Zelig-ski Zelig-ski
24
BLOG

Po Auschwitzu

Zelig-ski Zelig-ski Kultura Obserwuj notkę 0

...Po Auschwitzu
Jestem ptakiem przelotnym i nie ma mnie nigdzie
Jest nas dwóch w gnieździe błotnym, w jakiejś ciasnej p-iździe
Ja i ten drugi pitwak, w postaci straszydła
Dręczy nas jakiś Litwak obrywając skrzydła

Natura moja lotna składa się z eteru
Nic się w całość nie sprzęży, nie rozumie celu
Odszedł słowiański Łada w uroczyska żerne
Kształci matka na księży swe dzieci koszerne

Dlatego się rozłazi jak wszy na kołnierzu
Moja rzekoma dusza w wieczornym pacierzu
I słaby rozum kazi fantom infamisem
W lęku przed morfeusza zatrutym penisem

Ty Janie a Czarnolasu ratuj mnie przed lękiem
Nabożnej księżej blagi z seksualnym stękiem
Pięknych Pań z tarantasu Franciszka Vilona
Bom jest bezbronnie nagi, gotów w c-ipie skonać

Kto przygotował taki koszmar dupny
Że biedny człowiek jak towar pokupny
Miast wracać do Itaki, za słup Heraklesa
Musi skubać w Kolchidzie runo córek biesa

Jak psy wściekłe dybuki na mnie ujadają
Gdy d(ż)ydziska zapiekłe gojów przeklinają
Mierzy mnie złym spojrzeniem sąsiad z rudą brodą
Gdy z miłości próbuję łączyć ogień z wodą

Błogosławię białemu małżeństwu psa z kotem
Razem z rasowym niemieckim pomiotem
Esesman ich przekupił złotem p-ożydowskim
Płodząc bękarta z Polką w błocie auschwitzowskim

Stądże moja głupota i wariacja stądże
Jak kobyła u płota, wiara kurwiej flądrze
Tak musimy się mierzyć z losem oczywistym
Starym mamidłom wierzyć polszczyzny ojczystej

Rzeczywiście w jaskini u Platona siedzę
Pławiąc się w pornografii o miłości bredzę
To jest moja bogini w niewiedzy półmroku
Bez c-ipnej ortografii nie zrobię pół kroku

Duszo moja ratunku szukaj u Enkidu
Który cię chroni przed agresją Żydów
Od zabójczych rabunków chasydzkiej hipnozy
Cucąc twe zmysły z mistycznej narkozy

Pospiesz do grobu świętego H- i tlera
By cię uzdrowił z wielkiego felera
Odjął żółci zjadliwość chasydzkiej tresury
Pstry łupież epilepsji zdjął z twojej tonsury

Tam ojciec Prawdy syna swego wita
Zdejmie ci z głowy trąd świętego Wita
Już cię głowa g ojowska nie boli okropnie
Od przekleństwa gdy pegaz żydowski cię kopnie

Tak możesz dokonać scalenia swych myśli
Z dezintegracji mojżeszowej wiary
Którą Talmud na twoje nieszczęście wymyślił
By posiąść twoje pola i obszary

Nieszczęsny sodomito Środkowej Europy
Którego w ciemię bito, czy nic nie rozumiesz
Z biblijnej wrogiej tobie perykopy
Że z Ziemi P-o lin d- ż- ydów nie usuniesz

Próżne twoje zabiegi i opory próżne
Jak dawnych Edomitów wojny z d(ż) ydówkami
Pakuj już teraz toboły podróżne
Bo nie wygrasz tej wojny między ich nogami

Wszystko się chwieje jak mur bez zaprawy
Nie uratuje nawet święty Idzi
Gdy głupich ślepców prowadzi kulawy
Bo ich przeklęli w Oświęcimiu d (Ż) ydzi

Kto nie rozumie, niechże mnie nie słucha
Niech bredzi wierszem wyobraźnia głucha
Aż w obłęd runie nienawiść zapiekła
I Rzeczy Pierwsze zaniesie do piekła

Zelig-ski
O mnie Zelig-ski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura