Co kilka dni podawane są wyniki sondaży różnych ośrodków badania opinii publicznej na temat partii politycznych.
Wyniki te powinny nam dawać jakiś pogląd na preferencje wyborcze obywateli i prognozować wynik wyborczy.
Jaki obraz dostajemy? Kiedy słucham wypowiedzi różnych ekspertów mam wrażenie totalnego chaosu.
Oceny są tak różne i tak skrajne, że od razu widać mizerię zaufania jakim darzą fachowcy rodzime ośrodki badań i ustalają prognozy wyborcze wprowadzając do wyników badań ośrodków własne współczynniki korekcyjne.
Przyglądnijmy się prognozą wyborczym kilku z nich:
Michał Karnowski , stawia tezę iż Platforma gra w tej chwili o samodzielne rządzenie (skąd u niego ta nagła wiara w wyniki sondaży?) i że stara się zmobilizować własny elektorat by to osiągnąć.
Prof. Markowski z kolei uważa iż stałe elektoraty obu partii są jednakowe a do wyborów mogą nie pójść ci mniej zdeterminowani i zdecydowani wyborcy Platformy dla których partia ta nie jest pierwszą preferencją a raczej kołem ratunkowym chroniącym przed powrotem PIS-u. Profesor twierdzi, że im bardziej sondaże przed wyborami będą pokazywać spłaszczone wyniki tym większa szansa na zmobilizowanie tego niezdecydowanego elektoratu.
Prof. Staniszkis uważa iż Platforma staje się nerwowa , gdyż wie iż w tym momencie przegrywa z PIS-em. Profesor nie wierzy w rzetelność sondaży.
Prof. Krasnodębski również nie wierzy w sondaże i uważa, iż te ośrodki, które podają kilkunastoprocentową przewagę PO nad PISem to postkomunistyczne niezreformowane instytucje, które przedstawiając nierzetelne badania próbują wpłynąć na proces wyborczy.
Eryk Mistewicz twierdzi, iż sondaże to jedno z tańszych narzędzi marketingowych, które można po prostu kupić. Nasze ośrodki badań tyle razy już się skompromitowały w przeszłości, iż gdyby działały w krajach europy zachodniej szybko zniknęłyby z rynku.
Prof. Sadurski uważa z kolei, iż jest już po wyborach , żadne zaklęcia tego nie zmienią, zwycięzca jest już znany i jest nim na 99% Platforma Obywatelska..
Prof. Dudek myśli iż 10% przewaga PO nad PIS-em, może być zniwelowana w wyborach w związku z efektem zwykłego przeszacowania partii rządzącej w sondażach i nie doszacowania partii opozycyjnej.
Dr. Chwedoruk szacuje poparcie PIS na 30%-35% co oczywiście nie daje możliwości na stabilne rządy.
Schetyna mówi iż rzeczywista różnica między partiami nie jest taka jak podają sondaże a tylko kilkuprocentowa.
Libicki wieszczy natomiast porażkę partii Jarosława Kaczyńskiego i zastanawia się czy PIS w ogóle przetrwa po wyborach.
I tak dalej i tak dalej.
Tak sobie myślę, że wyniki sondaży nie powinny dawać pola do tak szerokiej spekulacji. O czym nas wobec tego informują? Chyba tylko o stanie instytucji, które je przeprowadzają.