Tak jak można było przewidywać, na niewiele ponad tydzień przed 4 rocznicą katastrofy w Smoleńsku, Naczelna Prokuratura Wojskowa przedstawiła ostateczną ekspertyzę fizykochemiczną. Z przebadanych próbkek z ciał 21 ofiar wynika niezbicie, że nie żadnego wybuchu nie było. Badania toksykologiczne wykluczyły jakiekolwiek środki odurzające, wykluczono także "długotrwałe przebywanie w atmosferze zawierającej znaczne stężenia tlenku węgla, które mogłyby doprowadzić do śmiertelnego zatrucia". Wcześniej, biegli po przebadaniu 258 próbek (124 próbki gleby, 134 wraku) ogłosili, że w ani jednej z niech nie znaleźli też trotylu. Wali się cała narracja Antoniego Macierewicza, z trudem budowana przez 4 lata.
Co dziś zrobi Macierewicz? Ma dwa wyjścia. Zapaść się pod ziemię ze wstydu albo pójść w zaparte i zarzucić spiskowanie prokuratury wojskowej z organizatorami mitycznego zamachu. Zanim jednak to zrobi, może warto się jednak zastanowić, kto próbki rzeczywiście badał, kto był na miejscu katastrofy, kto ma dostęp do dokumentów, akt i protokołów oględzin i protokołów z sekcji. NPW czy paraprofesorowie skupieni wokół zespołu parlamentarnego.
Ostatnie tygodnie to pasmo klęsk. Najpierw opuścił Macierewicza prof. Czachor wytykając brednie Cieszewskiego, a teraz NPW miesza z błotem budowaną narrację. Współczuję Jarosławowi Kaczyńskiemu, który być może miał nadzieje, że uda się Antoniego Macierewicza schować na czas kampanii do PE. Dziś to nie możliwe.
Antoni wystąp!
Źródło:
http://wyborcza.pl/1,75478,15725524,I_po_smolenskim_wybuchu__Ostateczna_ekspertyza_wykluczyla.html#BoxSlotII3img
Z GW rzecz jasna, bo w niepokornych mediach ta informacja na razie stanowi tabu. Trwają narady co z tym fantem zrobić. No i rzecz jasna czekają na Macierewicza bo nie wiedzą co myśleć. Ot, niezależne media.
