Sir W Sir W
821
BLOG

Komorowski - mysz, która ryknęła

Sir W Sir W Polityka Obserwuj notkę 11

Mam nadzieję, że taki tytuł nie podpada pod paragraf o znieważeniu głowy państwa. Nie to zresztą jest moją intencją. W wyborach 2010 głosowałem na Komorowskiego i to był zdecydowanie najtrudniejszy wybór w moim politycznym życiu. Nigdy wcześniej i nigdy później nie byłem tak blisko opcji pisowskiej. Ostatecznie wybrałem Bronka, gdyż nie uwierzyłem w łagodną twarz prezesa (ach, gdyby ta twarz była twarzą, a nie maską, mielibyśmy być może prawdziwą partię konserwatywną, taką której Polska potrzebuje jak powietrza), jak się okazało - słusznie.

Ale i większość obaw związanych z Bronkiem niestety się potwierdziła. Fatalny, pełen głupich gaf początek, a później przejście w niebyt. I o ile gafy mógłbym wybaczyć, albo i raczej zwalić częściowo na słabą kancelarię (tu na marginesie wspomnę, że kancelaria śp. prezydenta Kaczyńskiego to był zbiór wspaniałych urzędników i polityków), to już wycofania z życia publicznego wybaczyć nie mogę.

Tak mamy urządzone państwo, tak napisaną konstytucję, że prezydent nie może być tylko i wyłącznie przyklepywaczem rządowych ustaw. Ktoś może napisać, że Bronek czasem miał wątpliwości, czasem coś gdzieś odesłał, a raz zawetował. Tak. Raz. Ale i nie wszczął, co moim zdaniem było jego powinnością, żadnej debaty na temat kontrowersyjnych pomysłów Tuska.

I dlatego stał się myszą, a obecny spór między nim, a Tuskiem, choć mógłby zostać uznany za ryk, nie będzie niczym więcej niż mysim popiskiwaniem. Prezydent nie zbudował wokół siebie żadnego zaplecza intelektualnego i politycznego, które mogłoby teraz wspierać bądź uzasadniać jego wyłamywanie się z szeregu platformianego aparatu władzy. Ja z tego powodu bardzo cierpię. Tusk, co do tego nie mam żadnych wątpliwości, nie jest fanem obecnego systemu politycznego RP, jego marzenia o JOWach, o ograniczeniu władzy prezydenckiej, dość wyraźnie wskazują na tendencje do skupiania władzy wykonawczej w rękach Rady Ministrów, a styl działania sejmu minionej kadencji i nadreprezentacja projektów ustaw wychodzących ze wspomnianej Rady sugeruje, że grozi nam zachwianie proprocji między legislatywą a egzekutywą.

Krytycy PO mówią, że to nazywa się jednowładztwo i jest zamachem na demokrację. Ja bym z tym polemizował, bo jednak nic, co do tej pory robi PO nie wyłamuje się z ustanowionych przez demokrację reguł gry. A jednak niepokoi mnie owe rozchwianie i błagałbym Bronisława Komorowskiego o większą aktywność. W imię lepszego działania systemu. Boję się jednak, że po tym, jak już zostanie odtańczony rytuał desygnowania nowego rządu, Komorowski zniknie. Przy czym nie jest istotne, kto jaką koncepcję wymyślił, jaki rząd i kiedy zostanie powołany, stanie się tak, jak zechce Tusk. A to przecież prezydent powinien mieć symboliczną inicjatywę.

Sir W
O mnie Sir W

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka