazało jednostronne poparcie dla fanatyków niszczenia dotychczasowych, w miarę poprawnych stosunków pomiędzy wierzącymi a niewierzącym w Boga obywatelami.
Niestety zabrakło rozjemcy!
Sprawność notabli w organizowaniu konfrontacji pomiędzy grupami społecznymi dawała wrażenie zorganizowanej i kierowanej odgórnie. Szybkość „kulenia ogona” przez niezależnych, ponoć, prezydentów miast i dyrektorów teatrów wskazuje na niewiarygodnie silną rękę wklikującą odpowiednie esemesy z dyspozycjami.
Otwartym, ciągle, pozostaje cisnące się na usta pytanie:
Czyje esemesy są władne sterować Panem Prezydentem?
