JurgenStolz JurgenStolz
136
BLOG

Świński ryj prezydenta.

JurgenStolz JurgenStolz Polityka Obserwuj notkę 8

 

„Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?”

Wiele lat temu u Świętego Jana Ewangelisty przeczytaliśmy tę wypowiedź Jezusa Chrystusa i zachwyciliśmy się ich prostotą. Bo czyż można prościej określić sposób w jaki ktoś z kimś powinien rozmawiać? Wysłuchaj, zrozum, wykaż błąd. Odrzuć opinię rozmówcy – jeśli błąd jest oczywisty. Skoryguj opinię własną – jeśli błędu wykazać nie potrafisz. Albo – odstąp od rozmówcy, pogłęb swoją wiedzę i tak przygotowany – wróć do rozmowy. Nie musisz nawet do rozmowy wracać – możesz pozostać przy swoim stanowisku, nawet jeśli błędu wykazać nie umiesz.

Ale – nie bij!

Jezus Chrystus dostał w twarz od sługi arcykapłana, gdy próbował odpowiadać na pytania. Dziś zostałby spoliczkowany, zanim usłyszałby pytanie. I to zarówno przez sługę, jak i samego arcykapłana. Potem słudzy z pałkami wykonaliby resztę roboty – Piłat nie byłby już potrzebny. Zresztą dzisiejsi Piłaci wiedzą również, jak i wtedy, skąd im wyrastają nogi. Panie sędziny Matlak, Perdion-Kalickie, Soleckie i tym podobne funkcjonariuszki Temidy wiedzą co prawda, że Temida jest ślepa, ale one same już nie. Dlatego zdają sobie sprawę, że organizacyjna rola sądów, razem z organizacyjną rolą prasy stanowią dla ich zleceniodawców istotny element kształtowania właściwych postaw wśród gawiedzi nadmiernie wierzącej w demokratyczne wolności.

Pogarda, jaką cieszył się Lech Kaczyński, jego brat ich najbliższa rodzina i każdy kto się do nich zbliżył zaczęła się mniej więcej od słynnego przemówienia Donalda Tuska w Sejmie po przegranych wyborach w 2005 roku. Pogarda precyzyjnie aplikowana przez głównych polityków Partii, sterowanych przez techników od marketingu politycznego, transmitowana do publiczności przez cyngli z „zaprzyjaźnionych mediów” płynęła śmierdzącą breją pośród coraz bardziej otumanionej i nienawidzącej się, bezwolnej gawiedzi. Nie było łgarstwa, kalumnii, wyzwiska, bluzgu i bezczelności, którego słudzy arcykapłanów, a i oni sami również, nie wypluliby w twarz bliźniaków i ich środowiska, dzieląc Polaków na światłych i godnych chwały i zaszczytów oraz bydło, przeznaczone do wyrżnięcia. Przewodniczący Klubu Parlamentarnego, premier rządu, Marszałkowie Sejmu i Senatu, główne postaci rządzącej Partii, wybitny reżyser, inny wybitny reżyser, legendarny powstaniec z Warszawy, całe ich intelektualne zaplecze z kiedyś powszechnie szanowanymi nazwiskami wzięło sobie za wzór godny naśladowania kłamliwego palikmiota, dla którego nasrać na stole na komunijnym przyjęciu własnej córki nie stanowiłoby żadnego problemu, jeśli dałoby się to przełożyć na pieniądze lub jakąś inną korzyść. Słudzy arcykapłanów walili w pysk, zanim przesłuchiwany usłyszał pytanie.

Rządząca Partia doprowadziła Państwo na skraj niewydolności. Nie miejsce tu wyliczać wszystkie zaniedbania, afery, bimbanie sobie z prawa, łamanie własnych zasad jakie w trakcie 3 lat rządzenia dopuścili się „liberałowie” posadzeni na stołkach przez bliższych i dalszych krewnych gen. Dukaczewskiego. Warto jednak wspomnieć o katastrofie smoleńskiej, przy okazji której dowiedzieliśmy się wystarczająco przekonywająco, że interes Państwa, jego obrona i wzmacnianie to ostatnia rzecz, jaką Donald Tusk dopuszcza do wyobraźni, w przerwie pomiędzy kolejnymi seansami nienawiści wobec któregoś z braci Kaczyńskich. Sposób w jaki została zastawiona pułapka na Lecha Kaczyńskiego przez Partię, przy współpracy służb polskich i rosyjskich i aktywnym udziale rządu polskiego nie pozostawia wątpliwości co do intencji obecnych kolegów kierowników Partii i rządu – stopniowy, acz coraz szybszy demontaż polskiej państwowości i roztopienie jej w unijnej, czyli niemieckiej, biurokracji.

Po objęciu przez Bronisława Komorowskiego Urzędu Prezydenckiego proces białorusyzacji życia politycznego w Polsce nabierze wyraźnego przyspieszenia. Jeszcze jako uzurpator, czyli tzw. „p.o” prezydenta Bronisław Komorowski zadbał o przejęcie częściowej kontroli nad najbardziej wrażliwymi elementami infrastruktury państwowej, do tej pory poza jego zasięgiem - IPN-u i zasobów Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Będąc w Pałacu Prezydenckim już jako legalnie wybrany prezydent, na pewno wykona zlecone przez gen. Dukaczewskiego zadanie przejęcia materiałów wytworzonych w BBN-ie, ciesząc się w zamian „poparciem” stowarzyszenia SOWA i samego generała osobiście. Jak ważne to poparcie, przekonał się już dziennikarz Sumliński, który nazbyt dosłownie wziął sobie do serca przekonanie, że istotą dziennikarstwa jest docierać do prawdy i informować o niej publiczność. Sygnał wysłany przez tandem Komorowski – Dukaczewski w kierunku pismaków różnej proweniencji został właściwie zrozumiany przez wszystkich zainteresowanych, co widać po służalczym merdaniu ogonem jednych lub wymownym milczeniem innych. Dość powiedzieć, że nie tylko pytania Aleksandra Ściosa dotyczące związków Bronisława Komorowskiego ze środowiskiem „zlikwidowanego” WSI nie zostaną nigdy zadane w mainstreamowych mediach, ale i śledztwo smoleńskie nie wymknie się już spod kontroli. Jestem dziwnie spokojny o losy tego śledztwa - końcowy raport o przyczynach katastrofy jest już napisany. Co ciekawsze tezy z tego raportu będą nam dyskretnie suflowane przez merdających ogonem "dziennikarzy", a jakie - to zależy od stopnia zaostrzania się walki klasowej. Rząd panów Czempińskiego, Miodowicza i Bondaryka, firmowany twarzą Tuska już zadba o to aby właściwa wersja wydarzeń została podana do wierzenia we właściwym momencie.

Pozostała jeszcze TVP i Rzeczpospolita, dziś chyba jedyne liczące się źródła niezależnej od Partii i Rządu opinii publicznej. I o ile Rzepa chyba nie będzie wymagała „odpolitycznienia” - arcykapłani pozostawią ją jako swoje alibi, że jacy to oni pluraliści – to już TVP wymaga zabiegów specjalnych, które już zresztą rozpoczęto w formie tzw. małej nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, polegającej na całkowitym poddaniu TVP rządowej kontroli.

Jest również dla nas oczywiste, że żadnego reformowania państwa nie będzie. I wiemy również dlaczego. Tonację propagandy, obowiązującą do wyborów parlamentarnych nakazał już w czasie wieczoru wyborczego Stasiński z Gazety Wyborczej: oto PiS odbudował swoją pozycję, zwiększył swoją zdolność koalicyjną i dlatego Partia nie będzie w stanie reformować państwa, bo PiS będzie przeszkadzał. Tę tonację podchwycił poseł Partii Lisek, informując publiczność przez radio, że Partia nadal nie ma większości konstytucyjnej, bez której żadne duże reformy będą niemożliwe, bo PiS będzie przeszkadzał. To samo zadanie realizuje były reżyser Wajda na odcinku międzynarodowym. Rok, 500 dni czy milion lat spokoju to część tej samej strategii przygotowywania publiczności na oświadczenie za rok :” No widzicie sami – prosiliśmy, błagaliśmy o wsparcie opozycji, a ci szubrawcy nawet tygodnia nam nie dali. Chyba sami rozumiecie, że nie dało rady tych szuflad z ustawami pootwierać...A tak bardzo nam zależało...”

W czasie tego roku słudzy arcykapłanów nadal nadal będą lać po mordzie, strasząc dalej IV RP, kaczystami, Kamińskim, losem Blidy czy co tam im w danej chwili podpowiedzą specjaliści z WSI i jakie kwity wyciągną z odzyskanych sejfów. Łgarstwo, palikotyzmy, insynuacje, wyzwiska i zwyczajne bluzgi, do tej pory tak świetnie sprawozdające się w budowaniu tożsamości grupowej elektoratu Komorowskiego, nadal będą przewalać się przez ”zaprzyjaźnione media”, a gazeciani cyngle w odpowiednie słowa przekują każde zlecenie, zgodnie z leninowską zasadą organizacyjnej roli prasy. Jarosław Kaczyński nadal będzie brał w pysk, zanim zdąży otworzyć usta, a pogarda dla ciemnoty, moherów, wieśniaków, bydła – czyli szerzej: 8 milionów wyborców Kaczyńskiego, którą Donald Tusk w słynnym przemówieniu w Sejmie zastosował jako główną cechę identyfikacji swojego własnego elektoratu, nadal będzie głównym i chyba jedynym programem politycznym i gospodarczym Partii i Rządu.

Czy istnieje nadal szansa na powstrzymanie upartyjniania i białorusyzacji państwa przez Platformę? Nie wiem. Na pewno nie będzie to zadanie łatwe. Okres rządów PiS-u przełamał monopol światłych na rząd dusz w Polsce, pomimo bezprecedensowej w historii współczesnej Europy kampanii kłamstwa i nienawiści skierowanej przeciwko jednemu środowisku politycznemu i dwóm ludziom. „Solidarni 2010” pokazali istnienie jeszcze nie zniszczonej do końca tkanki na której być może wyrosło poparcie dla Jarosława Kaczyńskiego. Wildstein, Ziemkiewicz, Semka, Warzecha, Mazurek, Pospieszalski jeszcze nie siedzą w więzieniu. I dlatego pomimo świńskiego ryja Palikota w Pałacu Prezydenckim, dla niepoznaki i do tego nieudolnie przyozdobionego sarmackimi wąsami, warto nadal mieć nadzieję.

Słudzy arcykapłanów nie raz jeszcze dadzą nam w pysk. Ale życie nie znosi próżni – po każdym ubiczowaniu jest Zmartwychwstanie.

 

 

 

 

 

 

 

JurgenStolz
O mnie JurgenStolz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka