Archiwum rodzinne Romaszewskich
Archiwum rodzinne Romaszewskich
Romaszewscy.Autobiografia Romaszewscy.Autobiografia
1601
BLOG

Romaszewscy o konfliktach w „S” po Sierpniu '80.

Romaszewscy.Autobiografia Romaszewscy.Autobiografia Polityka Obserwuj notkę 17

Prezentujemy drugi fragment książki ,,Romaszewscy. Autobiografia'', wydanej dwa tygodnie temu przez wydawnictwo Trzecia Strona. 

 

(...)

Zbigniew Romaszewski: Jesienią 1980 roku, między innymi za lojalność wobec KOR-u, z władz „Solidarności” wyeliminowano Anię Walentynowicz. Bezpieka rozpowszechniała wtedy plotki, które miały skonfliktować ludzi „Solidarności” z KOR-em. My tymi plotkami, tym judzeniem nie przejmowaliśmy się przesadnie, z jednej strony byliśmy do nich przyzwyczajeni, a z drugiej uważaliśmy, że dawanie im posłuchu jest na rękę władzom, rozbija i osłabia ruch. Budowaliśmy wtedy Komisję Interwencji i Praworządności NSZZ „S” w Regionie Mazowsze, a potem w całej Polsce. 

Zofia Romaszewska: Zajmowaliśmy się głównie sprawami pracowniczymi, ale wbrew pozorom milicja się nie zmieniła i działała często podobnie jak przed Sierpniem. Ciągle kogoś bili.

Zbigniew: Stworzyliśmy ogólnokrajową strukturę Komisji Interwencji „Solidarności”, odbyliśmy ogólnopolski zjazd tych komisji w Warszawie, w siedzibie PAN w Pałacu Staszica. Uczyliśmy ludzi, jak się działa, jak się odwoływać od orzeczeń kolegium czy wyroków sądowych, jak się bronić przed nadużywaniem prawa przez milicję. Szybko budowaliśmy sobie pozycję, mimo że nie było to usłane różami, bo w wielu wypadkach dbano o to, by nie było „za dużo KOR-u”.

Piotr Skwieciński: Czy takie nastroje były silne w „Solidarności”?
Zbigniew: Zależy gdzie, ale bywały silne. Współpracownicy KOR-u, którzy – inaczej niż ja – w sierpniu 1980 roku nie byli zatrudnieni etatowo, a nie byli, bo ich przedtem za opozycję powyrzucano z pracy, mieli formalny problem z rozpoczęciem działalności w Związku. Bo „Solidarność” to przecież związek zawodowy, więc skupia pracowników, no a oni nie są pracownikami. Zdarzało się, że ten realny problem formalny splatał się z politycznymi nastrojami antykorowskimi czy wręcz antysemickimi. 

Zofia: Taki był paradoks dziejów, że w celu podzielenia ruchu bezpieka wtedy pilnie śledziła, czy działacze „S” są na pewno wystarczająco dobrymi katolikami… Niestety byli też głupi księża, którzy uczestniczyli w tej kampanii. Ale takie nastroje inspirowała i intensyfikowała komuna.

Zbigniew: Ofiarą tego wszystkiego padł Michnik. Udało mu się załatwić, że został wybrany przez pewną spółdzielnię mleczarską spod Góry Kalwarii na kandydata na delegata na zjazd „Solidarności”. Ale w ramach drugiego stopnia procedury wyborczej nie zatwierdzono go. Oficjalny argument był taki, że „przecież w ogóle nie jest członkiem Związku”. Ale w szeptance mówiło się – „bo to Żyd z KOR-u”. To była granda i rzeczywista krzywda. Michnik strasznie to przeżył i ja mu się kompletnie nie dziwię. Choć z drugiej strony, moim zdaniem, to właśnie wtedy zaczęło mu się tak destrukcyjnie przestawiać w głowie i ten proces zaprowadził go kilka lat później tam, gdzie jest do tej pory.

(...)

Piotr Skwieciński: Ostatecznie jednak przyjęli Państwo decyzję o rozwiązaniu KOR-u. Z takim wnioskiem, wraz podziękowaniami, wystąpiła delegacja radomska, co było symboliczne.
Zbigniew: Tak, ale natychmiast część warszawiaków, nazwanych później szyderczo „prawdziwymi Polakami”, wystąpiła z kontrwnioskiem, zgłoszonym przez lidera „prawdziwych Polaków” Pawła Niezgodzkiego. W tym wniosku w ogóle nie padała nazwa KOR-u, dziękowano natomiast rozwlekle Kościołowi i ogólnie pojętej „opozycji demokratycznej”. Po dłuższych przepychankach Jan Józef Lipski zaapelował do delegacji radomskiej, żeby wycofała swój wniosek, bo zabieganie o podziękowanie jest dla korowców poniżające. Potem, kiedy stał w kolejce do mikrofonu, miał jakiś
problem z sercem, zasłabł. Dla nas KOR to – poza wszelką polityką – było 5 lat życia i naprawdę ciężkiej pracy dla dobra publicznego, poważnego osobistego ryzyka. Emocje były wtedy potężne. Ja wówczas, w trakcie wymiany zdań, fizycznie wziąłem za klapy „prawdziwego Polaka” Matuszczyka z „Mazowsza”…

(...)

 

Blog poświęcony książce ,,Romaszewscy. Autobiografia. Ze Zbigniewem, Zofią i Agnieszką Romaszewskimi rozmawia Piotr Skwieciński'' wydanej 18.11.2014 r.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka