Janek z HongKong Janek z HongKong
286
BLOG

Co po wyborach? Minister cyfryzacji Palikot i premier Donald Tus

Janek z HongKong Janek z HongKong Polityka Obserwuj notkę 0

Ostatnia akcja pod tytułem: „Wszyscy jesteśmy Niemcami” w moim najgłębszym odczuciu rozstrzygnęła wynik wyborów. Tak widzę, słyszę i czuję, do czasu postkolonialnej zadymy PiS miał szansę zremisować lub minimalnie wygrać teraz przegra, chyba też minimalnie.Po wyborach będzie rządzić PO, co do tego nie mam żadnych wątpliwości i jeszcze jedną pewność dołożę – będzie to koalicja trzech partii. PSL jest pewniakiem koalicyjnym, natomiast trzeci koalicjant będzie klinem rozbijającym PO. Obojętnie kogo Tusk wybierze, SLD, czy Palikota, będzie musiał, jako lider partii, liczyć się z wewnętrzną burzą, a gromowładnych jest tam wielu, ze Schetyną na czele. Pomyślmy chwilę, to nic nie kosztuje. Między baśnie można włożyć wynik Palikota powyżej 10%, nie dostanie więcej jak 7%, w ostatniej chwili pompowanie Palikota zostało powstrzymane. Powód jest banalny, Palikot nie odbierał głosów SLD, tylko PO. Najwięksi i najgłupsi antykaczyści głosowali na PO i to jest target Palikota, który przejął, ale nie w takiej skali jak próbowano skasować SLD. Wynik SLD będzie dwucyfrowy i moim zdaniem na poziomie poparcia dla Napieralskiego, czyli około14%. No i tutaj Tusk ma polityczną kalkulację w formie ćwieka do trumny. 

PSL wchodzi na pewno i co dalej? Wiadomo, że PSL może szachować Tuska koalicją z PiS, to oznacza, że im apetyty nie osłabną, mimo słabego wyniku około 8%, Pawlak będzie chciał złote góry. SLD jako partia wnosząca więcej szable siłą rzeczy oczekuje wyższej pozycji od PSL, co gorsze proporcjonalnie wyższej. Pawlak zrezygnuje z wicepremiera? Nigdy! Napieralski musi dostać to samo i jeszcze więcej teczek dla kolegów. Tusk musiałby w sumie oddać co najmniej połowę ministerstw, lekko licząc, dlatego wariant z SLD jest dla Tuska fatalny. Znacznie mniej kosztowny jest Palikot, z tej zbieraniny jaką wprowadzi do sejmu ministra wybrać nie sposób, sam Palikot jako minister będzie dla PO Lepperem, ale inaczej się nie da. Tusk nie ma wyjścia, bo tańszego koalicjanta nie znajdzie. Mało kto zwrócił uwagę na dwa komunikaty Tuska. Pierwszy cudownie pomnożył ministerstwa, w tym powstało coś takiego jak cyfryzacja. Idealne ministerstwo dla Palikota – niech się wykaże, zrobi coś pożytecznego, odkupi błazeńskie winy. Drugi komunikat to marihuana. Tusk wyraźnie wyznaczył warunki wejścia Palikota do koalicji, właściwie jeden warunek. Ten warunek jest zwarty w zdaniu: „Ja z człowiekiem, który popiera legalizację marihuany nie mogę współpracować”. 

Sprytne? Bardzo. Problem z Palikotem jest właściwie jeden – trawka. Poza tym zniknęły wszystkie problemy z Palikotem, przestanie Palikot popierać legalizację marihuany i jest normalnym fajnym koalicjantem. Tusk wytłumaczy związek partnerski racją stanu, Palikot powie coś o odkładaniu tematu na lepsze czasy, gdy będzie większość, i wszystko w porządku, bo media natychmiast wrócą do wielkiej wiedzy i merytorycznych uwag Palikota, które są co najwyżej powiedziane niewłaściwą formą. Po to Tusk pomnożył ministerstwa i przemycił praktycznie żaden warunek dla Palikota, żeby przygotować się do wariantu najmniej kosztownego. Tusk może utrzymać swoją pozycję w PO tylko i wyłącznie zapewnieniem swojej grupie teczek ministerialnych, innych argumentów nie ma. Gdy pójdzie w koalicję PSL SLD nie będzie miał czym płacić za utrzymanie pozycji numer jeden we własnych szeregach. Nie koniec problemów Tuska. Słaba koalicja, w dowolnym wariancie wywoła wojnę w PO, a głównym przeciwnikiem będzie Schetyna, jednak najważniejsze są czynniki zewnętrzne. 

Drugiej kadencji nie da się kreatywnie zaksięgować, dług już przekroczył 55% PKB, stąd te rozpaczliwe wyprzedaże koordynowane z NBP. Następnych 300 miliardów na utrzymanie Zielonej Wyspy Rostowski nie wyczaruje. Rząd będzie musiał narobić kolejnych głupot, z podnoszeniem podatków na czele, kasowaniem OFE, podnoszeniem składki rentowej. Złoty w grudniu padnie na pysk, od dawna wiadomo, że to termin zabukowany przez spekulantów, a rezerwy wyprzedajemy już od września. Słaba koalicja, konflikt w PO do tego fala kryzysu, która obnaży „polski fenomen”, to jest powtórka z Węgier. Wiadomo komu się marzy tytuł drugiego Orbana i Piłsudskiego? Kaczyński jeśli tylko nie dostanie w tyłek większą różnicą niż trzy do pięciu punktów, ma idealny start do spełnienia swoich marzeń, bo oczywiście zbieranina rządowa skompromituje się znacznie szybciej niż połowa kadencji. Taki jest realny scenariusz i tak się to na więcej niż 70% skończy.

Niemieckie media publiczne o polskiej racji stanu:

Obejrzałem Wiadomości TVP1, ale mimo wszystko pójdę na wybory!

Doktor prawny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka