JurgenStolz JurgenStolz
75
BLOG

Korzystny wyrok - zlecę.

JurgenStolz JurgenStolz Polityka Obserwuj notkę 1

 

Początkowo wydawało się nam, że niezawisły sąd, który orzekał o kłamstwach Kaczyńskiego w sprawie poglądów Komorowskiego odnośnie prywatyzacji szpitali, odroczył wydanie wyroku z powodów jak najbardziej słusznych – konieczności konsultacji zakresu swojej niezawisłości w tak drażliwej sprawie. Jasne, że nie mógł niezawisły sąd wydać wyroku ot tak sobie, w oparciu o dostarczone dowody, gdyż sprawa jest wielkiej wagi, a prywatyzacyjne dążenia Platformy i współautora jej programu wyborczego całkowicie jasne. Pisała o tym Kataryna dość przekonywająco, cytując wywiad z Gradem, a i sami politycy Platformy Obywatelskiej wcale nie kryli się z zamiarem otworzenia furtki prywatyzacyjnej w publicznej do tej pory ochronie zdrowia.

Niezawisły sąd rozumie konieczność dziejową dość dobrze i nie będzie wydawał pochopnych wyroków, które potem mogą skutkować jakimiś nieprzyjemnościami. Dlatego sąd musiał – tak nam się zdawało – skonsultować się z kimś jeszcze bardziej niezawisłym, czy możliwe jest, aby współautor prywatyzacyjnego programu partii, której jest wysokim funkcjonariuszem, wyrażał w tym programie swoje poglądy, czy może ten program konstruował po ciemku i nie czytając go, a do tego – oczywiście bez swojej wiedzy i zgody. Gdyby niezawisły sąd pochopnie uwierzył w swoją niezawisłość, mógłby uznać, że nie tylko Kataryna dostarczyła dowodów na prywatyzacyjne pragnienia PO, zgłaszane po 2007 roku, ale że minister Kopacz również, która prywatyzacyjne sukcesy Estonii w ochronie zdrowia pokazywała posłom PiS jako dowód na ich wstecznictwo i zaprzaństwo. O platformianej ustawie, przedstawionej w Sejmie 14.07.2008 „Dziennik” pisał tak:

 

Nowy, przedstawiony wczoraj projekt PO prywatyzacji szpitali zdumiał opozycję i wszystkie organizacje zajmujące się służbą zdrowia. Jeśli byłby on zrealizowany, to czeka nas prywatyzacja totalna. Obowiązkowo przekształcane byłyby wszystkie szpitale, przychodnie, a także kliniki, stacje krwiodawstwa „

Nie tylko „Dziennik” rozumiał projekt PO jako projekt prywatyzacyjny, ale również Konstanty Radziwiłł, który nie rozumiał powodów prywatyzacji stacji krwiodawstwa i ZOZ-ów w więzieniach.

"Choć lekarze uchodzą za liberałów, pomysł przekształcenia w spółki jest dla nas zbyt radykalny. Tak liberalnego systemu nie ma nigdzie na świecie. To nie jest dobry kierunek. Nie wiem, czemu ma służyć prywatyzowanie np. stacji krwiodawstwa czy ZOZ w więzieniach. W podobnym tonie wypowiadała się <Solidarność>, pielęgniarki i przedstawiciele stowarzyszeń pacjentów".

Donald Tusk referował proces prywatyzacji tak:

"Pierwszym etapem przekształceń szpitali i innych placówek medycznych ma być ich komunalizacja, przekazanie w formie spółek do samorządów. To, w jakiej formie takie spółki będą funkcjonować dalej, będzie decyzją samorządów. Mogą pozostać spółkami komunalnymi, mogą być sprywatyzowane, czy częściowo sprywatyzowane i funkcjonować w formie partnerstwa publiczno-prywatnego"

Opcję prywatyzacyjną Tusk wykłada jasno i przekonująco, tak też rozumie ją prof. Marek Safjan w wywiadzie dla ”Dziennika”, który to profesor broni platformianego pomysłu, twierdząc, ze nic złego z powodu prywatyzacji szpitali stać się nie musi.

Równie jasno mówi o prywatyzacji minister Grad, wierząc głęboko głęboko w odpowiedzialność władz lokalnych, które przecież nie sprywatyzują szpitala bez sensu – tylko z sensem.

Konrad Piasecki: Panie ministrze, ale będzie mogło być tak, że samorząd sprzeda szpital, a inwestor, który go kupi, stwierdzi: „Nie. Szpital jest nieopłacalny. Zrobimy hotel”?

Aleksander Grad: Nie. Samorząd, jeśli jest odpowiedzialną władzą publiczną, a musimy zakładać, że jest - jest rozliczany przez opinię publiczną, czuje oddech swoich wyborców na plecach - musi zawierać umowy prywatyzacyjne w taki sposób, aby zagwarantować swoim obywatelom, mieszkańcom dostęp do świadczeń medycznych. W związku z tym, jeśli byśmy zakładali z góry, że jakiś prezydent, wójt, burmistrz, starosta, marszałek, to są nieodpowiedzialni ludzie, to byłoby błędne założenie.

Konrad Piasecki: Tylko, że to jest triumf zza politycznego grobu Beaty Sawickiej.

Aleksander Grad: Nie.

Konrad Piasecki: To ona mówiła o prywatyzacji szpitali. Wtedy przysięgaliście: „Jaka prywatyzacja szpitali? My? Nigdy!”

Aleksander Grad: Uważam, że samorządy powinny mieć prawo do prywatyzacji szpitali. Są bardzo pozytywne przykłady w Polsce prywatyzacji szpitali. Samorządy muszą ustalić reguły gry dla tych szpitali i nowych inwestorów.

Przy okazji zaprezentował nam Grad uroczy pokaz rżnięcia głupa:

Konrad Piasecki: Panie ministrze, ale przysięgaliście, że tego nie będzie. W kampanii wyborczej – pamięta pan – był to bardzo ważki temat i wtedy Platforma mówiła nie.

Aleksander Grad: Nie wiem, kto przysięgał, a kto nie.

W czerwcu 2008 „Dziennik” informował o planach Platformy zlikwidowania NFZ-u i zastąpienia go kilkoma regionalnymi funduszami, a od 2012 roku wprowadzenia na rynek prywatnych ubezpieczycieli. To postulat całkowicie spójny z ideą prywatyzacyjną i konsekwentnie wpisujący się w plany Platformy w tej kwestii.

Za pośrednictwem posłanki PO Sawickiej Beaty znamy nieco dokładniej procedurę prywatyzacyjną, którą PO miała zastosować przy racjonalizowaniu sposobu finansowania służby zdrowia i wiemy też, że „grupa” Sawickiej to nie w kij dmuchał zbieranina urwipołciów, ale poważna załoga, w której „frontmenka” i „główny macher” gwarantują szczęśliwe przeprowadzenie legislacji w taki sposób, aby Piękny Agent Tomek i jego koledzy też coś z tego mieli. My wiemy, że Piękny Tomek to agent CBA, a jego koledzy to już czysta fikcja, wiemy jednak również, że pani Sawicka z czapy i własnych fantasmagorii nie wyssała swoich przepowiedni o „robieniu biznesu na szpitalach”, a doświadczenia i znajomości zasad panujących w Platformie je wzięła, o czym zaświadczył później Miro z Grzechem i Zbychem.

Oczywiście, całkiem możliwe, że komunalizacja i komercjalizacja szpitali nigdy w życiu nie skojarzyła się Komorowskiemu, tak jak prof. Safjanowi czy Konstantemu Radziwiłłowi oraz całej masie komentatorów, z prywatyzacją, a program własnej partii, w tej akurat części pisał z obrzydzeniem, ale branie Komorowskiego za idiotę byłoby zbyt daleko idącą niegrzecznością. Dlatego właśnie byliśmy przekonani, że niezawisły sąd słusznie zrobił, odraczając wydanie wyroku, w celu konsultacji stopnia swojej niezawisłości z kimś jeszcze bardziej niezawisłym.

I pewnie byśmy uważali już tak do końca życia, gdybyśmy nie zobaczyli na własne oczy, że wyrok w sprawie wydawała pani sędzina Matlak Agnieszka, która z całą powagą, wsparta majestatem Rzeczypospolitej, orzekła swego czasu, że krytyka Adama Michnika i Agory jest sprzeczna z zasadami życia społecznego. Ten akt strzelisty można by pewnie traktować jedynie jako dziwaczną osobliwość, gdyby nie był częścią całego szeregu wyroków zamawianych w niezawisłych sądach, typu Michnik-Zybertowicz, Michnik-Targalski, Alicja Tysiąc – Gość Niedzielny czy Nowicka – Najfeld, w celu nękania przeciwnika światopoglądowego czy politycznego. W tej nowej sytuacji dziwi nas mocno fakt, że Kaczyński w ogóle próbował argumentować w sądzie, wyrok zamówiony u sędziny Matlak Agnieszki inny być nie mógł.

Kaczyński się odwołał – zaraz rozprawa apelacyjna. Będziemy śledzić z zapartym tchem, czekając na wyrok sprawiedliwości. Czekając – zauważmy całkowicie przemilczany przez duże media inny wyrok, który właśnie zapadł przed inny, również niezawisłym sądem. Oto Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł, że pisowczyk Mularczyk został pomówiony przez Niesiołowskiego o wynoszenie z IPN-u fałszywych oświadczeń. Sąd kazał Niesiołowskiemu Mularczyka przeprosić za podanie nieprawdy. Jednocześnie sąd nie nakazał Niesołowskiemu przepraszać Mularczyka za stwierdzenie, że onże Mularczyk skompromitował się jako adwokat, polityk i człowiek z powodu właśnie wynoszenia tych fałszywych oświadczeń. Sąd uznał więc przenikliwie, Niesiołowski miał prawy zwyzywać Mularczyka bez najmniejszego powodu – czyli, że nie można domagać się od sądu obrony swoich dóbr, gdy ktoś sponiewiera nas werbalnie za czyn, którego się nie popełniło. Urocza ta interpretacja wzmacnia u nas zaufanie do niezawisłych sądów – nawet jeśli jakiś pisowczyk sprawę w sądzie wygra, to niezawisłość nakazuje żeby nie tak do końca. Szkoda, że Jarosław Kaczyński przeszedł na stronę miłości – przecież aż się prosi, aby teraz zwyzywał Komorowskiego od ostatnich łobuzów, którzy chcą prywatyzować szpitale. Za prywatyzację wyrok już dostał – za wyzwiska – dostać już nie może. Czy mu to pomoże w kampanii – czy nie – tego orzec się nie da – ale na pewno poprawiło by humor.

 

 

 

 

 

 

 

JurgenStolz
O mnie JurgenStolz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka