Niechcący obejrzałem wczoraj fragment wystąpienia Trzeciejosobywpaństwie. Przepraszam że zacznę bez ogródek, ale skoda czasu na dłuższą analizę.
Nie jestem specjalistą od mowy ciała, ale lata życia i przyglądania się naszej rzeczywistości uczyniły ze mnie może nie eksperta ale z pewnością uważnego obserwatora potrafiącego niemal bezbłędnie odróżnić naturalne od sztucznego.
Mowa ciała jest bardzo ważną wskazówką w poznawaniu człowieka. Pod warunkiem że jest to mowa ciała naturalna. Bywa że jest ona kształtowana przez czas i okoliczności życiowe i z czasem staje się naturalna bo przecież i osobowość może się zmieniać.
Wczoraj wieczorem byłem mimowolnym widzem żenującego spektaklu. Pan Marszałek senatu dał nam pokaz jak najgorzej o nim świadczący. Próbował przy pomocy wystudiowanych gestów przekonać nas o szczerości słów wygłaszanych jak pogadanka dla przedszkolaków o dobrym Stalinie. Rolę Stalina miał w jego przemowie uosabiać dobry On i senat. Tak sztucznej egzaltacji nie spodziewałem się nawet po przedstawicielu Totalnej Opozycji. Tak sztucznych gestów nawet sobie dotychczas nie wyobrażałem.
A jak mówiłem lata życia i obserwacji naszej rzeczywistości nauczyły mnie, że jak ktoś do mnie przemawia w sposób sztuczny wykonując przy tym sztuczne gesty to jest z pewnością hochsztaplerem usiłującym mnie oszukać. Powiedział wiele pięknych słów których sens i treść zaprzeczył gestami i egzaltacją starej panny w pretensjach.
Panie marszałku, jest Pan oszustem.