platos platos
457
BLOG

Euro osiągnęło swój cel euro może odejść?

platos platos Polityka Obserwuj notkę 3
Lektura artykułu z dzisiejszego Pulsu Biznesu wyliczającego na podstawie raportu ING, koszty upadku wspólnej waluty oraz wpisu GMF na Salonie24 nie napawają optymizmem.
 
PB wskazuje na skutki rozpadu strefy euro i podkreślając ogromne jego koszty dochodzi do wniosku, że z uwagi na nie euro musi przetrwać. Autor argumentuje to tym, że politycy nie zdecydują się porzucić idei wspólnej waluty właśnie żeby nie ponosić tych kosztów.
Wypada się zgodzić z logika rozumowania autora PB ale moim zdaniem wynikać to będzie raczej z oportunizmu polityków bowiem koszty ktoś będzie ponieść musiał. Rzeczywiście ci sami politycy, którzy doprowadzili do powstania tego sztucznego tworu jakim jest euro (abstrahuję od motywów jego wprowadzenia co kiedyś już opisałem), nawet w sytuacji jaskrawej niewydolności unii monetarnej, nie zdecydują się ponieść politycznych konsekwencji. Znając oportunistyczną naturę polityków nie może to dziwić.
 
Do tej pory uważałem, że Niemcy nie pozbędą się korzyści z posiadania bezpłatnego stymulatora eksportowego. Jednak biorąc pod uwagę partykularne interesy elit oraz analizując korzyści, koszty i cele głównego gracza czyli Niemiec, muszę skorygować swój pogląd.
 
Jak pokazuje historia, władzę zdobywa się drogą podbojów lub dominacją ekonomiczno-kulturową. Euro jest narzędziem dominacji ekonomicznej i jako takie pozostaje użyteczne dopóki konsekwencje jego utrzymywania nie przewyższą kosztów. Dziś ekonomiczne korzyści z euro zostały już zrealizowane. Niemiecki eksport zalał peryferia unii nie napotykając przeszkody dostosowania kursów walutowych. Jedyne cele, których jeszcze niemieccy architekci europy nie osiągnęli, to powiększenie swego udziału w międzynarodowym podziale władzy czyli powrót do pierwszej geopolitycznej I ligi.
 
Jak pokazuje drugi dzisiejszy tekst, którego autorem jest GMF, Europa z uwagi na kryzys musi zmniejszyć swój udział w MFW a więc w funduszu kontrolującym globalne finanse i gospodarkę.
 
Skutki kryzysu, spowodowane między innymi niedopasowaną unią monetarną powodują, że cel główny – powrót Niemiec do geopolitycznej gry oddala się. Euro zatem zaczynasz szkodzić.
 
Także rachunek ekonomiczny wskazuje, że dalsze utrzymywanie euro będzie kosztowne, a wpływy z eksportu stymulowane walutą euro w kontekście spowolnienia rozwoju krajów peryferyjnych i cięć budżetowych będą maleć. Konieczne koszty dla utrzymania unii walutowej poważnie osłabią ekonomiczną pozycję Niemiec - czyli w najważniejszym dla nich elemencie, będącym źródłem ich siły i przewagi.
 
Zauważmy bowiem, że Niemcy po przegranej wojnie nie mogły rozwijać się militarnie. Postawiły więc na rozwój ekonomiczny. Plan wykonały perfekcyjnie i dziś są ekonomiczną potęgą – również dzięki narzędziu jakim było euro.
 
Pozostaje zdać pytanie - co zrobią politycy gdy z jednej strony odrzucenie euro spowoduje koniec ich politycznej kariery a z drugiej, nieopłacalne będzie dalsze utrzymywanie kosztownej i niedochodowej waluty, zbudowanej na zasadzie piramidy finansowej?
 
Muszą znaleźć frajera który wejdzie do tego systemu i koszty rozłożą się na większą liczbę uczestników.Oczywiście nie jest to łatwe. Elity polityczne co by o nich nie mówić to jednak nie są skończeni idioci. Trzeba ich do tego zmusić strasząc wojną oraz konsekwencjami upadku UE lub przekupić – np. stanowiskami w strukturach UE.
W tym kontekście słowa Tuska i Sikorskiego, którzy pierwsi zgłaszają swój akces brzmią jeszcze poważniej. Zauważmy też, że zwolennikami akcesu do euro są ci, którzy prywatnie są najbardziej zainteresowani utrzymywaniem UE w obecnym kształcie:
- rządzący Tusk, Sikorski, Pawlak z obawy przed skutkami upadku euro i utraty władzy,
- świetnie wynagradzani europosłowie Buzek, Siwiec, Kowal, Saryusz-Wolski
- urzędnicy europejscy, komisarze Lewandowski,
- przeróżne think-tanki żyjące z europejskich grantów
- na koniec ci co liczą na posady w strukturach UE lub NATO – Tusk, Sikorski,
Elity polityczne europy jadą na tym samym wózku, będą bronić status quo wszelkimi siłami. Polska dołączy do grona frajerów i w przyszłości będzie zmuszona zapłacić kolosalne długi dzisiejszych członków strefy euro.
 
Reasumując - euro upadnie choć być może jeszcze nie dziś. Elity polityczne zrobią bowiem wszystko by je utrzymać wbrew logice. Niemcy jeszcze przez jakiś czas zgodzą się ponosić koszty dalszego finansowania euro. W zamian jako główny wierzyciel, zachowają władzę nad peryferiami poprzez kaganiec długów. A jest to narzędzie skuteczne - co pokazała łatwość wymiany rządów w Grecji i Włoszech.
Unia europejska jest tylko wehikułem powrotu Niemiec do geopolitycznej gry. Właśnie z wehikułu ekonomicznego przesiadają się do wehikułu zamordystycznego – czyli przewaga militarna albo kaganiec długów.
W końcu jednak koszty przewyższą korzyści, w końcu też zamordystyczne metody kontroli pozostałych krajów europy wystarczą by Niemcy przestali płacić za utrzymanie euro. Wtedy krajów peryferyjnych nie będzie stać nawet na utrzymanie armii mogącej przeciwstawić się zagrożeniu militarnemu.
platos
O mnie platos

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka