Po przeczytaniu w rp.pl
www.rp.pl/artykul/674507_Tajemnica_zasilania_rzadowego_Tu_154M.html
"...podkreśla pilot instruktor Dariusz Szpineta. – Gdyby nawet zawiodły, to wiemy, że do końca pracowały silniki samolotu, co umożliwiłoby przeprowadzenie manewru odejścia."
Zdaje siȩ, że silniki nie pracowały do końca ponieważ łopatki turbin na zdjȩciach są całe. Gdyby silniki pracowały to w momencie katastrofy łopatki rozleciałyby siȩ w drobny mak.
"Także kpt. Robert Zawada przyznaje, że nie spotkał się z sytuacją, aby w samolocie zawiodło zasilanie: – Teoretycznie taka sytuacja jest możliwa, ale nawet gdyby tak się stało, to 15 m nad ziemią nie miałoby tu żadnego znaczenia. Nie mieli już bowiem szans się uratować".
Dla tego "eksperta" nie ma znaczenia czy to był zamach czy awaria i że zginȩło 96 osób.