Dla mnie to oczywiste, że miejsca bólu należy znieczulać. Tam, gdzie boli, należy użyć najpierw środka, który zahamuje ból, a następnie zadbać o to, aby w przyszłości nie bolało.
Kobietę boli ich sytuacja w każdym kręgu. Rodzinnym, zawodowym, środowiskowym, w Polsce. Mnie boli mój mąż Kleofas, którego daj Boże innym. Lat temu kilkadziesiąt (nieproszony) wyciągał książkę z półki i czytał. Na głos. Miał cel dla mnie jasny, ale miłosny. Przewaga Magi nade mną. Maga - to jego ukochana bohaterka z "Gry w klasy" Cortazara. Szukają się z bohaterem powieści po Paryżu, aby udowodnić przewagę miłości nad geografią, topografią, polityką.
Znajdują się wreszcie na jakiejś stacji metra i przystępują do aktu miłosnego, fizycznego i duchowego. Albo odwrotnie. Tak było kiedyś. A dzisiaj, co otrzymuję? Kleofasa przy swoich sprawach. A są nimi samotność z książką, z internetem, z mediami, ze swoimi ambicjami. Dla mnie tylko słowa miłości. Och, takie w wymiarze werbalnym, a pod spodem: dźwięk pustki, a na pewno dźwięk głuchy.
Pisze bloga, pisze swoje rzeczy, którymi zarabia, a ja patrzę na niego. Gdy zauważy - to dobrze - podchodzi, pocałuje, złapie tu i ówdzie. Ciepło się robi. W nocy czekam, nie śpię, przewracam się z boku na bok, czekam. On zarabia. W porządku. A ja?
To nie jest powód, z którego uczestniczyłam w Manifie. To jest podkład. Mam zdecydowane poglądy, ale te nie istnieją w żadnej próżni. One są tu i teraz. One są polityczne, one są myśleniem o innych.
Kleofasowi czasami wyłączam internet. Ten ciepły (czasami gruboskórny) człowiek, ale nerwowy, nie reaguje, wie, o co chodzi. Wreszcie zajmuje się tym, czym powinien. Pisze. Mimo wszystko to mnie nie satysfakcjonuje. Zrezygnowałam już z tej prymitywnej formy zwracania uwagi na siebie.
Dla mnie decydujące jest: zwracać uwagę na siebie. Inni są w centrum swojej uwagi, korzystają z siebie. Korzystać z siebie to korzystać z życia, ze swojej funkcjonalności, aby być dla siebie, dla innych, dla Kleofasa.
Jest jasnym, że kobieta różni się od mężczyzny płcią. Tylko płcią. A reszta jest taka sama, a często i gęsto u kobiet lepsza. Kleofasowi nie popuszczę, dlatego założyłam ten blog, o którym on nie wie, ale pewnie szybko się dowie.
To powód osobisty, dlaczego poszłam na Manifę, a ten ogólny - ideowy, emancypacyjny - świetnie opisują media.