Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
4694
BLOG

Kaczo-polo wesoło wybiegło ze szkoły...

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 113

Jeśli ktoś przed przypadek zapomniał o istnieniu zespołu „Elektryczne gitary”, to zapewne właśnie sobie o nich przypomniał. Reaktywacja nastąpiła na deskach amfiteatru opolskiego. Za sprawą jakiegoś wiekopomnego hitu, który znów zabierze nas do lat 90-tych, czyli w czasy, gdy każdy potrafił zaśpiewać do rozstrojonej gitary „Człowieka z liściem na głowie” albo „Noś, noś długie włosy? Nie, to już raczej nie jest możliwe. Do zbiorowej świadomości Kuba Sienkiewicz (znów Sienkiewicz...) powrócił z hukiem, chwytając się sprawdzonego mechanizmu wynalezionego i doprowadzonego do formy krystalicznej przez Macieja Stuhra. Polega to na tym, że wychodzi się na scenę i jedzie po Kaczorze. Wtedy w pakiecie dostajemy niezwykły bonus – czyli  piętnastominutowy przelot po wszystkich możliwych mediach w Polsce, a za tak szeroką ekspozycję medialną płaci się zwykle bardzo dużo. Nie w przypadku nurtu, który nazwałbym Kaczo-polo, tutaj rzecz dzieje się w sposób szeptany, furtki otwierają się samoczynnie, emocje buzują, a wykonawcy zostaje podany niezbędny do funkcjonowania na scenie tlen. Teraz wszystko jest już w rękach twórcy, albo wykorzysta te swoje piętnaście minut, lub nie.

Kuba Sienkiewicz osiągnął swoim występem dużo. Już udzieliła mu łam „Gazeta Wyborcza” a to przecież nie w kij dmuchał. Nie sposób policzyć ilu z anonimowych przeciwników podłej zmiany zapisało sobie Sienkiewicza w podświadomości i jak wiele przyniesie mu to w przyszłości profitów.

No i wszystko byłoby git, jedna jedynie kwestia w tej chwili mnie nurtuje – ilu jeszcze wyautowanych i wypalonych graczy będzie chciało na sprężynie Kaczo-polo wrócić do gry. Szczerze się obawiam, że za chwilę będziemy musieli słuchać Bandy i Wandy albo zespołu Feel. Drżę na myśl, że niebawem o złym Kaczyńskim będzie nam opowiadał Piasek, a w ślad za nim Kaczo-polo w wersji Yugo rzuci nam na rynek Bregovic.

Nie mam pretensji o to, że artyści lepsi lub gorsi chwytają się za brzytwę. Ale dlaczego akurat ci, którzy jeśli mieli nam zaprezentować porządnego, zrobili to już bardzo dawno temu. A ci, którzy mogliby nam coś ciekawego powiedzieć, ale z różnych przyczyn, najczęściej biologicznych, nie mogą tego zrobić, za Kaczo-polo się już nie chwycą. Bo ja wcale nie miałbym za złe, gdyby na podłą zmianę ponarzekał na przykład Józef Skrzek ze swoim SBB i w ten sposób przeciętny zjadacz KOD-u uświadomiłby sobie, że jest w Polsce taki muzyk. W ogóle nie przeszkodziłoby mi, gdyby można byłoby z opolskiej sceny posłuchać antypisowskich głupotek w wykonaniu Niemena, gdyby to miałby być warunek żebym mógł go znowu posłuchać na żywo, to sam bym go za te wypowiedzi poczęstował brawami. Ale nie, zamiast Niemena mamy Sienkiewicza a zaraz za nim podąża Maleńczuk. Tyle, że przy Maleńczuku to nawet ten Sienkiewicz wygląda, przyznacie, niezwykle nędznie, a przecież Sienkiewiczowi ślady przecierał Big Cyc. Coś strasznego.

Do wszystkich mających chętkę na powrót wypaleńców: błagam, już wiem, że nie lubicie PiS-u, ale zaklinam was, nie śpiewajcie już więcej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka