Ile jeszcze tych niedziel ostatnich?

„do cholery” wracanych?

Ile pięknych występów małpy z brzytwą plującej pod wiatr?

Niech to nie będzie ich ostatnia niedziela, któż lepszych wrażeń dostarczy, uciechy z nieskażonej myślą poczciwą buty i głupoty obezwładniającej oczywistą oczywistością, że za wycięte w parku drzewo należy prezydenta odwołać, a przy tym nawoływanie do ignorowania przaśnej myśli preześnej o konieczności zaostrzenia przepisów dotyczących referendum, to niczym eksplozje w szambie, albo gra w kupę.

W każdym razie, takie jest moje zdanie i w pełni je popieram, gdybym był mieszkańcem Warszawy, to skorzystałbym z przywileju demokratycznego wyboru i nie poszedłbym głosować w referendum właśnie z takiego powodu jak Kaczyński, ku rozbawieniu Polaków dziś gardłujący za referendum, w 2010 roku przeciwko referendum pyskował, a mianowicie i tu posłużę się słowami Kaczyńskiego „żeby nie doszło do sytuacji paradoksalnej i moralnie niedobrej”.