Skoro są duze wątpliwości na temat, czym jest antysemityzm, a czym nie jest, to prezentuję tu własne podejście do tego problemu. Buduję fhierarchię stosunku do Żydów od najgorszego do stosunkowo najlepszego, przy załozeniu, ze mogą albo padać negatywne słowa (lub czyny) wobec Żydów lub ze słów o innej treści mogą wynikać niekorzystne wnioski dla Żydów.
Moja hierarchia wygląda tak:
1. Antysemita mordujący Żydów, raniący, lub próbujący to zrobić
2. Antysemita podżegający do nienawiści wobec Żydów, wydąjacy ich wrogom lub sprzedajacy za pieniadze
3. Antysemita często obrażający Żydów,obarczajacy ich o spisek np.księża w kościele, pseudokobice wyzywajacy od Żydów innych kibiców
4. "Antysemityzm" ludowy, trudny do zwalczenia, nie będący chyba jakimś strasznym wydarzeniem - jest to antysemityzm tylko dla Zydów - dla Polaków jest elementem tradycji, elementem otoczenia, w gruncie rzeczy nie jest to już antysemityzm, bo np.współczuje się Żydom pomordowanym, choć w ustnych tradycjach źle wspomina się lichwę, w tym sensie źli byli tylko ci żydzi,którzy byli "wstrętnymi" dusigroszami, wierzycielami itp.
5. Analiza realnych działań Żydów bez wartościowania która sprowadza się do elementów które etycznie mogą mieć implikacje zarówno pozytywne, jak i negatywne/ Często Żydzi oskarżają takich analityków o antysemityzm
np. stwierdzenie "Żydzi dominują w danej dziedzinie" np. w weilkim biznesie medialnym może być przez Żydów postrzegane jako antysemityzm,nawet jeśli wynika to z analizy faktów, dla nie-Żydów formułujących takie dane nie powinien to być jednak problem moralny czy wyznacznik wstydu za bycie określanym antysemitą. Taka sytuacja nie powinna krępować nie-Żydów.