Karolina Nowicka Karolina Nowicka
1103
BLOG

Kościół nie ma patentu na Boga (czyli dlaczego bloger ZetJot się myli)

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Kościół Obserwuj temat Obserwuj notkę 232


Zbliżają się najważniejsze święta w chrześcijaństwie. Zmartwychwstanie Chrystusa jest podstawą wiary w Boga dla każdego chrześcijanina. Bez tego nie ma boskości Syna Bożego, a w przypadku, gdyby był on zwykłym człowiekiem, można by go potraktować jak jeszcze jednego filozofa, ideologa czy nawet mąciciela. No ale według chrześcijan Chrystus jak najbardziej zmartwychwstał i dlatego mogą swobodnie wierzyć także w takie rzeczy, jak odkupienie przez jego męczeńską śmierć grzechów świata. Coś, co mnie wydaje się obce i nieprzyjemne, gdyż w żadne odpuszczanie grzechów nie wierzę, dla wiernego tej religii jest czymś tak oczywistym jak sam wielkanocny obyczaj.

Jak zawsze przy tej okazji, wiarę w Boga próbują zawłaszczyć konsekrowani przedstawiciele Kościoła, sugerując, że albo jest się z nimi, albo przeciwko samemu Stwórcy. Jest to o tyle ohydne, że Kościół nie ma przecież patentu na wiarę; istnienie Boga można dowieść na różne sposoby, proszę to sobie wygooglować. Nie trzeba być chrześcijaninem, żeby wielbić Najwyższego:

Klasyczni liberałowie byli deistami. To pogląd, zgodnie z którym można racjonalnie uzasadnić istnienie Boga bezosobowego, będącego konstruktorem świata rozumianego jako pewien mechanizm oraz źródłem praw, według których on działa. Taki Bóg zegarmistrz. Nawet współcześni fizycy (z noblistami włącznie) tego nie wykluczają.

Naturalnie sama wiara w Boga, bez czci oddawanej Kościołowi, nie umożliwia pełnego przeżywania nadchodzących Świąt. Bez przekonania, że oto odbywa się misterium męki Pańskiej, nasza, agnostyków i innowierców niedoskonała wiara wystarcza jedynie na osobiste refleksje, które nikogo nie muszą interesować i są na ogół przeżywane w samotności. Nie obchodzimy żadnych obrzędów, nie śpiewamy wspólnie pieśni, nie przyjmujemy sakramentów. Ba, my nawet nie wierzymy w zbawienie w sensie takim, jak to opisuje Kościół. Jesteśmy jedynie zatomizowanymi wyznawcami pewnej idei, idei wręcz wrogiej religii, będącej dla przeciętnego wierzącego herezją. Dla chrześcijan słowo kapłana jest niejako prawem, chyba, że ewidentnie mija się on z naukami swojej instytucji. My, wierzący agnostycy i innowiercy, nie mamy żadnych praw ani reguł, z którymi musimy się identyfikować. Tym samym wykluczamy też sam grzech. Skąd bowiem mamy wiedzieć, co się podoba PRAWDZIWEMU Bogu?

Niemniej nawet te obce nam duchowo Święta są dla nas pewnego rodzaju cezurą. Nawet jeśli od dawna nie byliśmy u spowiedzi, jeśli odrzucamy rolę Zbawiciela w naszym życiu, jeśli brzydzimy się samym Kościołem – to jednak w pewnym sensie CZUJEMY, że coś się dzieje, coś się zmienia, przeistacza. Może to tylko oczekiwanie na wiosnę? A może jednak i my potrzebujemy wspólnoty? Niech każdy odpowie sobie na te pytania sam.


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo