Aż wstyd się przyznać, że się wzięło udział we wczorajszym referendum. Jak bardzo poważnie je potraktowałem niech świadczy fakt, że ja, jak i mój brat w czasie powrotu z kościoła... zapomnieliśmy zatrzymać się w lokalu wyborczym. Gdyby nie to, że jeszcze potem musiałem gdzieś jechać to nie wiem, czy specjalnie bym się pofatygował, aby pojść zagłosować.
Zastanawiałem się, czy nie zbojkotować wczorajszego referendum i na nie po prostu nie iść. No bo gdy z wnioskiem w sprawie referendum występuje Prezydent Komorowski to kolesie z PO w Senacie głosują za, nawet gdy te pytania referendalne są wzięte z d... . Natomiast gdy z wnioskiem w sprawie przeprowadzenia kolejnego referendum, które to na pewno bardziej by interesowało Polaków, występuje obecny Prezydent, ale zwiazany z pisiorami, to referendum jest niepotrzebne.
W sobotę pewna osoba pyta mnie się, czy to jutrzejsze referendum jest w sprawie wieku emerytalnego.
- Nie - odpowiadam. - Będzie w sprawie m.in. JOW-ów.
- Czego? - brzmi pytanie.
- Jednomandatowych okręgów wyborczych - odpowiadam.
- Nie idę - pada opdowiedź.
Powyższa scenka świetnie pokazuje, że obywateli, którzy nie interesują się polityką, najbardziej interesują kwestie, które ich bezpośrednio dotyczą, a nie jakieś głupkowate pytania pisane na kolanie w stanie powyborczego kaca.
W pracy natomiast kolega dowiedział się ode mnie, że to trzecie pytanie było już nieaktualne. Kolega był w lekkim szoku. "To po co było to referendum?" - pytał. "Marnacja pieniędzy". "Wstyd".
Miejmy nadzieję, że były Prezydent Bronisław Komorowski odda nam te prawie 100 mln zł., które zostały wydane na realizację jego mało ciekawego pomysłu w postaci wczorajszego referendum.
