Newsweek Polska Newsweek Polska
3534
BLOG

Ciszej nad tym raportem

Newsweek Polska Newsweek Polska Polityka Obserwuj notkę 64

Nie wiem, jakie cele przyświecały Rosjanom, gdy jednostronnie ogłosili raport MAK o przyczynach katastrofy smoleńskiej. Czy chytrze sobie wykombinowali, że zrobią tak specjalnie?

Po to, by rozzłościć Polaków i sprowokować ich do zachowań kompromitujących ich w oczach świata? A może nie było w tym jakiejś wielkiej politycznej przebiegłości, tylko zakodowany w psychice imperialnego urzędnika odruch bezwarunkowy, nakazujący oddalać od siebie wszelkie podejrzenia i zwalać całą winę na innych?

Tak czy siak część polskiej klasy politycznej i medialnej ochoczo chwyciła za szable i ruszyła do samobójczej szarży, wywołując zapewne radość w kremlowskich korytarzach. To zabawny paradoks, że interesom mocarstwowym Kremla najbardziej sprzyjają ci, którzy najgłośniej wznoszą antyrosyjskie hasła, opowiadają androny o sztucznej mgle, „medialnych strzałach w tył głowy" i formułują oskarżenia o to, że Rosjanie celowo naprowadzali samolot na śmierć. To znaczy, kierowali go na brzozę. Histeryczna wrzawa wszczynana w tych kręgach i głoszona tam paranoiczna wizja rzeczywistości kompromituje Polskę w oczach światowej opinii publicznej i podważa pozycję Warszawy na dyplomatycznych salonach. Wyrabia nam wizerunek osobników mało poważnych, za to wielce uciążliwych.

Prawdę powiedziawszy, nie bardzo rozumiem, dlaczego zdaniem PiS po jednostronnym ogłoszeniu raportu MAK powinniśmy bić w dzwony na trwogę i ogłaszać jakąś narodową mobilizację. W końcu nie pierwsza to i nie ostatnia rozbieżność stanowisk między Moskwą a Warszawą. Nie zgadzamy się w kwestii oceny komunizmu i ZSRR. Nie zgadzamy się w sprawie Katynia. Co innego mówimy o losie rosyjskich jeńców w wojnie 1920 roku. Inaczej oceniamy ukraińską pomarańczową rewolucję. Spieramy się o milion innych spraw. Więc po prostu do tej listy rozbieżności trzeba teraz dopisać katastrofę smoleńską – i tyle.

Zresztą bądźmy precyzyjni – spór nie dotyczy istoty sprawy, a jedynie pewnych niuansów i okoliczności towarzyszących. Nie ma wątpliwości, że o katastrofie zadecydowały takie czynniki po stronie polskiej jak ignorowanie procedur, samobójcza niekompetencja i polityczny konformizm. Jeśli mielibyśmy stawiać zarzut Rosjanom, to taki, że z analogicznych przyczyn nie dość zdecydowanie i jednoznacznie powstrzymywali załogępolskiego tupolewa przed popełnieniem samobójstwa.

Wezwań do ogólnonarodowej mobilizacji nie rozumiem tym bardziej, że przecież od tego, czy się zmobilizujemy, czy nie, nie zależy kompletnie nic. Nie ma żadnego trybunału, przed którym moglibyśmy dowodzić swoich racji. Nie toczy się żaden międzynarodowy proces w sprawie katastrofy smoleńskiej. Nie istnieje żadne forum czy gremium, przed którym moglibyśmy „postawić na swoim".

Zresztą na czym miałoby polegać to „postawienie na swoim"? Przecież chyba nawet Antoni Macierewicz nie oczekuje, że ktoś w Waszyngtonie czy Brukseli wyda oficjalny komunikat: „W sporze o katastrofę smoleńską rację ma Warszawa", a skruszony premier Putin uderzy się w pierś,oświadczając, że wstydzi się wszystkich wcześniejszych kłamstw.

Jedyną racjonalną reakcją na jednostronne ogłoszenie rosyjskiego raportu powinno być ze strony Polski ogłoszenie własnej wersji przyczyn katastrofy. I zwrócenie uwagi na fakt, że podejmując jednostronne działania Rosjanie z niezrozumiałych przyczyn naruszyli postanowienia konwencji chicagowskiej. Warszawa powinna to zakomunikować w sposób maksymalnie beznamiętny i rzeczowy, ograniczając się do podania suchych faktów. To najlepszy sposób na przekonanie światowej opinii publicznej do naszych racji i uwolnienie się od wizerunku antyrosyjskich awanturników.

Wojciech Maziarski

Czytaj więcej opinii publicystów Newsweeka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka