rozum rozum
499
BLOG

Klęska wielokulturowości – czy na pewno?

rozum rozum Polityka Obserwuj notkę 17
Redaktor Wrzecha poruszył ważki problem wielokulturowości w państwie i jak rozumiem w Europie. Temat na czasie, wszak norweski morderca odesłał w niebyt nieomal siedemdziesięciu ludzi, a w Londynie i kilku jeszcze miasta imperium trwały zamieszki połączone z falą złodziejstwa. Zresztą nie od dziś wielu doszukuje się bądź to pozywanych bądź negatywnych wyników działania państwa otwartego.
 
Jak pisze redaktor Warzecha przedmiotowe zagadnienie jest złożone, ale redaktorowi wystarczyły dwa teksty, by uznać, iż eksperyment multi-kulti to porażka. Dosyć kategoryczna konstatacja jak na takie zawiłości, co to się nimi od lat nauka para. Nauce jednak pomagać należy np. ideologią. Nic tak nie pomaga nauce jak prawicowy bądź lewicowy sznyt. Redaktor Warzecha prezentuje odłam prawicowy, więc nauce pomaga mówiąc, iż państwo plus wielokulturowość = porażka. Tak to redaktor nakłania nas nad rozmyślaniami i jakże ważnych i trudnych kwestiach.
 
Weźmy przykład mordercy z Norwegii. Czy to, że ów zwyrodnialec dokonał krwawej wieczerzy mając za cel młodzieżówkę socjalistyczną i rząd dowodzi w sensie ścisłym porażki państwa otwartego na rozmaite kultury? Czy sama otwartość jest problemem, czy frustracja tubylców, którzy jak holenderski euro deputowany dostrzega w przybyszach z Polski jedynie złodziei miejsc pracy? Czy problem leży po stronie przybywających czy gospodarzy, a może po obu. Należy również oddzielić problem cudzoziemców legalnie i nielegalnie przebywających na terytorium danego państwa. Wreszcie nie można zapomnieć o systemie prawa obowiązującym w danym państwie i wynikającym z niego prawie normującym kwestie cudzoziemców. Redaktor skupił się – tak to odczytuję – na różnicach kulturowych, które – co nie wykluczone – stanowią barierę nie do pokonania. Czy na pewno?
 
Weźmy przykład USA. Bardziej multikulturowego państwa nie doszukamy się na globusie. My Polacy wiemy, jak trudno było się nam dostać do tej ziemi obiecanej i że jej mit bywał nieraz boleśnie obalany kosztem tysięcy polskich rodzin. Nie zapominam o niszczeniu kultury autochton i niewolnictwie, ale obejmuje te procesy, jako elementy procesu nadrzędnego wobec tamtych. Ten główny proces doprowadził do ufundowania na amerykańskiej ziemi faktycznych zrębów kapitalizmu i wolność słowa o zasiągach dotąd niespotykanych. I dziś amerykański tygiel – mimo kłopotów finansowych – jest światową potęgą zarówno w wymiarze militarnym, gospodarczym jak i naukowym. Czy amerykańska mieszanka może uchodzić za egzemplifikację sukcesu państwa otwartego? Oczywiście, choć przecież prawo imigracyjne USA jest bardzo restrykcyjne. Dlatego też na miejscu redaktora Warzechy nie wysuwałbym tak jednoznacznych ocen pod adresem państwa gotowego na przyjęcie innych kultur.
 
Wracając na grunt europejski nie można nie zauważyć pewnych faktów związanych powołaniem i istnieniem Unii Europejskiej. Otóż od jej powołania do chwili obecnej – pomimo napływu różnych kultur – nie doszło do konfliktu zbrojnego między jej członkami. Należy zważyć, iż w Europie do niepokojów społecznych dochodzi głównie na gruncie gospodarczym i finansowym, czego przykładem mogą być zajścia w Grecji. Również tak niedawne zdarzenia w Londynie, pokazały jak bardzo różni kulturowo ludzie potrafią się jednoczyć we wspólnych działaniach.
 
Czy zatem Pan redaktor Warzecha ma rację pisząc o porażce?
 
Pozdrawiam   
 
rozum
O mnie rozum

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka