riddler13 riddler13
1237
BLOG

Gazociąg północny a sprawa polska...

riddler13 riddler13 Polityka Obserwuj notkę 0

 Wczoraj miało miejsce bardzo ważne z punktu widzenia przyszłości Polski wydarzenie. Nie zyskało ono niestety odpowiedniego jak na jego rangę medialnego wydźwięku. Dziennikarze z TVN24 bardziej ekscytowali się wczorajszymi występami Donalda Tuska. 6 września 2011 rozpoczęło się napełnianie gazem "bałtyckiej rury", wkrótce popłynie on do odbiorców w Europie Zachodniej. Gazprom podpisał już kontrakty na dostawy surowca z tej magistrali dla odbiorców w Niemczech, Danii, Holandii, Belgii i Francji. Tłocznię koło Wyborga w pobliżu granicy fińskiej odwiedzili wczoraj ojcowie projektu byly kanclerz RFN Gerhard Schroeder i premier Federacji Rosyjskiej Władimir Putin. Były symboliczne uściski, toasty, iście szampańska atmosfera. Zgodnie ze starą prawdą - Niemiec zawsze dogada się z Ruskiem kiedy trzeba dokopać Polakowi.  

Polska, gdy rozbudowana zostanie sieć przesyłowa w Niemczech straci pozycję ważnego kraju tranzytowego. Obecnie przez gazociąg jamalski biegnący przez terytorium RP zasilane są kraje południowe m.in. Włochy stąd dla Rosjan jesteśmy "jeszcze przydatni". Ta przydatność  skończy się gdy Włosi podłączą się do sieci niemieckiej. Wtedy to szantaż gazowy ze strony Rosji stanie się jak najbardziej prawdopodobny. Nie mamy żadnych atutów w tej sprawie. Bardzo niekorzystna umowa gazowa wynegocjowana przez Waldemara Pawlaka obowiązuje do roku 2022 (wedle zapisów tego dokumentu płacimy za gaz najwięcej w UE). Co jednak szkodzi panom z Gazpromu zerwać kontrakt wcześniej i wymusić renegocjację jego zapisów jeszcze bardziej zawyżając cenę za m3 surowca? Putin pokazał, że Gazprom jest jednym z głównych instrumentów uprawiania polityki zagranicznej. Chcąc uzyskać od rządu polskiego korzystne dla siebie decyzje (np. wejście Łukoilu na polski rynek paliwowy, sprzedaż kluczowych spółek państwowych, np. Lotos) mogą z tego instrumentu skorzystać. 

Nordstream wyraźnie uderza w polską gospodarkę morską. Prawdą jest, że zaprojektowany jest tak aby umożliwic tankowcom transport skroplonego gazu do powstającego gazoportu w Świnoujściu. Jednak statki transportowe o większym tonażu nie naruszając magistrali wpłynąć do portu w Szczecinie nie będą mogły. Uniemożliwi to rozwój portu Szczecin - Świnoujście jako konkurencyjnego ośrodka logistyczno - przeładunkowego dla niemieckich portów w Hamburgu i Wilhelmshaven. Premier Tusk liczy na to, że gdy zajdzie taka potrzeba gazociąg zostanie zakopany głębiej. Są to jednak nadzieje pozbawione racjonalnych przesłanek.    

Według przeprowadzonych niedawno symulacji ekonomicznych największe straty z tytułu projektu gazociągu poniesie właśnie Polska. Chodzi tu kwoty rzędu miliardów dolarów! 

Wielu ekspertów zwraca uwagę na zagrożenie ekologiczne dla Bałtyku jakie niesie ze sobą niemiecko - rosyjskie przedsięwzięcie. Naruszone zostanie dno i morskie i pokrywajace je skały stanowiące siedlisko dla wielu gatunków. Rozważany jest nawet scenariusz katastrofy ekologicznej, która niszcząc bałtycki ekosystem, może z niego uczynić "morze martwe". Rura mogłaby bowiem naruszyć zakopane pod dnem morza składowisko broni chemicznej. Oznaczałoby to koniec dla polskiej turystyki nadmorskiej. 

Tak niekorzystny bieg wydarzeń w sprawie "Gazociągu Carycy Katarzyny" to wynik nieudolnej polityki prowadzonej przez Donalda Tuska i Radka Sikorskiego. Najbardziej zastanawia postawa tego drugiego, który w 2006 roku jako ówczesny szef MON wystosował list do "Financial Times", w którym porównał cały projekt do Paktu Ribbentrop - Mołotow (warto dodać, że drugim sygnatariuszem listu były mało wtedy znany Vincent Rostowski). Brak twardego stanowiska ws. Nordstreamu, brak współdziałania z innymi krajami na arenie miedzynarodowej, słabe zabiegi posłów PO w Parlamencie Europejskim, niewykorzystanie "dużej wrażliwości" Komisji Europejskiej na kwestie ekologiczne to tylko niektóre z licznej listy grzechów popełnionych przez przedstawicieli rządzącej koalicji. Donalda Tuska i jego politykę europejską wielu analityków określa jako klientyzm. Oznacza on podporządkowanie się interesom krajów bogatszych i silniejszych. Myślę, że jest w takowej analizie sporo racji. Dla premiera najważniejszy jest efekt wizerunkowy, to słynne "poklepanie po pleckach", fajne zdjęcie z Angelą Merkel, dobra opinia o sobie w zagranicznej prasie. Wychodzi na to, że temu podporządkowane jest działanie całej naszej dyplomacji. Niestety dobre samopoczucie premiera i utrzymywanie wizerunku wypięlegnowanego chłoptasia, którego wszyscy lubią kosztuje bardzo wiele. Zbyt wiele. A sprawa Gazociągu Północnego jest tego najlepszym przykładem. 

 

riddler13
O mnie riddler13

Zwolennik nowoczesnego patriotyzmu, umiarkowany konserwatysta i liberał, człowiek środka, choć niekiedy radykalny w swych osądach. Wielbiciel logiki i racjonalista.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka