graf13 graf13
138
BLOG

RZÓŃD- Siesta pod dębami

graf13 graf13 Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

 

Bez cały pióntek nie dało sie w chałupie usiedzić, cóś mnie cióngło pod dęby do chłopoków. Dostali my dzisiej nowy rzónd i chciołem z kimciś rozśóńdym go łobgadać. Przecie rzónd to wielga sprawa, przecie dla nas chemerytów tyż. Wycióngnół ja zara mojego Roksrojsa z szałerka i jusz po drodze zapowiedziałci ja ty moji Małolacie, aby nie wartowała na mnie z kolacjóm, bo dzisiej bendóm obmawiane sprawy wagi państwowy i wróca późnij.

Na tóm grzecznóm powiastkę, ta moja baba cóś burknyła pod nosem łod niekcenia, wyszło zaledwie, żebym sie za dugo nie szlajał bo brama na fest zarygluje i bedzie szlus.      

Zapewno i chłopoki myśleli tóż samój, bo w pare chłopa już cióngli do naszy Dziuply na kufelek tyj chmielowy ambrozyi. Dzisiejszy łupał scióngnół do naszygo gniozdka wincy złakniónych niż zawżdy, nawet pare młodszejszych pindów przysiadło sie delikantnie z kufelkamy przy swojich chłopokach.

Małorolny Jachu i Pyrac urychtowali już mniejsca dla wiency chłopa, chocia jim nikt nie godał, że przyńdzim. Niezmordowany Stefan w trimiga postawił przed każdym doszłym wielgaśny kufel z wielgaśnó pianó. Mrugnółem znaczónco do Stefka i po chwili szepłem na łucho:

Stefanie, kumplu najprawdziwszy, przy dzisiejszy frajdzie, sięgnij ino pod tółbank i wycióngnij ta kwatyrka co szkłem nasionka.

Szef mrugnął tyż i po chwili dyskrentnie każdemu wsypał do szklanicy z piwkiem po sztabowym czegoś procentowanego.

        Ino mi gembów nie krzywta, coby inksze nie myśleli, że was łoctem naczenstowałem

- tłumaczył po wszyćkiemu.

Kóńczyli my pstre godonie obglóndając sie na Julka, któren łumiał trzyźwo tumaczyć najbardzi ćymne rozrzóńdzenia. Ni na darmo łón bez dwadziścia latów kręcił w Ratuszu jako szoferak:

        Na jakich łon móndrych ludziów sie wtedy napatrzał

I to mu ostało do dzisiej!          

Julek zeświadomióny wagi swygo wyznania, zdmuchnół pianka z nowy szklanicy i patrzónc s powagó na kumpli rzeknół ino jedno proste słowo:

        Nowy rzónd był nóm poczebny jak Ament w pacirzu i to nie je dyskusyjne!   

Pooglóndał sie po kiwajóncych gowami z powagó suchaczach.

Jeno Premierka szczeliła fucha, bo wziyna za wiela tych starych ministrów, pewnikiem ma kobita niewiela znajómków, na których mogłaby sie wesprzyć i stónd nasze nerwy. Musim to wzióńć na wiara, że rychło samo się przeflancuje.

Żuli my to Julkowe ekspoze w zamilczeniu, bo przecie mioł łón racjom, zaś po chwili Bolec jak dwa razy łyknął piwka i łobtar piana spode nosa wniósł swoja racja:

Jo tam miółbym lepszygo fachmana na tygo ministra łod skarbu, wiela łón już dobrygo pokazał, co umie zrobić. Ludziów nauczył żebrania na wielgi cyl, jezd gibki jak mu każó po tych stołach lanżerować i weków szukać. Nó i to ma dobre, że jak taki wek z marmóladó schował, to i samój nie łumiał znaliźć, wienc inksze tym bardzi ni znalezó. 

Pewnikiem ten dopalacz spode stefciowygo tółbanku dobrze nas wyrychtował, bo wszystkie my zapisali sie w kolejka do dyskusyji i sam Julek musioł pilnie baczyć na kolejka i zygarek. Niechtórym to i dwa razy merytoryczne myślenie nachodziło, jak na tyn przykład Pyraca, wpierw pochwalił wybranie naszy były Wojewodziny na ministra łod milicjantów, bo mówił, że zara milicjanty bedó kropidła targać w mniejsce pałków, a te browningi zamienió na proce. Zara tyż po chwili zarykomentował Józwe Bónka, tego łod Amper Goltu, na wspaniałygo ministra  do transporta, jak tumaczył-

Mody jest jeszcze lorbas, a paczta jaki już łuczóny- do Chinów fruwał i ichniejsze bumelzugi na prawdziwe Pendolina przerabiał. Jo, jo, a jaki je znawca we fligrach, jeno mu nie dali się rozwinóńć.

 

No, jak już gadasz o chopaku naszygo kochanygo Premiera to mnie by podobała się jego córónia, ta Kasia, co na fajnsbuku majóntek w pare dni uzbirała, łóna powinna być gówna macherka łod tych komputrów rzóńdowych. Nikt by jeyj nie zagión, a i na babski modzie się zna jak nie mówionc diabli, pewnikiem uzbierałaby roboty dla wiela chcóncych kobitów.

 -Wcisnął sie poza kolejó Antón, ale zara potym Julek juże pilnował zapisa i dawał głos wedug koleji. Najmóndrzy to rzeknół dzisiej Dryblas, chop co to mnierzy meter i pińć centymetrów jak stoi w kapeluszu i na łyżwach. Walnął łón mniej wiency tyla:

No, a ja chopy żałuja, że w naszym kraju ni ma zawodu wyceprezydęta jak to je w Chameryce. Tedy nasza Bydgoszcz miałaby się dobrze, bo przyfruwaliby do tego pałacyka do Chobielina różne Łobamy i inkszejsze znajómki pana Radka, coby tym naszym wyceprezydętem został wybrany. Pewnie dawałby i strzylać swoim gościóm do łónych danielów coto je w swojim lasku hoduje. Ja myśla, że takich zwierzóntków łóni w ty swoji bogaty Chameryce ni majó. 

Wtedy nasze lotnisko i warsztaty tamój miałyby kupa do roboty z tymi fligrami, a bogate goście dawaliby grubaśne dolary za nogónke i w różnych sklepikach tyż. 

Jo, jo, wszystkim by się zara polepszyło.

 

Bylim już fest pomęczone wienc Julek zgrabnie łubrał wszytko w łostatnim powiedzeniu-

Jo, jo, chopy, robienia polytyki w prawdziwy demokrancji to cienżka fucha i poczeba  pomocy dla tych co w nió wdepli. Pomagajta wienc i pilnujta naszygo Pana Premiera, co to tera je Przewodniczóncym żeby przy tym zgrabnie popijanym kóniaczku nie dawał się bałamucić jewropejskim banksteróm i żadnych nowych wysokołoprocyntowanych pożyczków nie dał se wetknóńć!   

 

Nawet na ładne łoczy!

graf13
O mnie graf13

Niedyplomowany Absolwent Akademii Chłopskiego Rozumu, któremu umiłowanie Rodziny jest wstępem do relacji z Ojczyzną. Z sentymentem wraca do wartości określanych jako: wiara honor szacunek uczciwość godność

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo