czyli o triumfie współpracowników prawdy
Okazało się, że BOR mógł dopuścić się nieprawidłowości przy przygotowaniu wizyty Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku. Okazało się, że to, o czym od ponad roku mówiły różne „oszołomy” i „mohery spod krzyża” może być prawdą. Tyle starań obecnego establishmentu poszło na marne zaś zwolennicy „spiskowych teorii” triumfują. Nie pomogło powołanie na szefa komisji badającej katastrofę Jerzego Millera, któremu BOR podlega. Nie pomogły awanse i honory, jakie spotykały szefa BOR, gen. Janickiego.
Ale wcześniej tych wszystkich, którzy wskazywali na nieprawidłowości obrażano i wyszydzano. Sam minister Miller na wszelkie sugestie, co do błędów BOR reagował z irytacją. Decyzja prokuratury – co jest zapewne zwykłym zbiegiem okoliczności – następuje dopiero po wyborach. Tymczasem wszystko to obarcza rząd, w tym Donalda Tuska i Jerzego Millera osobiście. Nieznane są jeszcze szczegóły decyzji prokuratury. Z tego, co dziś napisała „Gazeta Wyborcza” zarzuty mają dotyczyć zarówno przygotowania wizyty prezydenta, jak i premiera. Pozostaje otwarte pytanie, czy do obu tych wizyt przyłożono tę samą miarę staranności, czy też wizytę Lecha Kaczyńskiego przygotowano o wiele mniej dokładnie. Trudno jest to na tym etapie ocenić, jednak lekceważenie, jakie głowie państwa okazywał Donald Tusk oraz systematyczne działania premiera, ministra Tomasza Arabskiego i innych osób z tego otoczenia w celu upokarzania Lecha Kaczyńskiego (w tym w szczególności w celu jak największego zmarginalizowania wizyty w Katyniu i możliwie największego obniżenia jej rangi) takie rzeczy sugerują. Donald Tusk i Tomasz Arabski nie cofnęli się przed podjęciem współpracy z przywódcami obcego mocarstwa w celu uderzenia w Prezydenta Rzeczypospolitej. Wielce więc prawdopodobne, że postawa taka znalazła też swój wyraz w jakości przygotowania wizyty i podejściu do swoich obowiązków osób za to odpowiedzialnych.
Dziś okazuje się, że to, na co niezależni dziennikarze i strona społeczna powołuje się od dawna, po raz kolejny okazuje się prawdą. Donald Tusk kłamał mówiąc o wzorcowej współpracy polsko-rosyjskiej. Ewa Kopacz kłamała mówiąc o sposobie przeprowadzenia sekcji zwłok. Jerzy Miller kłamał twierdząc, iż nie ma nic do zarzucenia BOR i przedstawiając gen. Janickiego do awansu i odznaczenia. Po raz kolejny wychodzi na jaw postawa rządu RP, który stara się utrudnić poznanie prawdy o tym, co zdarzyło się pod Smoleńskiem 11 kwietnia 2011 r. Ale dzisiejsze ustalenia prokuratury nie zmienią postawy elit i mainstreamowych mediów, że wszyscy ci, którzy doszukują się prawdy o Smoleńsku po raporcie MAK i Millera, to zaślepione nienawiścią moherowe oszołomy. Udało się wmówić ludziom, że ci, co walczą o prawdę – i jak się okazuje – do tej prawdy dochodzą, nie zasługują na szacunek czy poważne potraktowanie. I w efekcie na poważne traktowanie zasługują kłamcy i zacieracze prawdy, którzy przed dwoma tygodniami znów wygrali wybory.