Międzynarodówka islamska zrobiła sobie chwilę przerwy, widząc, że świat i tak rozwala się w tempie hip hop. Przepychanki krzyżowe w Polsce czy meczetowe w strefie zerowej NYC to mini sygnały globalnego szaleństwa - z plamą ropy w Stanach i mega pożarami w Rosji.
Nie sądzę, żeby akurat plama miała pochłonąć Obamę, a smog Putina - ale „ekologia” faktycznie rzuciła ich na dechy, rozszerzając jeszcze bardziej szczeliny po dawnym, dwubiegunowym układzie globalnym. Jak wiemy z nauki przyrody, w takie szpary wciskają się „brodacze”.
Putin ogłosił, że wskutek pożarów żaden kłos pszeniczny nie opuści Rosji. Głównie uderzy to w ponad 82-milionowy Egipt (za rok będzie ludniejszy niż np. Niemcy) - gdzie zamieszki głodowe mogą doprowadzić do obalenia prozachodniego reżimu i triumfu fundamentalistów.
Globalna rozpadówa coraz bardziej zaczyna przypominać czasy CK monarchii dobrotliwego Franciszka Józefa, którą Stefan Zweig nazwał złotą epoką bezpieczeństwa i zaufania. Dalszym etapem była oczywiście Republika Weimarska, której powtórki widać już gołym okiem.