Protest Wolnych Polaków 11.01.2024, zdjęcie własne
Protest Wolnych Polaków 11.01.2024, zdjęcie własne
Aleksandra Aleksandra
319
BLOG

Po równi pochyłej (sprawa Kamińskiego i Wąsika i nie tylko)

Aleksandra Aleksandra Społeczeństwo Obserwuj notkę 7
Sytuacja jest bardzo dynamiczna, więc nie wiem czy to co napiszę będzie jeszcze aktualne. W tej chwili (10.01.2024) Kamiński i Wąsik przebywają w areszcie, a Prezydent wydał oświadczenie, które choć jednoznacznie potępiło aresztowanie nie zawierało żadnych zapowiedzi konkretnych działań. Tekst skończyłam 12. bm., ale zbyt wiele się nie zmieniło.

9 stycznia 2024 r. to jeden z najsmutniejszych, o ile nie najsmutniejszy dzień w niekomunistycznej Polsce. Rano zmarł ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, dawny opozycjonista, później założyciel ośrodka dla niepełnosprawnych intelektualnie dorosłych, duszpasterz Ormian, a także naukowiec badający zjawisko współpracy części księży z komunistycznym aparatem bezpieczeństwa. Walczył też o zachowanie pamięci ofiar rzezi wołyńskiej. Nie bal się wygłaszać poglądów kontrowersyjnych, politycznie niewygodnych, trudnych do przyjęcia nawet przez niektórych jago zwolenników. Miał 67 lat.

Uwagę opinii publicznej przykuło jednak inne wydarzenie, a właściwie ciąg wydarzeń. Zaczęło się od samego rana, kiedy to policja przybyła pod domy posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika celem ich zatrzymania. Tymczasem obaj panowie byli poza domem. Pojechali do pałacu prezydenckiego na spotkanie z głową państwa. Po spotkaniu na krótko wyszli przed budynek, a następnie do niego wrócili. Przez cały dzień dyskutowano na temat tego co będzie dalej. Donald Tusk przekonywał, że prezydent popełnia przestępstwo ukrywając „prawomocnie skazanych”, ale zapewniał, że „nikt nie będzie używał siły wobec takiej instytucji jak prezydent RP”. Słowa nie dotrzymał, bo wprawdzie pałacu nie szturmowano, ale policja wyciągnęła przebywających w pałacu posłów używając również siły (Kamiński został pchnięty na szklane drzwi). Później okazało się, że cała akcja była wcześniej przygotowana i uzgodniona z osobami, których zadaniem była ochrona budynku. Prezydenta w tym czasie nie było. Gdy dowiedział się o całej sytuacji chciał wrócić do pałacu i w tym momencie nie jest jasne na ile przyjazd opóźnił zepsuty autobus i czy postawiony był tam celowo. Jakkolwiek by nie było stała się sytuacji bezprecedensowa, po której nic już nie będzie takie samo. Nie było dotąd przypadku (przynajmniej w Europie, ale może i w świecie, proszę dać znać w komentarzach, jeśli coś podobnego miało kiedyś miejsce) by w czasie pokoju policja wtargnęła do siedziby głowy państwa. Jeśli tak się dzieje to jest to zamach stanu. Wprawdzie pałac prezydencki nie ma statusu eksterytorialnego (takiego jak ambasada), dla wszystkich było oczywiste, że nie można atakować gości głowy państwa. Chyba też dlatego nie ujęto tego w odrębnych przepisach. Wobec tak bezprecedensowego aktu obecny rząd „spalił za sobą mosty”. Bardzo trudno będzie teraz o jakąkolwiek współpracę między rządem a prezydentem, nawet w sprawach dla kraju zasadniczych.

Czy nie można było inaczej? Oczywiście, że można było. Uznając, że trwa spór kompetencyjny można było po prostu zaczekać. Nawet jeśli założyć, że Kamiński i Wójcik są przestępcami (z czym się nie zgadzam, ale na potrzeby dalszy rozważań tak przyjmuję), ich wyrok nie jest zbyt wysoki, a tym samym sąd przyznał, że przestępstwo nie było aż tak wielkiej wagi. Nie ma też obawy, że gdzieś będą uciekać, bo sami uważają się za posłów (Sąd Najwyższy wydał w tej sprawie dwa sprzeczne orzeczenia), a uciekając nie mogliby odgrywać żadnej roli politycznej. Może więc chciano zapobiec temu, żeby nie weszli na obrady Sejmu? Nie, bo zapowiedziane na 11 stycznia obrady odwołano. Może więc każdy, kto ma wyrok musi być w ciągu kilku dni doprowadzony do odbycia kary, a termin już się kończył? Też nie, bo praktyka jest taka, że wielu skazanych nie zgłasza się do odbycia kary, nikt też ich specjalnie nie szuka, a zatrzymywani są przez przypadek, np. przy okazji jakiegoś drobnego wykroczenia czy rutynowej kontroli dokumentów. Tu jednak zastosowano nadzwyczajne środki, niespotykane w innych przypadkach. Widać więc, że obóz rządzący wyraźnie poszedł „na zwarcie”.

Dlaczego tak się stało? Przychodzą mi do głowy trzy wytłumaczenia, które zresztą nie są ze sobą sprzeczne:

1) Sprowokowanie prezydenta do rozwiązania parlamentu i rozpisania nowych wyborów, które (wg rachuby obozu rządzącego) będzie można wygrać uzyskując większość, jeśli nie konstytucyjną to wystarczającą do obalenia veta prezydenta.

2) Zapewnienie lojalności wszystkich koalicjantów. Po tym co się stało każda osoba należąca do koalicji będzie „spalona”, gdyby chciała „zmienić barwy”. Nawet jeśli tak nie musiałoby być (w polityce możliwe są najdziwniejsze sojusze), to wystarczy, że wielu politykom tak może się wydawać.

3) Wprowadzenie do polityki nowej jakości, jaką jest „ograniczony stan wyjątkowy”. Określenia tego użył Jan M. Rokita w omawianym w wielu mediach tekście „Proceduralizm i przemoc” https://teologiapolityczna.pl/jan-rokita-proceduralizm-i-przemoc. Sugeruję przeczytać ten tekst w całości, bo w omówieniach pojawiają się cytaty sugerujące porównanie o III Rzeszy czy krajów postsowieckich. Czytelnik może pomyśleć, że Autor porównuje obecny rząd do III Rzeszy, Tymczasem chodzi o to, że nawet w przypadku konieczności niwelowania skutków ewidentnych systemów totalitarnych (np. denazyfikacji) nikt nie ośmielił się twierdzić, że powołani w czasach hitlerowskich czy stalinowskich sędziowie nie byli sędziami, a sądy nie były sądami. Co najwyżej kwestionowano niektóre wydawane wyroki, ale z uwagi na ich treść, nie zaś osobę sędziego.

Uważam, że Kamiński i Wąsik są więźniami politycznymi, gdyż wydany wyrok, zlekceważenie pierwszego ułaskawienia, szybkie wydanie postanowienia wykonawczego przy stosunkowo małej wadze zarzucanego czynu (o czym świadczy mimo wszystko niski wyrok) wskazuje na polityczną motywację uwięzienia. Wszystko jednak komplikuje nieco zakres prerogatyw prezydenckich. Jak twierdzą eksperci, prezydent mógłby ponownie ułaskawić wszystkich czterech skazanych. Poza Kamińskim i Wąsikiem skazano na rok więzienia dwóch niewymienianych z nazwiska funkcjonariuszy CBA skazanych w tej samej sprawie, wydano nakazy ich doprowadzenia, ale, z tego co wiem jeszcze ich nie wykonano.

Prezydent początkowo uznał jednak, że ponowne ułaskawienie byłoby przyznaniem się do tego, że to pierwsze było nieważne. Być może działał za zgodą samych zainteresowanych. Zmienił jednak zdanie po rozmowie z żonami skazanych. Stwierdził, że choć dalej uważa, że pierwszy akt łaski jest ważny, ale skoro skazani są w więzieniu, gdzie groz im niebezpieczeństwo zdecydował się uruchomić procedurę ułaskawieniową. Zamiast jednak samodzielnie dokonać ułaskawienia zdecydował się na dłuższą procedurę polegającą na zaciągnięciu opinii ministra sprawiedliwości oraz sądów, które to opinie i tak nie są dla prezydenta wiążące. Przez ten czas skazani przebywać mogą wciąż w więzieniu. Zwrócił się wprawdzie do ministra sprawiedliwości Bodnara by ten pozwolił na to by czas oczekiwania na zakończenie procedury skazani spędzili na wolności, ale Bodnar nie musi się na to zgodzić. W chwili, gdy piszę te słowa (12.01.2024) jeszcze decyzji nie ogłoszono. Czy wybierając taki tryb prezydent testuje Bodnara i koalicję rządzącą. Odmowa zwolnienia oznaczałaby dalszą eskalację? Co wtedy zrobi prezydent? Czy ułaskawi samodzielnie czy pozwoli by skazani nadal przebywali w więzieniu? Na to pytanie trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć. Tymczasem zarówno Kamiński, jak i Wąsik podjęli strajk głodowy.

Czy ktoś przerwie tę spiralę nienawiści? Na razie nieco bardziej skłonny do kompromisu wydaje się prezydent. Ale czy przypadkiem i jemu (a raczej formacji, z której się wywodzi) nie zależy na rozwiązaniu parlamentu? PiS osiągnął niższy wynik głównie nie z powodu odejścia swojego elektoratu, ale mobilizacji elektoratu negatywnego. Czy taka mobilizacja mogłaby się powtórzyć? Czy z kolei elektorat PiS mógłby się bardziej zmobilizować? Protest Wolnych Polaków wskazuje na dość dużą zdolność mobilizacji, ale też spora część społeczeństwa jest obojętna lub nawet przyklaskuje obecnej władzy. Wynik jest więc niepewny i moim zdaniem ryzykować nie warto.

Warto natomiast by każda ze stron z czegoś zrezygnowała. Koalicja powinna zrezygnować z kwestionowania uprawnień sędziów, których nazywa „neosędziami”. Prezydent powinien od razu ułaskawić całą czwórkę skazanych, bez pokazywania „jaki ten Bodnar niedobry” (inna sprawa, że jest „niedobry”, co już pokazał jako RPO, np. domagając się karania uczestników Marszu Niepodległości, kiedy to powinien raczej bronić obywateli przed ukaraniem). Otwartą sprawą byłaby kwestia czy Kamiński i Wąsik po ułaskawieniu byliby dalej posłami. Tu też jest wyjście: mianować obu panów na stanowiska uniemożliwiające łączenie z mandatem posła. Wtedy nieistotną sprawą stanie się czy mandaty były skutecznie wygaszone czy nie. Wątpię jednak czy jest wola polityczna jakiegokolwiek kompromisu, choć takowy jest konieczny, z uwagi na zagrożenia zewnętrzne.


Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo