pwilkin pwilkin
72
BLOG

Podsłuchy dziennikarzy, czyli gdzie jest skandal?

pwilkin pwilkin Polityka Obserwuj notkę 11

Sprawa stenogramów z podsłuchów, których użył płk. Mąka w procesie cywilnym z p. Gmyzem, wzbudziła spore kontrowersje, także na Salonie. Jak to często ma miejsce przy okazji tekstów dot. służb specjalnych, zwłaszcza kierowanej przez cokolwiek kontrowersyjnego Bondaryka ABW, słowo "skandal" jest odmieniane przez wszystkie przypadki. Warto się jednak zastanowić, nad czym tak naprawdę ten skandal polega. To, że takowy skandal jest, nie ulega bowiem dla mnie wątpliwości, jednak jego miejsca występowania szukałbym gdzie indziej, niż większość komentatorów.

Nie jest bowiem skandalem, że podsłuchiwano dziennikarzy. Skandalem były wycieki danych z raportu o likwidacji WSI. Bardzo dobrze, że ABW postanowiło coś w tej kwestii zrobić i przeprowadzić śledztwo. Jeżeli w toku działań operacyjnych okazało się, że przez p. Sumlińskiego mogły przechodzić tajne materiały, to założenie mu podsłuchu było jak najbardziej uzasadnione. Oczywiście inną kwestią jest to, czy były podstawy, żeby p. Sumlińskiego podejrzewać. Być może koniec końców cała sprawa okaże się "zemstą służb" (chociaż bardziej prawdopodobne, że nic się nie okaże, bo postępowanie zostanie po cichu umorzone, a jego kulisy nie wyjdą nigdy na światło dzienne - chyba, że doczekamy się kolejnej komisji śledczej). To jednak sprawa zupełnie niezależna, bo co do zasady nie ma nic złego w tym, że dziennikarzy podejrzanych o kupczenie tajnymi materiałami się podsłuchuje. 

Nie ukrywam, że przy tej okazji niesamowicie irytuje mnie hipokryzja niektórych komentatorów, którzy za oburzające uważają rzekomo stronnicze podsłuchy, lecz już wycieki, takie jak notoryczne "cynki lustracyjne", które dostawała "Gazeta Polska" za urzędowania Macierewicza, czy niedawny wyciek stenogramów z CBA uznają za coś zupełnie normalnego. Mentalność Kalego w całej okazałości.

Jednak nie o tym zupełnie chciałbym pisać, a o tym, co uważam za oburzające w całej sprawie i co dla mnie osobiście jest innym obliczem tego samego zjawiska, co "kontrolowane przecieki" tajnych materiałów do służb. Wygląda bowiem na to, że p. Mąka z tajnych materiałów zrobił sobie prywatną bazę danych. Oficjalnie wszystko niby było zgodne z prawem - p. Mąka występuje do prokuratury z prośbą o dane mogące pomóc mu w postępowaniu, prokuratura wyraża zgodę i udostępnia mu materiały ze stenogramów. Do oficjalnej wersji od razu można i należy mieć jednak kilka pytań:

1. Skąd p. Mąka wiedział, że prokuratura może mieć coś na Gmyza? Rozumiem, że to był "ślepy traf"? Ot, tak postanowił zapytać i akurat okazało się, że prokuratura coś ma? Wszystko tutaj wskazuje na "drugoobiegowy" przepływ informacji.

2. Ważniejsza kwestia: dlaczego prokuratura postanowiła udostępnić materiały z poważnego śledztwa, prowadzonego z urzędu, w procesie cywilnym obywatelowi Jackowi Mące? Trzeba bowiem pamiętać, że proces jest cywilny. Pułkownik Mąka nie jest w nim reprezentantem ABW, lecz zwykłym obywatelem, który wytacza proces innemu zwykłemu obywatelowi.

3. Czy udostępnienie materiałów z toczącego się jeszcze postępowania do publicznego wglądu nie jest strzałem w stopę? Zwłaszcza, że taka decyzja wymaga, zdaje się, odtajnienia owych materiałów.

4. Czy w ogóle prokuratura ma prawo odtajnić materiały dotyczące innej sprawy, niepowiązane oficjalnie z p. Gmyzem (z tego, co wynika z oświadczeń, p. Gmyz znajduje się na tych nagraniach przypadkowo) na potrzeby cywilnego procesu?

Wszystko to sugeruje, że tajne dokumenty nie są tak naprawdę tajne, a ich dysponenci w głębokim poważaniu mają interes państwa, skoro traktują je jak materiał przetargowy do prowadzenia prywatnych wojenek (bo taką jest przecież proces cywilny). Co jeszcze bardziej przerażające, odbywa się to za zgodą instytucji nadzorującej (w tym przypadku prokuratury), która to szczególnie powinna tutaj bronić interesu państwa (zwłaszcza, że ujawnienie tych informacji sabotuje de facto jej własne wysiłki).

Innymi słowy - prywatny folwark.

 

 

pwilkin
O mnie pwilkin

W pewnym momencie człowiek już nie wytrzymuje i musi te parę słow napisać... Dlaczego nudny? Bo postaram się, aby nie było płomiennych mów, wielkich słów i rzucania gromami, tylko chłodne, rzeczowe analizy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka