Przyjrzymy się na spokojnie tej dość odważnej tezie...
"Kobieta nigdy nie jest tylko kobietą. Jest też, a raczej przede wszystkim, mężczyznami, których miała, ma i mogłaby mieć. Żadnej nie da się zrozumieć bez nich… A ten, kto poznaje ich wykaz, dostaje klucz do sejfu. Wytrych do jej tajemnic". Arturo Perez-Reverte...
Rozebrać kobietę z jej mężczyzn, także tych niedoszłych..
Mężczyźni kobiety to także jej ojciec, brat/cia, nauczyciele, mentorzy, ci wszyscy którzy dawali jej orgazmy nie wiedząc o tym, ci - którzy w tym uczestniczyli.
Mężczyźni kobiety - to także ślad postaci lekturowych, filmowych - bo i oni potrafią w kobietę snadnie wejść ze swym charakterologicznym rysem, nasieniem, które dziwnie się osadza na lata całe w jaźni takiej.
Czy faktycznie żadnej nie da się zrozumieć bez mężczyzn, co niejako przy nich, tuż obok, albo odrobinę dalej?
Powiem inaczej - najpełniej siebie pojęłam dzięki mężczyznom.
Nie tylko dlatego, że ujawniali - dlaczego akurat ja. Przede wszystkim dlatego, że świat mężczyzny - dodajmy myślącego, odważnego w relacjonowaniu siebie - to niezły RTG dla kobiety. Nie tylko tej mu najbliższej.
Kiedy kobieta skropi swój nadgarstek życia zapachem jaźni intrygującego mężczyzny - wtedy mariaż zapachu jej hormonów czucia, smakowania świata z jego potencjałem - daje dość wyrazisty obraz. do przepracowania, rozkołysania w sobie, ale bazowe składniki już są do dyspozycji.
Mężczyzna w życiu kobiety to jej marzenia, ich realizacja, radość, szczęście, rozkosz, ale i tęsknota, bezradność, ból i wielkie cierpienie.
To mniej lub bardziej wygodne miejsce w filharmonii męskiego koncertu - czasem na ich 4 ręce. Symfonia jego dumy, zapaści, aspiracji i porażek.
Czyli co, zostawiamy ślad, specyficzne DNA siebie w innych - na długo po skończeniu relacji.
Tu nie ma sporu - bo tak jest.
Ale krok dalej już bywa bardzo różnie.
Bo być w jakimś sensie naznaczonym, sformatowanym przez życie, relację z kimś drugim, to jedno, ale być niewolnikiem ducha - to drugie.
Kolejne lata życia, kolejne imiona, a ktoś dźwiga ducha/y - zamknięty na nową relację pomimo, że w nią wchodzi. Nic fajnego z tego się nigdy nie urodzi. Wręcz przeciwnie.
Inna sytuacja, gdy ktoś bardzo poraniony, zadrapuje niewinnych, bo cała tamta pleć na to zasługuje.
Nawet nie wiecie jaki to tłum - tak nieporadnie tkwiących w naddanym cierpieniu.
Czasem udaje się ich rozebrać z inklinacji do rewanżu na przypadkowych - ale jakieś pęknięcie zawsze w nich zostaje. A szkoda.
Jakże często kształtują, modelują kobietę mężczyźni, którzy nie mają o tym żadnego, najmniejszego pojęcia. Gdyby wiedzieli, satysfakcja miło zaszumiałaby w ich głowach.
I ważna korekta, nawet jeśli kobieta podzieli się z historią istotnych mężczyzn w swym życiu - co znoszą dzielnie jedynie nieliczni panowie - to jeszcze nie ma mowy o żadnym kluczu do jej sejfu.
On leży w innym zupełnie miejscu.