hipokrytes hipokrytes
164
BLOG

Po pierwsze nie szkodzić czyli bojkot 2012

hipokrytes hipokrytes Polityka Obserwuj notkę 0
Występy polskiej reprezentacji, kibiców raczej nie rzucą na kolana. Rozgrzebane drogi, autostrady i miasta (vide radosna twórczość Madame HGW w Warszawie) również. Hit „Koko spoko”, jako wizytówka polskiej kultury to też nie jest szczyt szczęścia. Co zostaje? Atmosfera sportowego święta, którą uparli się popsuć hipokryci z UE, wspierani przez ogarniętego pomrocznością jasną, jednego z przywódców opozycji.

Pięć lat przygotowań, blisko 100 mld złotych wydanych na infrastrukturę, do znudzenia powtarzane zaklęcia, że musimy zaprezentować się z jak najlepszej strony i pokazać, że Polska leży w Europie, a nie w Azji. Sprawić, by ta kosztowna impreza procentowała w przyszłości, zachęcając rzesze turystów do wizyt w naszym kraju. Ja akurat dość kiepsko imaginują sobie taką bezpośrednią zależność, ale politycy niestrudzenie wbijali nam do głów tę argumentację. A teraz, za pięć dwunasta, postanowili zabawić się zapałkami. Mam wszakże nadzieję, że ta antyukraińska krucjata nie popsuje sportowego święta. Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie wylewał łez, że ten czy inny unijny urzędas nie przywlecze swych czterech liter na stadion. Ale wizerunek Polski, na dobre i złe splecionej w tym przedsięwzięciu z ukraińskim sąsiadem, zapewne ucierpi. Zwłaszcza, że nasi wybrańcy bardzo się o to starają. Powód bojkotu to zwykła hucpa. Ani zły czarownik Janukowycz nie jest takim strasznym satrapą (jest wielu znacznie gorszych, których jakoś się nie bojkotuje), ani księżniczka Tymoszenko nie jest dziewicą orleańską, ani jej uwięzienie nie zaczęło się wczoraj. A kolonia karna, czym z lubością epatują media wykorzystując skojarzenie z sowieckim łagrem, jest zwykłym ukraińskim więzieniem.

Tymczasem, polskie władze zupełnie nie potrafią się zachować. Zamiast demonstracji solidarności z Ukrainą, pojawiają się sprzeczne sygnały i chore pomysły. Komisarz Europejski Janusz Lewandowski wpisuje się w bojkot wraz z resztą darmozjadów z Brukseli. Donald Tusk milczy jak sfinks, nie zamierzając powstrzymywać swojej niemieckiej przyjaciółki i stada unijnych baranów ślepo podążających za przewodnikiem stada. Zabiera głos dopiero wtedy, gdy rzecz została sprowadzona do walki na sztachety na własnym podwórku. Kuriozalny występ Jarosława Kaczyńskiego, zwieńczony apelem o wykolegowanie ukraińskiego partnera wypada pominąć litościwym milczeniem. Dzisiaj natomiast, na wyżyny arogancji wspiął się prezydent Komorowski. Udzielanie wskazówek, dotyczących konieczności dokonania zmian w ukraińskim prawie, jakie raczył był udzielić prezydentowi sąsiedniego państwa, to już nie gafa a grubiaństwo. W dodatku przeciw skuteczne. W ten sposób przemawia udzielny książę do wasala. Żaden szanujący się przywódca nie może z tych zaleceń skorzystać, nawet gdyby chciał. Już widzę tą radość Polaków, gdyby Putin w publicznym wystąpieniu zapragnął przekazać naszemu pryncypałowi kilka wytycznych, w zakresie zmian w polskim systemie prawnym.
 
Nie należę do wielbicieli Ukraińców, ale rozumiem, że wyrwanie Ukrainy z rosyjskiej strefy wpływów leży w naszym interesie politycznym. Od czasu pomarańczowej rewolucji zrobiliśmy wiele żeby zbudować ciepłe relacje z tym krajem. Jak można więc, w tak bezsensowny sposób trwonić teraz ten kapitał? Za pół roku, nikt już nie będzie pamiętał o kanclerz Merkel et consortes, bojkotujących piłkarską imprezę. Ale arogancji Bronisława Komorowskiego i wiarołomnych pomysłów Jarosława Kaczyńskiego Ukraińcy pewnie nam nie zapomną. 

Hipokrytes

hipokrytes
O mnie hipokrytes

Kiedy słucham polityków trafia mnie szlag! Zamiast kląć przed telewizorem, napiszę co o tym myślę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka