Witold Jurasz Witold Jurasz
1149
BLOG

Bismarck żyje i ma się dobrze, a bońska republika oraz Hupka i Czaja umarli

Witold Jurasz Witold Jurasz Niemcy Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Polecam debiut członka Zarządu Ośrodka Analiz Strategicznych Krzysztofa Raka w roli felietonisty onetu:
http://wiadomosci.onet.pl/kanclerz-ktory-przegral-z-polakami/r6g53f

Jeszcze jednak ciekawsze od tekstu o Bismarcku w onecie są spostrzeżenia Krzysztofa Raka z jego bloga prowadzonego na facebooku, w których zwraca uwagę na to, iż Bismarck nie jest li tylko postacią historyczną:

"Dziedzictwo Bismarcka po dziś dzień kształtuje niemiecką politykę zagraniczną"
To słowa ministra spraw zagranicznych RFN Franka-Waltera Steinmeiera podczas wystąpienia przed zarządem SPD, który na kilka dni przed dwóchsetną rocznicą urodzin Ottona Bismarcka (1 kwietnia) po raz kolejny nawiązał on do spuścizny żelaznego kanclerza.

Jak interpretować te słowa?

1. Berlin wyciąga wnioski z faktu, że przyszło mu działać w świecie wielobiegunowym, którym rządzi zasada koncertu mocarstw. Skuteczna polityka zagraniczna w wielobiegunowym świecie musi być wielowektorowa.

2. Przyczyną wielobiegunowości jest przede wszystkim niezdolność Ameryki do globalnej hegemonii, a dopiero w drugiej kolejności dążenie Berlina do uzyskania pozycji światowego mocarstwa.

3. W takich uwarunkowaniach kontynuowanie adenauerowskiej polityki związania się z Zachodem (Westbindung) byłoby dysfunkcjonalne. Adenaueryzm polegał bowiem na ograniczeniu zdolności ruchu Niemiec na kierunku wschodnim i czynił Ostpolitik w dużej mierze funkcją Westpolitik. Ta strategia była optymalna w dwubiegunowym świecie konfrontacji Zachodu ze Wschodem.

4. Powrót do bismarckizmu oznacza wzmocnienie wektora wschodniego w polityce niemieckiej. Daje Berlinowi możliwość balansowania, a tym samym strategiczną głębie (wektor wschodni ukierunkowany jest nie tylko na Moskwę, ale i na Pekin). Dlatego właśnie Angela Merkel z takim uporem utrzymuje kontakt z Putinem.

5. Neobismarckizm oznacza, że przynajmniej w najbliższym czasie Niemcy odgrywać będą wyjątkową rolę w północnej Eurazji - będą fundamentem równowagi sił w tym regionie. Berlin obecnie znajduje się w sytuacji wyjątkowej. Żadne mocarstwo kontynentalne, ani pozakontynentalne nie próbuje równoważyć jego wpływów. Po roku 1871 rolę równoważnika spełniała Francja (i różnorakie koalicje), a po 1945 USA i ZSRS. Obecna równowaga ma więc charakter sztuczny. Nie wynika bowiem z naturalnego wzajemnego ograniczania (balansowania) wpływów przez mocarstwa, a jest tworem dyplomacji niemieckiej (umiejętnego wydłużania lub skracania wektorów siły niemieckiego państwa).

6. Narzuca się więc problem trwałości tego układu. Będzie on trwał dopóty, dopóki Niemcy będą powstrzymywały swoje mocarstwowe apetyty.

Wystąpienie Franka-Waltera Steinmeiera:
http://www.spd.de/aktuelles/128010/20150325_steinmeier_aussenpolitik_rede.html

Skądinąd ciekawe, czy gdyby Krzysztof Rak napisał "Dziedzictwo Bismarcka po dziś dzień kształtuje niemiecką politykę zagraniczną" i zarazem nie dodał, że cytuje słowa szefa niemieckiej dyplomacji to czy uznano by to za wyraz antyniemieckich uprzedzeń? Zapewne tak. I to być może jest istotą naszego problemu w percepcji niemieckiej polityki zagranicznej. Mam wrażenie, że szamoczemy się pomiędzy polityczną poprawnością, która nakazuje widzieć Niemcy wyłącznie jako dziedzica "bońskiej republiki" a wizją, w której ton niemieckiej polityce nadają dwie trumny - z tym, że w wypadku naszych sąsiadów zza Odry - polityków podobnych do siebie, czyli "Hupki i Czaji". Obydwie ww narracje wydają mi się dalekie od prawdy - Krzysztof Rak w swoim krótkim tekście stawia tezę pośrednią. W OAS będziemy starać się pisać w taki właśnie sposób, unikając łatwych odpowiedzi, choćby te były publicystycznie atrakcyjne. Skądinąd warto odtworzyć debatę o roli Niemiec na świecie i w Europie, która przetoczyła się w ciągu ostatnich kilku lat przez niemieckie media, środowiska eksperckie i elity polityczne, a która to debata przeszła chyba niemal bez echa w Polsce.

Zwolennik realpolitik, rozumianego nie jako kapitulanctwo, a jako coś pomiędzy romantyzmem nieliczącym się z realiami, a cynizmem ubierającym się w szaty pozytywizmu. W blogu będę pisał głównie, aczkolwiek nie wyłącznie, o polityce zagranicznej. Z przyjemnością powitam ew. komentarze, również te krytyczne, ale będę zobowiązany za merytoryczną dyskusję - choćby i zażartą, byleby w granicach dobrego smaku.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka