Zdjęcie ilustracyjne. Wystawa ogrodnicza Witness Garden Show w Pietermaritzburgu (KwaZulu-Natal), wrzesień 2016 r.
Zdjęcie ilustracyjne. Wystawa ogrodnicza Witness Garden Show w Pietermaritzburgu (KwaZulu-Natal), wrzesień 2016 r.
Aleksandra Aleksandra
197
BLOG

RPA - dwójka z Coligny niewinna

Aleksandra Aleksandra Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

W zeszłym roku pisałam obszernie o sprawie dwóch pracowników farmy skazanych za rzekome zabójstwo nastolatka, który ukradł z pola parę główek słoneczników. 

Podaję linki: https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/960411,zabity-z-powodu-slonecznikow-czy-rzeczywiscie 

https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/1000599,dlaczego-zginal-nastolatek-czyli-ciag-dalszy-sprawy-z-coligny-rpa 

W dużym skrócie: Pieter Doorewaard i Phillip Schutte, pracownicy farmy w pobliżu miejscowości Coligny (Prowincja Północno-Zachodnia, Republika Południowej Afryki) zostali skazani, odpowiednio na 18 i 23 lata więzienia za zabójstwo 16-letniego Matlhomoli Moshoeu (spotkałam też pisownię Mosweu).  Sędzia Ronald Hendriks dał wiarę zeznaniom świadka, który miał widzieć jak oskarżeni zrzucali nastolatka z platformy samochodu terenowego. Dał wiarę, mimo że zeznania były niespójne, a w momencie, gdy miał on obserwować scenę był pijany. Tymczasem oskarżeni nie przyznali się do winy. Wyjaśnili, że przyłapali nastolatka na kradzieży i postanowili go zawieźć na posterunek policji. Nastolatek miał dobrowolnie wsiąść na tylną platformę terenówki, a Pieter Doorewaard i Phillip Schutte wsiedli do szoferki. Podczas jazdy na policję  Matlhomoli Moshoeu zeskoczył jednak z samochodu i upadku nie przeżył.

Dla wielu czarnych mieszkańców Coligny i okolicy nie była to jednak jedynie wielka tragedia młodego człowieka i jego rodziny. Skoro wydarzyła się tragedia musieli być winni. Kto nim "w oczach ludu" był nie trzeba wyjaśniać. Wyrok wydano zanim zapadł on w sądzie. Gdy zapadła decyzja o zwolnieniu podejrzanych za kaucją wybuchły w Coligny zamieszki. Podpalano sklepy i domy głównie białych, ale Hindusi też ucierpieli. Sprawa od początku postrzegana była jako motywowana rasowo, bowiem  Moshoeu (zabity) był czarny, a Doorewaard i  Schutte biali.  Surowe wyroki wydane przez sędziego i tak zdaniem rodziny i znajomych chłopca były łagodne, ci bowiem domagali się dożywocia. Sędzia jednak nie dopatrzył się w działaniu oskarżonych premedytacji.

Sprawę w swoje ręce wzięło jednak AfriForum (pisałam o tej  organizacji: https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/1016722,swiat-musi-wiedziec-rpa). Dzięki pomocy prawnej udało się złożyć apelację i w listopadzie ubiegłego roku (2019) obydwaj skazani opuścili więzienie, by na wolności oczekiwać na decyzję Najwyższego Sądu Apelacyjnego. Ta zapadła w piątek (27.11.2020).  Sąd uniewinnił obydwu oskarżonych od wszystkich stawianych im zarzutów (https://www.youtube.com/watch?v=GCCCXu5AeWA , https://www.sapeople.com/2020/11/27/coligny-two-phillip-schutte-and-pieter-doorewaard-acquitted-of-all-charges/). Sąd zwrócił uwagę  na niewiarygodność jedynego świadka oskarżenia, który np. twierdził, że został przez oskarżonych pobity, ale nie udał się do lekarza, nie przedstawił też żadnych świadków pobicia. Podkreślił także, że wyniki autopsji potwierdziły wersję oskarżonych oraz wskazał na błędy popełnione w śledztwie przez policję.

Miejmy nadzieję, że to już koniec sprawy, choć niektóre komentarze budzą niepokój. Mniejsza już o tzw. black twitter, gdzie można spotkać różne wypowiedzi. Bardziej niepokoi wypowiedź Juliusa Malemy,  przywódcy trzeciej co do wielkości partii w parlamencie (EFF), który zapowiedział złożenie odwołania, jeśli nie zrobi tego prokuratura (nie wiem czy takie działanie ze strony kogoś innego poza prokuraturą jest możliwe). Czy prokuratura się odwoła? Tego nie jeszcze nie wiemy. Nie wiemy też jaki będzie ostateczny wynik, mam jednak nadzieję, że wzięte zostaną pod uwagę fakty potwierdzone przez Sąd Apelacyjny i ewentualna skarga zostanie oddalona.

Na razie pozostaje się cieszyć, że niewinni ludzie nie wracają do więzienia.


Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka