Wczorajsza notka Janusza Wojciechowskiego wywołała taką wściekłość wśród MWzWM, że od razu przypomniała mi się sytuacja sprzed wyborów w 2011. Wówczas, na tydzień przed głosowaniem Prezes Jarosław Kaczyński rozjechał niejakiego redaktora Lisa, co uzmysłowiło elektoratowi PO zagrożenie wygraną PiS. Na dodatek Palikot wydrukował bilbordy uświadamiające lemingom, że jeśli Tusk przegra, to premierem znowu zostanie Jarosław Kaczyński i podziałało. Wygrał strach przed rozliczeniem. Nie łudźmy się, jeżeli my tego nie zrobimy teraz, to Donald T. znów przed wyborami postraszy wojną, wywoływaną rzekomo przez PiS.
Zakłamanie Smoleńska jest takim wstydem dla polityków i pismaków, hańbiących polskich pilotów, że zrobią wszystko, by odsunąć od świadomości społecznej ponurą prawdę. Kiedy Poseł-Sędzia uświadomił im, co ich czeka po wygranych przez PiS wyborach, zrobią absolutnie wszystko, by do tego nie dopuścić.
Przede wszystkim krzyczą, że nie ma żadnych dowodów na zamach, łudząc się, że wszystkie dowody zostawili u Putina, ale my na obecnym etapie, rozgrywanym wśród elektoratu, nie potrzebujemy twardych dowodów materialnych. Wystarczy wiedza uzyskana z trzech protokołów:
- Protokół firmy Universal Avionics - producenta komputerów pokładowych, zainstalowanych na Tu154M. Mimo próby jego ukrycia przez komisję Millera, prof. Kazimierz Nowaczyk - szef zespołu ekspertów Z.P. Antoniego Macierewicza wydobył na światło dzienne "lądowanie" 20m nad ziemią, 150m za miejscem, gdzie leżała sławetna brzoza, a 200m przed wrakowiskiem. Był to TAWS#38, po którym na pół sekundy protokół Millera wprowadził tzw. szarą strefę, w której zapisy wszelkich rejestratorów zwariowały.
- Protokół firmy ATM - producenta polskiej czarnej skrzynki QAR. Protokół ten został udostępniony naukowcom na I Konferencję Smoleńską. Protokół ten podważa, sporządzoną na podstawie zapisów radiowysokościomierza trajektorię pionową, przedstawioną w protokole Millera. Samolot nie leciał wg RW, bo to jest fizycznie nie możliwe, przy działającym kanale podłużnym AP. Twierdzenie, że samolot uderzył w brzozę jest bezpodstawne, bo przeleciał on co najmniej 20m nad nią. Pozostaje pytanie w jaki sposób samolot stracił tam część skrzydła, odpowiada na nie:
- Protokół badania wrakowiska przez polskich archeologów, wykazujący ok. 60 tys szczątków, w tym wiele przed miejscem pierwszego kontaktu z ziemią, nie pozostawia najmniejszej wątpliwości, że przyczyną katastrofy była seria wybuchów wewnątrz kadłuba.
Wiedza ta wystarcza do opisanego przez Europosła Janusza Wojciechowskiego wznowienia śledztwa, ale najpierw trzeba ją upowszechnić wśród wyborców, by Prawo i Sprawiedliwość mogło utworzyć rząd. I to im szybciej, tym lepiej, by miał kto w imieniu Polski przypomnieć Zachodowi, że sankcje wobec Rosji teraz trzeba nasilić, a będzie można je cofnąć dopiero
- po zakończeniu wojny i zaprzestaniu destabilizacji Ukrainy,
- zwrotowi Krymu,
- po wydaniu przed Trybunał Międzynarodowy sprawców Katastrofy Smoleńskiej,
- redukcji zbrojeń Rosji do poziomu nie większego niż UE i
- wycofaniu wojsk rosyjskich z terytorium Gruzji, czyli Abchazji i Osetii Południowej.