To post, opublikowany u Cezarego Krysztopy, po niewielkich rekonstrukcjach : )
Aż mi wstyd, że muszę się zgodzić z przeciwnikiem politycznym - zwolennikiem PJN : )))
Nie ukrywam, że zawsze byłem zwolennikiem robienia przyjaznych gestów wobec USA, nawet na wyrost, bo tylko to mocarstwo mogło nam zagwarantować bezpieczeństwo wobec Rosji. Zapomniałem, że w USA szlachetnych Republikanów zmieniają czasem zdradzieccy demokraci.
Bezkrytycznie przyjmowałem nasz udział w Iraku i Afganistanie, mając świadomość, że to nie nasze wojny i nie nasz interes; że mogą nam przysporzyć dodatkowego kłopotu w rodzaju potencjalnych zamachów terrorystycznych. Wydawało mi się, że to ryzyko się opłaci, bo USA, jak ta słynna kawaleria z westernów, przybieży nam na pomoc w razie zagrożenia naszej Ojczyzny.
Guzik z pętelką. Przyznaję się do błędu. Amerykańska Partia Demokratyczna, podobnie, jak w Jałcie, znowu nas zdradziła.
W tej sytuacji jestem zwolennikiem natychmiastowego wycofania się z Afganistanu. To nie nasza wojna i nie nasz interes. Niech się bujają sami.
Zamiast ogromnych kosztów wysyłania najemników na cudze wojny, Polska winna zadbać o infrastrukturę dla walki partyzanckiej. Przede wszystkim należy natychmiast przywrócić powszechny obowiązek służby wojskowej, aby każdy młodzian wiedział gdzie lufa, a gdzie spust. Nie jesteśmy wstanie sprostać ewentualnemu wrogowi, nie oszukujmy się - mam na myśli Rosje, w otwartej wojnie. Dlatego naszym celem strategicznym winno być przygotowanie do walki partyzanckiej, aby wróg jak najdłużej nie mógł bezkarnie opanować terytorium naszego kraju.
Tylko w takich warunkach, prawdopodobnie, będziemy mogli liczyć na jakąś pomoc. Jeśli „padniemy” w pierwszych dniach, to sojusznicy dojdą do wniosku, że nie warto „umierać za Gdańsk”.
Nie - drogie F16, które, prawdopodobnie - zostaną sparaliżowane w pierwszych dniach wojny, a ziemianki i schrony podziemne. Wystarczą zwykłe KBK – AK w rękach ludzi – zwykłych obywateli, którzy będą gotowi umrzeć za wolność Ojczyzny.
Pozdrawiam.