de Valmont de Valmont
282
BLOG

REFUNDACJA- kilka myśli nieuczesanych i nienowych

de Valmont de Valmont Gospodarka Obserwuj notkę 1
Trzeba było zostawić starą ustawę- ona była calkiem dobra, żeby nie rzec genialna.
Mam wrażenie ( ale nie moge nigdzie odnaleźć tego stwierdzenia) , że premier  powiedział, iż celem nowej  ustawy jest likwidacja konkurencji w zakresie leków refundowanych.
Jeśli to prawda , to byłbym wstrząsnięty - ale przeżyłem w tym kraju ostatnie 4 laty i wiem ,że liberalizm Tuska i PO ma raczej charakter towarzyski niż intelektualny.
Jak bylo do tej pory ? Przykładowo 20-30 producentów jednego leku walczyło na śmierć i życie o kawałek rynku. Efektem była ostra konkurencja cenowa pomiędzy nimi. Ponieważ działo się to na całym rynku , mieliśmy leki najtańsze w Europie. Trochę nawet bylismy oburzeni,że państwo dopuszcze do tak łatwych rejestracji , ale po kilkunastu miesiącach ceny spadały z kilkudziesieciu do kilku-kilkunastu złotych. Firmy które pozostawały przy wysokich cenach wypadały z rynku. Tak jak to przewidują najprostsze nawet modele ekonomiczne. Nawet mieliśmy taka zabawę:przychodził pacjent z jakimś kolejnym generykiem z nazwy nie podobnym zupełnie do niczego.  I była zgaduj zgadula co to za preparat. I powiedzcie : Komu to przeszkadzało?
  Jak jest dzisiaj? Z tej trzydziestki jacyś urzędnicy MZ wybierają 3 producentów na podstawie niejasnych kryteriów, w nieznanych opinii publicznej negocjacjach ( 65 leków negocjowano dziennie - to kpina raczej przy kawce wypisywano protokoły spotkania). Coś tu smierdzi.
 
Ochrona konkurencji czy ocena jakości produktu zdrowotnego to jest właśnie właściwe pole do popisu dla państwa. Ale państwo Tuska postanowiło zamachnąć się na samą konkurencję. Już zdaje się sam Adam Smith pisał coś o konkurencji wolnych producentów, i  że jej brak prowadzi do zwyżki cen i niedoborów. Ale jak widać w dyskusjach nt nowej ustawy bardzo wielu Polaków uważa , że decyzje urzędników są lepsze od dobrze regulowanego rynku . Ba sam premier tak uważa. 
 
Nie bronię ludzi którzy oszukują i wyłudzają. Ale jak nazwać sytuację gdy jest ubezpieczony, jest choroba , która zostaje wyleczona, a lekarz musi zwrócić koszty refundacji czyli de facto sfinansować leczenie ubezpieczonego. Gdzie tu jest szkoda , która wymaga ukarania? To nie jest etyczne !  Takie sytuacje rzutują negatywnie na relacje pacjent-lekarz. Już od jakiegoś czasu odmawiam pacjentom wypisywania leków spoza swojej dziedziny , leków których stosowanie jest oczywiste ze względów medycznych i czuję sie z tego tytułu potwornie , bo wiem ,ze narażam ich na kolejną stratę czasu i wizyty u specjalistów. Dotyczy to zwłaszcza ludzi starszych i niepełnosprawnych. Jednak formalne ryzyko finansowe jest dla mnie zbyt wielkie.
Fora internetowe pełne są zadziwiających entuzjastów kontroli i wiary w to, że to urzędnicy zorganizują  kontakty konsumentów i producentów . Wynika to z jakiegoś dziwnego przekonania, że zarówno ja jak i tysiące moich kolegów dybiemy na ludzi w swoich gabinetach , więc lepiej żeby do nich przed Pacjentem wkroczył urzędnik i sprawdził . A to jest g...o prawda ( w klasyfikacji ks Tichnera) ! Urzędnik, zwłaszcza w Polsce z zasady  przed niczym nie zabezpieczy.
I jeszcze jedno . Niewielu zdaje sobie zdawać sprawę , że NFZ jest mega instytucją monopolistyczną, która jest okopana prawnie i tak zabezpieczona instytucjonalnie przez polityków, że od lat prowadzi swoją działalność bez żadnej kontroli społecznej. Decyzje są podejmowane woluntarystycznie i nieodwołalnie, decyzje które doprowadzają do upadłości szpitale i destabilizują regionalne systemy opieki zdrowotnej. W konflikcie z NFZ do tej pory żadnych szans nie miały ani samorządy ani szpitale. A teraz opinia publiczna zdaje się cieszyć, że taka mega instytucja mająca i pieniądze, i prawników , i czas zacznie miażdżyc nas - lekarzy. Jakie my mamy z nimi szanse w swoich indywidualnych gabinecikach. Jaka to logika prowadzi do przekonania ,że w tym konflikcie opinia publiczna staje  po stronie silniejszego , bezwzglednego i niekontrolowanego gracza? Jak silny musi być absurdalny kompleks nienawiści połączonej z niewiedzą ? ( w chwili obecnej NFZ jest w sposób niekonstytucyjny, tylko personalny kontrolowany przez ministra zdrowia i Premiera)
 
 Poprzedni system wcale nie był taki zły , a ponadto był sterowalny chociażby dlatego,że wszyscy wiedzieli jak on funkcjonuje. Może i warto było wprowadzić do niego nowe elementy , ale na pewno nie warto było wywracać całego system do góry nogami . Koszty tej zmiany są niewspólmiernie duże do korzyści które ewentualnie ujawnią się za kilka lat ( korzyści widzą jednak tylko niektórzy eksperci ).

Kanalizacja emocji społecznych to wielka umiejetność Tuska. W chwili obecnej problem protestu lekarzy został skanalizowany do prostej formuły : nie chcą być karani za swoją nieodpowiedzialność i my rządzący jesteśmy zmuszeni się na to zgodzić. Świetne nieprawdaż ? Ale co zrobic w sytuacji która powstała przez nieostrożne ( niekompetentne ) zdefiniowanie leku dopuszczonego do refundacji : refundacja dotyczy tylko wskazań rejestracyjnych .
Pierwsza sprawa,że w tym burdelu MZ nie ma dostępnej publicznie bazy rejestracyjnych wskazań do stosowania leku. Ba, nie wiadomo, czy ministerstwo wogóle ma dokumentację dla tych wszystkich leków. A nasi przodkowie już w XVI wieku uchwalili ustawę, że prawo które nie jest wiadomym powszechnie , nie zobowiązuje obywatela do jego przestrzegania.
Druga sprawa to ta, że lekarze w stosowaniu leków kierują się wytycznymi towarzystw naukowych oraz rekomendacjami  gremiów eksperckich , które z roku na rok ewoluują i nie pokrywają się ze wskazaniami rejestracyjnymi , tak więc nie mogą  z mocy ustawy stanowić podstawy do refundacji leku. W taką pułapkę logiczno-prawną zostali złapani lekarze i chorzy na liczne choroby onkologiczne, reumatyczne transplantologiczne i dzieci, dla których niewiele jest wskazań rejestracyjnych w poważnych chorobach z lęku firm przed odpowiedzialnościa prawną. Oni też stracili prawo do refundacji swoich leków, niezaleznie od tego co Premier powie w telewizorze i mogą dostawać pełnopłatne leki.
Poza tym ustawa ma wbudowany kolejny problem - 30 czerwca tego roku tysiące lekarzy zatrudnionych na umowe o pracę straci prawo do wystawiania recept z refundacją . Już się boję tej zadymy.

de Valmont
O mnie de Valmont

"Drogi są coraz gorsze, ale na ulicach pojawiły się fotoradary. Polacy mają być kontrolowani w każdym miejscu. Utrudnić ludziom życie do maksimum, a na końcu ich skontrolować wszystkich bez wyjątku. To jest filozofia PiS. Tylko facet który nie ma prawa jazdy, może wydawać pieniądze na fotoradary, a nie na drogi".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka