kemir kemir
301
BLOG

Easteros, czyli winter is coming

kemir kemir Polityka Obserwuj notkę 7

Winter is coming. Nadchodzi zima. Bez względu na pogodę, należy się spodziewać, że politycznie będzie ona bardzo gorąca. Albo niezwykle lodowata - zależy od punktu widzenia. W powieści George R.R. Martina - słowa "winter is coming" są dewizą rodu Starków – mającego siedzibę na północy krainy zwanej Westeros. Dalej odnajdujemy tylko Mur, oddzielający Dzikie Plemiona od cywilizowanej części  kraju. Władzę w Westeros sprawuje król Robert, ale niemalże wszyscy dookoła knują, w jaki sposób zdobyć władzę dla siebie. Kluczowe znaczenie w rozgrywce ma siła, spiski i intryga. Nad Wisłą, między Odrą a Bugiem, leży podobna kraina: Easteros. Zamieszkała przez dwa nienawidzące się plemiona, jest najdalej na wschód położonym krajem starej Cywilizacji Łacińskiej, który od Dzikich Plemion także oddzielił się Murem. Westeros i Easteros łączy tocząca się nieustannie mordercza gra o tron. W tej brutalnej grze liczy się tylko przynależność rodowa lub plemienna. Machina wojny o tron nie pozostawia miejsca na margines: każdy musi opowiedzieć się po którejś stronie. Neutralność nie jest możliwa, nawet gdyby ktoś bardzo tego chciał. A jeśli ktoś myśli, że jest neutralny, to tylko tak myśli...


W Easteros grę o tron rozstrzygnęły wybory. Podobno demokratyczne. Podobno uczciwe i rzetelne. Podobno. Niech tak zostanie, nie wnikajmy. Ale prawdziwa gra o tron tak naprawdę rozgrywać się będzie tej zimy. Już się rozgrywa. Najpierw była wielka bitwa 15 października, którą zaciężni Jarosława niby wygrali, ale drogę na tron zagrodzili im sprzymierzeni pod wodzą Donalda, Szymona i Włodzimierza. Każdemu z nich źle z oczu patrzy, każdy hoduje geny, które przywołują myśl jedną tylko: jakby tu sojusznika wyrżnąć i samemu na tronie zasiąść? Ale na razie połączyła ich wspólna idea nienawiści do Jarosława i jego poddanych. "Jeszcze jedna bitwa, jeszcze dorżniemy watahy, wygramy tą batalię!” - jak to już lata temu określił jeden możny od Donalda, "Zdradkiem" zwany.


I dorzynają. I wygrywają. Bo Jarosław jest słaby, jak ów król Robert w Westeros. Armia pospolitego ruszenia, chociaż liczna, jakby rozlazła była, niespójna i niekarna. Zniechęcona. Nie buntuje się na ulicach miast Easteros, tylko kukurydzę prażoną zagryza i patrzy tak, jakby nieprzytomna była. Bo i tak widzą niektórzy władzę Jarosława: jako niechlujną i nieprzytomną - reformy zarzucone, niedokończone, albo niemożliwe do wykonania. Skarbiec zadłużony, bo Jarosław hojnie sypał złoto szlachetkom sobie posłusznym i prostemu ludowi, licząc na wdzięczność i poparcie na wieki. Ale na królestwo padł ponury cień - jakieś pakta z neopogańską dziczą zza Odry na Zachodzie podpisywane, jakieś dary hojne dla Dzikich Plemion na Wschodzie, a heroldzi w niebieskich okienkach ścigali się w kłamstwach, w obłudzie i w ślepej służalczości wobec Jarosława. Tylko ludkowie o bardzo małym rozumie, heroldom wierzyli, bo nawet pospólstwo popierające Jarosława, z odrazą ciskało czym popadło w niebieskie okienka. Niektórzy mówią nawet pokątnie, iż to tępota mowy heroldów i płytkość obwieszczeń dla ludu płynących z niebieskich okienek, pogrążyła Jarosława i odcięła od Tronu.


Na tronie zasiadł Donald. Królem obwołany przez Zgromadzanie ludu Easteros. Za zgodą wasalnych watażków: Szymona, Władysława i Włodzimierza. Zapowiadał on "nowe, uśmiechnięte Easteros", rządzone dobrem prawa, poszanowania i ładu. Ale wierzyć w zapowiedzi króla Donalda, to jak położyć dobrowolnie głowę na pieńku kata i wierzyć, że katowski topór jest z miękkiej gumy. Tym samym, już niektórzy ludkowie takim sposobem potracili głowy i nadziwić się nie mogą, że wojna rozgorzała z mocą wielką i nikt jeńców nie bierze. Hordy Donalda przypuściły jawny szturm na ostatni bastion Jarosława - centrum nadawcze niebieskich okienek. Zaczęła się rzeź niewiniątek i "winiątek". Bo władza bez władzy nad niebieskimi okienkami jest tylko atrapą władzy. Ludkowie prości dostali igrzyska, maja sobie kukurydzę uprażyć i patrzeć jak dorzyna się watahy. Na razie w niebieskich okienkach, ale król Donald dekretami uchwałami zwanymi, już szykuje rękoma siepaczy i najemnych bandytów w pień wyrżnąć wszystkich nominatów króla Jarosława. Wszystkich i wszędzie, choćby kto marną ciurą był i w marnej dziurze urząd pełnił. Rozumieć można, że zwycięzcy zgarniają łupy, chociaż to barbarzyński obyczaj, ale gdzie nie spojrzeć, tam siepacze Donalda kipią dziką nienawiścią, żądzą bandyckiej, morderczej wendety, niczym upiory Nocnego Króla. Zupełnie, jakby całe rządy Jarosława jakimś skupionym złem były, piekłem z diabłami i z szatańską destrukcją. Cóż, Jarosław błędy popełnił, ale tylko dziki barbarzyńca może być ślepy na to, że także dużo dobrego uczynił.  


Winter is coming. W naszym Easteros, jeżeli jakieś prawo istnieje, to tym gorzej dla tego prawa. Bo prawo stanowi ten, co ma władzę. Liczy się tylko prawo kaduka, liczy się tylko siła. "Wygrajcie se wybory to se przegłosujecie to co będziecie chcieli" - ot, takie prawo jest w Easteros. Mężowie, w prawie biegli, sami sobie przeczą, wygłaszając uczone formuły jeden przez drugiego. Ten i tamten, zwolennicy Donalda, którzy jako przodków szamanów zza Muru z Dzikich Plemion posiadają, sądy tworzą, polegając na rozkazach zaodrzańskich Pogan i germańskiego plemienia urodzonych agresorów i krwiopijców. Drudzy, ci z nadania Jarosława, co prawo chciał uczynić prostym i rzetelnym (ale reform niechlujnością zaniechał), pomiatani są i wyrzynani, bo nie zgadzają się z potomkami Dzikich Plemion. Spór jest jak ów węzeł gordyjski, tylko Aleksandra Wielkiego nie widać i - póki co -  "rację" ma ten, co ma władzę i dysponuje siłą. Koło się domyka i cieszy się z tego germański krwiopijca, który swoją dyktaturę, "praworządnością" zwaną, może w Easteros swobodnie wprowadzać. Tej zimy właśnie, bo Jarosław rozbity i nie widać, żeby miał się podnieść. Kuć żelazo póki gorące, lub raczej dorzynać watahy, póki słabe. Winter is coming.


Starkowie czuli do zimy ogromny respekt. Niosła ona bowiem ciemność, zimno i niebezpieczeństwa. Tak, jak w naszym polskim Easteros, kiedy z grudniowego mroku wyłażą demony przeszłości, niezmiennie pozostawiając za sobą ofiary, krew, łzy, przemoc i bezprawie, cynicznie praworządnością zwane. Zmieniają się demoniczne nazwy - od oprawców spod znaku UB i PZPR, przez ruskiego pachołka w ciemnych okularach, po Ciamajdan z pasztetem i bandytów Donalda. Zawsze jest to samo: dziki amok opętania władzą (Tronem!), który polega na tym, że piekła nie ma i cel uświęca środki. Od strzelania do niewinnych ludzi jak do kaczek, przez wojskowy reżim, niezgrabny demontaż struktur państwa, po używanie "brechy" i pułkownika tajnych służb w roli - o zgrozo - ministra kultury! A wszyscy jak jeden zapominają, że władza jest jak tramwaj: gdzieś się wsiada, ale gdzieś też trzeba wysiąść. A czasem inni pasażerowie wykopią...


Biedne to polskie Easteros. Lud biedny. Bo jak ma się on rozwijać i mądrzeć, kiedy w nim samym istnieją społeczności i tzw. elity, uzależniające swój byt od pokrętności, złodziejstwa, przekręconych pojęć i partyjnego szowinizmu? Niczym  pasożyty karmią się one zdrową tkanką i mówią - o zgrozo - że to dla dobra ludu. Jakim cudem lud Easteros pozwolił, żeby tacy ludzie rządzili? A przecież pozwolił! Dlatego warto bardzo dokładnie przypatrzyć się polskiemu Westeros. Co widać? Wyraźne podziały na kasty polityczno-sądowe, urzędnicze, finansowe, niepolskich interesów i... szaraków, którzy nie mają nic do powiedzenia. Nic! Wyraźnie to widać na podstawie dochodów, statusu społecznego i sposobu traktowania przez wpływowe kasty. Samozwańcze elity traktują resztę jak przygłupi motłoch i uzurpują sobie prawa do sterowania motłochem w każdym aspekcie życia. Pod byle pretekstem! Powołując się przy tym na pusty, bezwartościowy slogan: ludzie tak chcą, ponieważ nas wybrali. Czy można wyobrazić sobie większą bezczelność? Przecież lud w wyborach kieruje się co najwyżej jakimiś ogólnymi ramami, a i to nie zawsze, bo czasem górę biorą zwykłe emocje. Czasem? Nie - na ogół!


I tym sposobem w Easteros, w jego władzach, w mediach i w instytucjach państwa, wielu ludzi reprezentuje tylko bandytyzm, idiotyzm, fanatyzm i sekciarsko - partyjny szowinizm. Ludkowie prości w głowę zachodzą, jak ten czy tamten, którzy wyrok powinni odbywać, lub w najlepszym dla nich stanie, trzymać się w kosmicznej odległości od spraw publicznych, ministrami zostają albo zarządcami majątków. Tak działać może tylko system kast, a ponieważ prawo w Easteros nie respektuje instytucji precedensu, wyroki sądowe wydawane przez kastę  (w imieniu innej kasty), mogą każdego wyrokować inaczej w takich samych lub w podobnych sprawach. Kasty są ponad prawem i poza kontrolą, która od dawna istnieje tylko iluzorycznie i pełni wyłącznie rolę politycznego bata. Tylko ten zwykły, szary człowiek karany jest za najdrobniejsze przewinienie. Żałosne jest, że  ktoś to jeszcze śmie zwać "praworządnością"... i na podstawie tej "żałosności" praktycznie robić może co chce.


Rządzący cyklicznie się zmieniają i cyklicznie wyrzynają w pień, ale tak naprawdę są siebie warci i prawie niczym się nie różnią. Z każdym nowym cyklem, są tylko bardziej obłudni, odrażający i źli. Pilnie potrzebna jest niejaka Daenerys Targaryen, która posiada smoki ziejące ogniem. Bo tylko ogniem da się wypalić to zło panoszące się w Easteros i bandyckie rządy tych, którzy wybrani zostali głosami ludzi nierozumnych. Którym już dawno poeta dedykował słowa: Chcieliście Polski, no to ją macie! Skumbrie w tomacie. Pstrąg.  


 Tego ognia, a póki co żaru i światła Świąt Bożego Narodzenia wszystkim Państwu serdecznie życzę!







kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka