kemir kemir
573
BLOG

Anarchia... i co dalej?

kemir kemir Polityka Obserwuj notkę 40

Z bardzo mieszanymi uczuciami spoglądam na to, co dzieje się wokół tzw. telewizji publicznej. Bo z jednej strony oburza mnie próba przejęcia państwowych mediów metodą "na rympał" w wykonaniu rządzącej koalicji, która takim działaniem bardziej zasługuje na miano zorganizowanej grupy przestępczej, niż na ugrupowanie tworzące podobno "demokratyczny" rząd. Infantylnie i wręcz idiotycznie wybrzmiewają puszczane w opinię publiczną opowiastki o podstawach prawnych w postaci zapisów Kodeksu Spółek Handlowych, uruchomionych wskutek sejmowej uchwały, która - jak to każda taka uchwała - nie posiada żadnych walorów prawnych i jest wyłącznie narzędziem wyrażania opinii. Gołym okiem widać - i nie trzeba być do tego biegłym prawnikiem - że wszystkie działania rządu usiłującego od kilkunastu dni przejąć media publiczne, są działaniami bezprawnymi, żeby nie napisać więcej: są działaniami przestępczymi, bo przestępstwem jest wyłączenie sygnału telewizji publicznej. Jeżeli zatem nowy rząd zaczyna sprawowanie władzy od bezczelnego łamania prawa i popełniania przestępstwa, to ... ratuj się kto może. Aż strach się bać, co będzie dalej.


Ale z drugiej strony nie da się w żaden sposób polemizować z bardzo surowymi ocenami dotyczącymi telewizji publicznej, będącej dotąd propagandową tubą PiS. Pól biedy zresztą, gdyby TVP (TVP INFO zwłaszcza) było tylko partyjną tubą. Wobec nachalnej antypisowskiej propagandy TVN,  miałoby to jakieś sensowne uzasadnienie.  Clou oceny TVP stanowi jednak to, że była to telewizja skrajnie nieobiektywna, wybierająca z szerokiego spektrum wydarzeń, tylko te pasujące do partyjnej narracji, zakłamana do szpiku kości, szczująca na różne grupy ludzi, którzy nawet niekoniecznie byli wrogami PiS. Przekaz niebywałej od czasów Gierka propagandy sukcesu, z całymi kampaniami propagandy covidowo - szczepionkowej i później proukraińskiej czy nawet antytuskowej, mógł zniesmaczać i zniesmaczał całe grupy widzów, którym PiS był nawet bliski. 


Trudno zatem w tej sytuacji maszerować pod jednym sztandarem z Adamczykiem, Kłeczkiem, Rachoniem i politykami PiS jak np. posłanka Lichocka. która niczym stalinowska aktywistka w jeden dzień pozbawiła pracy red. Pospieszalskiego. Gdyby chociaż z tego obozu padło jedno, małe, "czarodziejskie" słowo "PRZEPRASZAMY", ale gdzie tam - oni kreują się na męczenników nowego systemu i ofiary bezprawia. Tragikomicznie wygląda to mianowanie co trzy dni prezesów TVP i "błogosławieństwo" wcale nie świętego Adamczyka z okna budynku TVP do "wiernych" oglądaczy. Dlatego nic a nic nie jest mi ich żal i jakoś nie razi mnie ten kwik towarzyszący odrywaniu twarzy od dobrze płatnych koryt TVP. Zasłużyli po stokroć.


Ale - jak powiadam na początku tej notki - nie ma też żadnej możliwości popierania rządowego bandytyzmu. Są bowiem sytuacje, w których cel nie zawsze uświęca środki. Siłowe i bezprawne (wręcz przestępcze) przejmowanie  mediów publicznych przez bojówki Sienkiewicza, przy kłamliwej i jednostronnej narracji pseudoprawniczego bełkotu, budzi uczucia najgłębszego sprzeciwu. Tak być po prostu nie może! Choćby dlatego, że to wstęp do kompletnej anarchizacji państwa, która łatwo może przekształcić się w jawną i autentyczną wojnę domową. Przecież za chwilę będziemy mieć dużo poważniejszy klincz z tzw. "neo-sędziami", że nie wspomnę już o szykującej się "rzezi" urzędników i zarządców różnych szczebli i instytucji państwowych. A już zanosi się na walną bitwę budżetową.


Warto też pamiętać, że o ważności wyborów z 15 października 2023 rozstrzygać będzie będzie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, co do której legalności koalicja rządząca ma  poważne zastrzeżenia. Pisząc wprost, składa się ona wyłącznie z "neo-sędziów", czyli z tych sędziów, które rząd Tuska rękoma Bodnara zamierza "unieważnić". No to państwo sędziowie z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, mogą posłużyć się prostym mechanizmem zasady wzajemności: jak wy nam tak, to my wam tak: wybory są nieważne! Bo przecież podstaw do wydania takiego orzeczenia jest dużo: SN ponoć tonie wśród protestów wyborczych.


I co wtedy? Rozruchy, stan wojenny? Siły NATO? Bo raczej powiadomienie aktualnych parlamentarzystów: "miło było, ale trzeba się rozejść" w grę raczej nie wchodzi, prawda? Dlatego każde odejście od zapisów prawa, które choćby ktoś słusznie czy nie nazywał prawem pisowskim, jest krokiem w kierunku anarchii, bezprawia i w konsekwencji do totalitaryzmu. Trzeba się temu ostro i zdecydowanie przeciwstawiać! I trzeba naprawdę być tego świadomym, jak i tego, że zapewnienia o tworzeniu obiektywnej, rzetelnej i prawdziwie publicznej telewizji czy radia, są tak samo poważne, jak kilku aktualnie urzędujących prezesów TVP. Dopóki bowiem w Polsce dominować będzie podział PO/PiS, dopóty media publiczne ZAWSZE będą partyjną tubą propagandy. Ze zmieniającym się tylko znakiem polaryzacji.

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka