menda menda
34
BLOG

Welcome to III RP

menda menda Polityka Obserwuj notkę 27

Czy można być jednocześnie notorycznym kłamcą i głosicielem absolutnej prawdy i to na ten sam temat? Czy można wyznawać pogląd niekwestionowania wyroków sądowych i jednocześnie opierać swe twierdzenia  na zaprzeczeniu tych wyroków? Tak, można. Witajcie w III RP.

Jak powszechnie wiadomo, Służba Bezpieczeństwa to była taka instytucja, która zajmowała się przede wszystkim fałszowaniem własnej dokumentacji, werbowaniem nieistniejacych agentów i innymi tego typu sprawami. Przy okazji prowadziła również ochronę ustroju Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, do czego niezbędne było okłamywanie siebie samej przy pomocy fałszywek. Dzięki takiemu fałszowaniu i werbowaniu nieistniejących agentów, PRL przetrwała pół wieku, a państwo wiedziało nie tylko jakie mamy poglądy, ale z kim sypiamy, z kim gramy w brydża i jakiego koloru nosimy skarpetki.

W Służbie Bezpieczeństwa pracowali (i to również jest fakt nie podlegający dyskusji, bo zadekretowany przez Adama Michnika) "ludzie honoru". Ludzie honoru, to tacy ludzie, którzy fałszowali na potęgę dokumenty i werbowali autorytety moralne "bez ich wiedzy i zgody" dzięki czemu dziś są (ludzie honoru, rzecz jasna) najbardziej wiarygodnymi świadkami w procesach i aferach lustracyjnych. Przykładem tego jest wczorajsza dobra nowina Gazety Wyborczej, która z satysfakcją ogłosiła, że historycy Cenckiewicz i Gontarczyk "uśmiercili" żyjącego SB-eka kpt. Edwarda Graczyka, który miał zwerbować Lecha Wałęsę. Ów SB-ek oświadczył, że nie tylko nadal żyje, ale także, że Wałęsa żadnym agentem nie był, zaś 1.500 zł. które wręczył mu za donoszenie, to była zapomoga (bo SB, poza fałszowaniem teczek, zajmowała się także działalnością dobroczynną, coś jak Caritas albo WOŚP). Podobnie SB-ecy, którzy jeszcze przed 1989 r. kłamali w dokumentach, dziś mówiąc "prawdę i tylko prawdę" ratują tyłki takich osobistości jak prof. Miodek, pan Jurczyk czy panie Niezabitowska i Gilowska.

I tu dochodzimy do kolejnej prawdy objawionej nam przez salon III RP, mianowicie prawdy niekwestionowalności wyroków sądów lustracyjnych. Otóż Lech Wałęsa żadnym agentem nie był nie tylko z tego powodu, że fałszujący akta SB-ek postanowił nagle "mówić całą prawdę i tylko prawdę" i oczyścić "legendę Solidarności" z zarzutów, ale nade wszystko, że niezawisły sąd tak orzekł. Tak się jednak składa, że niezawisły sąd, ten sam zresztą który uznał, iż Wałęsa agentem nie był, stwierdził także, iż główny świadek w procesie lustracyjnym pana prezydenta nie żyje. Panowie Cenckiewicz i Gontarczyk, słuchając pokornie salonowej zasady niekwestionowania wyroków sądowych, uznali, że kapitan Edward Graczyk rzeczywiście gryzie ziemię i tak też napisali w swojej książce. I tu się pomylili, bo aktualnie salon uważa, że jednak wyroki sądowe mogą być kwestionowane jeśli są niezgodne z prawdą, a prawda nie niszczy żadnej zadekretowanej "legendy".

Reasumując: Lech Wałęsa nie był agentem. SB-ek wręczał mu pieniądze w celach charytatywnych, zaś całe jego dossier kłamliwie i bezczelnie sfabrykował, dzięki czemu jest najbardziej wiarygodnym świadkiem pana prezydenta. Poświadczają to wyroki sądów, które nie mogą być kwestionowane gdy idzie o kwestię agentury, zaś mogą być kwestionowane, gdy chodzi o ustalenie, czy SB-ek żyje. Witajcie w III RP!

menda
O mnie menda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka