Siukum Balala Siukum Balala
364
BLOG

Polski orzeł w Brandenburgii

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

image

Opuszczamy Berlin. Dreilinden, dawne przejście graniczne DDR - BZ

Podróźowanie po Meklemburgii i Brandenburgii dostarcza sporo wrażeń. Przede wszystkim pozwala ocenić nędzę spuścizny po NRD. W wypasionym Berlinie nie zobaczymy tego, na wspaniałych niemieckich " ałtobanach " również nie dostrzeżemy. Wieś meklemburska to inna para kaloszy. Dziurawe drogi ( gwoli sprawiedliwości nie wszystkie ) Widoczne jeszcze ślady upadłych enerdowskich kołchozów. Opuszczone, rozwalające się obory i chlewnie. Słowem bieda z nędzą. Byłbym jednak niesprawiedliwy gdybym tylko taki obraz przekazywał. Są i piękne - skutkiem zjednoczenia - wychuchane miasteczka, pozbawione już enerdowskich liszai i opadających tynków. Dla mnie jednak podróżowanie po Meklemburgii to piękna toponomastyczna przygoda. Kumaci wiedzą, że to dość długie, trudne słowo nie ma żadnego związku z seksem. Toponomastyka to dziedzina zajmująca się nazwami miejscowości, nazwami siedzib ludzkich, nazwami miast, wsi, rzek i pagorków leśnych oraz łąk zielonych, jeśli w przeszłości zamieszkująca je ludność " ochrzciła "

image

Podróżowanie po Meklemburgii to uczta dla toponomasty. Roi się tu od słowiańskiej etymologii, że aż huczy. Czuć to już od samego Köpenick - Kopanicy. Poczdam, Wandlitz - Wandelice, Mirow - to wiedzą nawet mieszkańcy miasta ( informuje o tym tablica ) to czysta słowiańszczyzna od słowa " mir " Jedziemy dalej - Lichen ( miasto pinezki i flisaków ) Grabow, Buckow, Krakow, Rupin, Kemnitz ( kamienica ) Kartzow, Teplitz, Carpin, Rechlin. Aż wreszcie dojeżdżamy do Bad Belzig i tu już nie słowiańszczyzna tylko czyste polonicum.

image

Na słupie milowym, ustawionym ku wygodzie pocztylionów polski orzeł i herb pogoni. Czyż Meklemburgia i Brandenburgia  nie potrafi zaskoczyć wędrowca ?

image

Te dwie rzeczy - lokalna toponimia i polski orzeł - nie powinny jednak nikogo dziwić. Wszak te tereny to zasięg Słowiańszczyzny we wczesnym Średniowieczu, a samo Bad Belzig to dawne dobra saksońskie. I tu juz jesteśmy w domu, wszak i August II Mocny i August III Sas to dawni nasi władcy, choć nie najlepsi. Odeszli pozostawiwszy polszczyźnie źle dziś kojarzące się określenie " czasy saskie " i za " Króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa " To nie mogło się dobrze skończyć. Moja podróż po Meklemburgii i Brandenburgii skończyła się dobrze. Zawieszenie w aucie całe, no i to cieszące oko polonicum.

image

A Bad Belzig to od niedawna kurort ( Bad w nazwie ) i sanatorium płucne z przepieknie odrestaurowanym zamkiem Wettynów, który sądząc po archiwalnych zdjęciach z czasów NRD, był kompletną ruiną.

image

Teraz żyje, a 30 m wieża pozwala na ogladanie panoramy zapierającej w dech w piersiach. Wiadomo sanatorium niemieckie. Jednak nie popadajmy w zachwyt, jakaś refleksja będzie jak najbardziej na miejscu. W mieście, w czasie wojny, funkcjonował również podobóz " sanatorium " Ravensbrück. Tego też sporo w Brandeburgii.

image


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości