Wojciech Mucha Wojciech Mucha
92
BLOG

Gdy pył opadnie.

Wojciech Mucha Wojciech Mucha Polityka Obserwuj notkę 6

Dopiero wczoraj koło północy, czyli stosunkowo późno, pojawił się u mnie odruch wymiotny.

 

Mogę w krótkich zdaniach uzasadnić, dlaczego decyzja o pochówku to wybór trafny, ale opowieści o zmianie istniejącego nihilistycznego paradygmatu wprawiają wnętrzności w rezonans. W kondukcie pogrzebowym w niedzielę pójdzie 22 tysiące polskich oficerów, o których miał zapomnieć świat. To nie ulega wątpliwości. Nie ulega też wątpliwości, że ci, którzy chcieli złożyć idee Lecha Kaczyńskiego, w "srebrnej szkatułce niewinnych pamiątek", krzyczą najbardziej.

 

Jednak abstrahując od tego co myślę, ten przeraźliwy jazgot, który słyszalny jest z każdej możliwej strony, stał się nie do zniesienia. Zarówno opowieści jakoby Kaczyński nie dorastał do pięt gen. Sikorskiemu i Michałowi Korybutowi Wiśniowieckiemu, jak i wrzaski że "tu jest Polska", a granica przebiega wzdłuż torów tramwajowych na Franciszkańskiej są żenujące.  To co się dzieje, to jest zwieńczenie pięcioletnich wrzasków, lawina błota która toczy się teraz przez ten biedny kraj, jest pokłosiem obrzydliwych walk, wyciszonych szokiem po zeszłosobotniej tragedii. Otwarte w zdumieniu i przerażeniu gęby nałapały na powrót powietrza. Otarto łzy brudnym rękawem, i już można apiać od nowa. Już można.

 

Nie wiem, czy decyzja o pochówku na Prezydenta RP, wybranego w wolnych wyborach jest słuszna. Nie wiem czy tragiczna śmierć na służbie do tego upoważnia. Nie wiem czy wskrzeszenie Pamięci i Tożsamości, tak rugowanej przez dwie ostatnie i pięć poprzednich dekad, predestynuje Lecha Kaczyńskiego do tego zaszczytu. Ale czuję. Czuję że tak. Nie mam kaca moralnego, kiedy o tym pomyślę. Mam kaca moralnego, gdy patrzę na udręczony naród, który kilka po potwornej tragedii chwyta za transparenty, i podgrzewany medialnym humbugiem podgrzewa go sam. Nie potrafiąc wyzwolić się z błędnego koła, przyprawiamy się sami o coraz większy zawrót głowy.

 

Polskie piekiełko trwa. Kondukt pogrzebowy przejdzie ulicami Krakowa wcześniej lub później. Chmura pyłu opadnie, i w końcu atleci władzy z ulgą rzucą grudę. Mały człowieczek dopnie swego, i wepchnie brata tylnymi drzwiami do krypty Srebrnych Orłów. Ockniemy się ubrudzeni polskim błotem i pyłem z islandzkiego wulkanu, stojąc naprzeciw siebie pod papieskim oknem, podzieleni jak nigdy. I to jest prawdziwa tragedia tego Narodu.

WAU_classic('dy6ytciq3xmz')

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka