Kilka miesięcy po I Konferencji Smoleńskiej pewien, zaprzyjaźniony kapłan powiedział do mnie:
Panie Henryku, już pan nie musi mnie przekonywać, że w Smoleńsku był zamach, ale zostawcie to już dla potomnych. Nie dochodźcie całej prawdy.
Długo nie mogłem zrozumieć dlaczego tak mi powiedział i dopiero wyważone stanowisko Kościoła wobec narastającego od grudnia kryzysu ukraińskiego uzmysłowiło mi, że hierarchowie pragną uniknąć jakichkolwiek kroków przybliżających nas do otwartego konfliktu zbrojnego z Rosją. Dla Kościoła pokój jest najważniejszy.
Niestety, próby przejścia do porządku nad tak ogromnym kłamstwem, jak Kłamstwo Smoleńskie, doprowadziły nie tylko Kościół, ale i wszystkich przywódców demokratycznego świata do sytuacji bezsensownej:
w imię zachowania pokoju zwiększamy liczebność wojsk przy granicach bezczelnego agresora, dowodzonego przez pułkownika KGB. Ale jemu właśnie o to chodzi! To Putin z Tuskiem najbardziej lubią straszyć wojną.
W Gruzji, w 2008, też stacjonował tysiąc żołnierzy amerykańskich. I cóż to dało? Putin tylko się rozgrzał, by konsekwentnie realizować odbijanie strefy wpływów Rosji, poprzez kolejne akty wojenne. Zmienił tylko kolejność, w stosunku do tej, przewidywanej przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego - Polskę zaatakował przed Pribałtyką. Oczywisty akt wojenny w Smoleńsku był jednak tylko preludium przed opanowaniem polskiej gospodarki.
Czas najwyższy, byśmy zastosowali metody, którymi Jan Paweł II ucywilizował trochę sowietów, unikając wojny nuklearnej. Znamienne jest to zdanie z Testamentu (12.-18.III.2000):
" Niech będą dzięki Bożej Opatrzności w sposób szczególny za to, że okres tzw. «zimnej wojny» zakończył się bez zbrojnego konfliktu nuklearnego, którego niebezpieczeństwo w minionym okresie wisiało nad światem."
Czy dziś nie zawisło ponownie?
Czy nie powinniśmy wsłuchać się w dzisiejsze słowa Ojca Świętego Franciszka, wygłoszone do Polaków?
"Naród polski dobrze wie, że aby wejść do chwały, trzeba przejść przez mękę i krzyż (por. Łk 24,26). Jesteśmy w drodze, ale nie powinnyśmy być błądzącymi! Jesteśmy pielgrzymami, nie włóczęgami – jak mawiał święty Jan Paweł II."
Błądzącymi, czyli idącymi fałszywą drogą! Dokąd zaprowadzi nas wystawianie armi NATO przeciw armi Putina?
Jedyną metodą spacyfikowania Rosji jest odcięcie jej od napływu dolarów, a 70% przychodów pochodzi z gazu i ropy.
Wiem, że Niemcy i reszta Europy nie wyobrażają sobie zakręcenia kurka. Dlatego trzeba uruchomić europejską opinię publiczną, by nie pozwoliła na dalsze uzależnianie się od zbrodniarzy. Trzeba upublicznić wiedzę o Smoleńsku, zamkniętą w amerykańskich sejfach na czasy, kiedy już Polacy nie będą żądali wypełnienia zobowiązań sojuszniczych NATO.
My, polska Solidarność, zaszczepiona nam przez Jana Pawła II, potrafimy przyjąć tę wiedzę z godnością i będziemy robić wszystko, by nie pozwolić mordercom nadal zabijać. Należy sankcjami zachęcić Rosjan do wydania ekipy KGBistów przed Trybunał Haski.
To jest najlepsza droga do trwałego pokoju.