Bracia Węgrzy gromadzący się z nami.
Bracia Węgrzy gromadzący się z nami.
Krakowiaczek jeden Krakowiaczek jeden
351
BLOG

Marsz od środka - Wyjście

Krakowiaczek jeden Krakowiaczek jeden Polityka Obserwuj notkę 0

 

 

Wczoraj z samego rana spod krakowskiego „Domu Turysty” wyruszyły na warszawski marsz dwa autobusy wynajęte przez lokalne kluby „Gazety Polskiej”. I bynajmniej nie jechały na ogłoszony przez media sukcesem marsz organizowany przez Prezydenta Komorowskiego, tylko ten drugi, który jak wiadomo zakończył się klęską, choć przyszło na niego stokroć więcej uczestników niż na pierwszy.

Klubowicze właściwie już po drodze nie dali sobie szans na to, by święto 11 listopada uczcić z godnością (czyli tak jak chce władza). Od razu rozprowadzili wśród siebie egzemplarze „GPC” z śpiewnikiem zawierającym reakcyjne piosenki. Nie tylko owe utwory przećwiczyli (i to ze wszystkimi zwrotkami), ale jeszcze rozochoceni zaczęli śpiewać dalej i to wszystko co się dało, łącznie z hymnem Szkoły Rycerskiej „Święta miłości kochanej Ojczyzny / Czują cię tylko umysły poczciwe”. Taka pamięć powinna być zakazana, tym bardziej, że na Marszu Prezydenckim, który powinien być dla nas wzorem, jego uczestnicy nie mogli sobie przypomnieć zwrotek hymnu narodowego, poza pierwszą.      

Opowiadanych dowcipów czy tekstów, które padały nie będę przytaczać by nie urazić ucha nastawionych państwotwórczo obywateli, ale jednego bulwersującego przykładu nie mogę tu pominąć. Otóż obawiano się tam, że autobus może zostać po drodze złośliwie zatrzymany przez policję, co faktycznie się stało, ale źródłem zatrzymania nie była złośliwość lecz chęć pomocy. Stróże prawa sprawdzili luki bagażowe, wypytali się o średnią wieku ludzi przebywających w autobusie oraz o to „kto jest organizatorem wyjazdu”. Dostawszy te ważne z punktu kierowania ruchem drogowym wiadomości puścili nas dalej, zatrzymując kolejny autobus – tym razem z ONR-em (więc tu chyba badanie było bardziej szczegółowe).   

Tak dojechaliśmy do Raszyna, gdzie przy słynnej grobli, na której onegdaj z fajką w zębach prowadził do boju swoich wiarusów ks. Józef Poniatowski, znów nas zatrzymano, głównie chyba po to byśmy nie przegapili tego historycznego miejsca. Po krótkiej rozmowie przydzielono nam eskortę policyjną i poprzedzani nyską dojechaliśmy na ul. Emaili Plater pod Pałac Kultury i Nauki.  

Było trochę czasu więc poszedłem do sąsiedniego kościoła św. Barbary i przypadkowo trafiłem na mszę narodowców. Cały kościół był wypełniony młodzieżą. Przed ołtarzem stały grupy rekonstrukcyjne w powstańczych „panterkach”, a wielu ludzi dookoła mnie miało biało-czerwone opaski ze znakiem „kotwicy”. Tak - pomyślałem - musiały wyglądać msze przed wojną: kazanie – „zero” poprawności politycznej, ksiądz mówił ostro, nazywając rzeczy po imieniu, wokół widniały biało-czerwone flagi, a na największej z nich napis głosił: „TO BYŁ ZAMACH”.  

 Potem poszedłem do swoich. Choć była jeszcze godzina do rozpoczęcia to już przed PKiN stały tysiące ludzi. Kluby „GP” ulokowały się przy stacji Warszawa – Śródmieście, a narodowcy gromadzili się na placu od strony ul. Marszałkowskiej, także obie grupy nawet się nie widziały. Policja, wbrew temu się mówi, już wtedy była czynna i nie czekając na ową „16.30” oddziały prewencji otaczały grupki młodych ludzi, licząc zapewne na sprowokowanie burd. Ale się nie doczekały. Uczestnicy marszu byli wyjątkowo spokojni. To też policja w pewnym momencie też dała sobie spokój i odstąpiła. Pozwolono uformować pochód, co trochę trwało, bo trzeba było odnaleźć i przesunąć na czoło grupy rekonstrukcyjne oraz ludzi z wieńcami. W końcu pochód ruszył i wydawało się, że wszystko pójdzie dobrze. Aliści… i tu zrobimy sobie pauzę.

Ciąg dalszy nastąpi.

Zobacz galerię zdjęć:

Tłum Wrogów Naszego Państwa rośnie i potężnieje
Tłum Wrogów Naszego Państwa rośnie i potężnieje Tłum przy stacji Warszawa Śródmieście na godzinę przed marszem. Narodowcy Na godzinę przed marszem. Władza ludowa na ulicy. Przypadkowy napis na sklepie demaskuje władze Tuska. "Zajechał rząd suk..." Marsz rusza Grupy rekonstrukcyjne. Na Rondzie Dmowskiego. Grupy z "Gazety Polskiej" czekające na przyłączenie się do marszu.

Podobnie jak Głumow ze sztuki A. Ostrowskiego "I koń się potknie" chciałbym być: zły i inteligentny. Ale niestety jestem chyba tylko "zły" - tak przynajmniej twierdzi mój były pracodawca. Zajmuję się różnymi niszowymi tematami i postaciami (np. Hieronimiem Boschem, Stanisławe Szukalskim czy słynna niegdyś kłodzką trucicielką - Charllotą Ursini). Interesuję się też oczywiście polityką i jestem taka typową sierotą po POPiSie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka