GW rozpoczyna nową nagonkę. Redaktorom tej gazety nie podoba się projekt zapisu prawnego, wg którego kobieta, której nie wykonano aborcji pomimo tego, że miała do niej prawo, nie powinna otrzymywać pieniędzy na wychowanie niechcianego dziecka.
Jak wiadomo, polskie prawo przewiduje kilka wyjątków od zakazu dokonywania aborcji. Polskie sądy (łącznie z Sądem Najwyższym) uznają, że - jeżeli nie dojdzie do aborcji, do której matka ma prawo, to państwo powinno łożyć na utrzymanie niechcianego dziecka.
Ułomność tego poglądu jest oczywista:
1. Niechciane dziecko można, a nawet należy, oddać do adopcji (matka niekochająca swoje dziecko zgotuje mu straszny los i to od początku po urodzeniu).
2. Państwo, zezwalając na aborcję, nie ma obowiązku jej dokonywać.
Z nieznanego mi powodu polskie sądy uważają inaczej.
W takiej sytuacji prawodawca słusznie chce wprowadzić do prawa jasny zapis, który zamknie drogę bezczelnym kobietom do wyłudzania pieniędzy podatników.
Nie podoba się to GW i jej środowisku. Są to ludzie niebiedni, a tego rodzaju matek jest niewiele. Co stoi na przeszkodzie, aby GW założyła fundację, która będzie finansowała te kobiety? Dlaczego GW i jej środowisko z takim ujporem sięga do cudzej kieszeni, aby finansować to, na czym zależy tylko im samym?