Siukum Balala Siukum Balala
491
BLOG

Dada Mitrananda, Olga Tokarczuk i Adolf Hitler w kosmosie

Siukum Balala Siukum Balala Społeczeństwo Obserwuj notkę 17

image

Shrii Shrii Anandamurti

Jeśli ktoś sądzi, że nagroda Nobla czyni człowieka mądrym, uwalnia od głupoty, plecenia bzdur i autokompromitacji, ten w dużym tkwi błędzie. Z pewnym rozbawieniem przeczytałem informacje w gazetach, że Olga Tokarczuk sugeruje wszystkim przejście na wegetarianizm, bowiem sprawić to może, iż polecimy w kosmos. Taki prosty wniosek wypływa z faktu - twierdzi nasza noblistka - że Hindusi w większości są wegetarianami i właśnie weszli na okołoziemską orbitę. Ja być może uległ bym autorytetowi pisarki, gdyby nie mój sceptycyzm. Sceptycyzm od czubka głowy do palucha lewej nogi. Sceptycyzm na wskroś. Uległ bym, bo mnie jest łatwiej, bo mam za sobą wegetariańskie doświadczenia. Jednak jest feler w tym, bo cały mistycyzm wegetarianizmu, weganizmu, pierdół owych wszystkich, szarlatanerii z tym związanej dość dobrze poznałem. Samo niejedzenie mięsa nie jest aż tak dolegliwe. Tuż przed upadkiem NRD pracowałem pod Brunszwikiem w ośrodku yogi prowadzonej przez hinduską sektę dowodzoną przez Shrii Shrii Anandamurti. Kierownikiem ośrodka - że się tak wyrażę - był wielki guru, mistrz yogi Dada Mitrananda. Chudy przeraźliwie, bardzo słaby fizycznie, więc kiedy wychodził na ten wiejący od gór Harzu wiatr, to rzucało nim i tym pomarańczowym habitem jak skórką pomarańczy. Ośrodek był obliczony na niemieckich frajerów: lekarzy, nauczycieli, prawników. Generalnie ludzi w kryzysie, przesyconych sukcesem zawodowym i finansowym. Oni to w poszukiwaniu prawdy, jestestwa i absolutu co tydzień uczestniczyli w seansach medytacji i pukania w bębenek oraz dzwonienia koralami, dzwoneczkami i bransoletkami o mocy wprost magicznej. Po seansach zostawiali u Dady niewątpliwie jakieś kwoty w DM. Za co Dada regularnie kupował bilet lotniczy do Indii i leciał po instrukcje do Shrii Shrii Anandamurti. Choć muszę oddać sprawiedliwość, że z resztą pieniędzy niemieckiego podatnika obchodzili się już oszczędnie. Mercedesa będącego na stanie ośrodka tankowali olejem opałowym. Hindusi to naród zmyślny i sprytny. By nie narażać się niemieckim służbom skarbowym jedna deska w parkanie wisiała na jednym gwoździu jak na zawiasie. Do deski przybita była czerwona wstążeczka. Dada parkował przy parkanie, zgrywał tasiemkę z wlewem paliwa. W tym czasie jego asystent Abinash, przez otwór rewizyjny w tanku z olejem opałowym pompował paliwo pompką sprzężoną z wiertarką Boscha, bo cała rzecz działa się w Niemczech, więc nie mogła być to Celma ani tym bardziej bułgarska wiertarka z Płowdiw. Tak mnie więcej wygląda dokowanie do stacji kosmicznej i zaopatrywanie bazy w paliwo i płyny. Po nalaniu 15 l, Abinash odchylał deskę tankował Mercedesa i wycofywał się z konewką na z góry upatrzoną pozycję, gdyż był Niemcem, mimo egzotycznego imienia. Czy może kogoś dziwić, że Hindusom łączącym wegetarianizm z takim sprytem udało się polecieć w kosmos ? Nie to jednak zniechęciło mnie do wegetarianizmu i lotów w kosmos z Hindusami. Dada chciał bym został, miałem bowiem w ręku, jako wyuczony rzemieślnik teatralny, wszystkie te fachy jakie były niezbędne do funkcjonowania ośrodka. Był to jednak czas wiz. Moja zgoda zależała od przedłużenia wizy. Nie udało się tego załatwić, co Dadę absolutnie nie zmartwiło. Abinash, mial lewe pieczątki, łącznie z pieczątką jakiegoś konsulatu, nazywalismy go czasem Botschafterem. 

- Abinash wszytko ci załatwi - rzekł Dada

- Dada ! Przecież to przestępstwo - odrzekłem

- Ależ nie - odpowiedział - wszystko jest relativ, Wir, Leben und ganze Welt 

- A Geld ? 

- Geld też

- To oddaj mi cały utarg z tygodnia, skoro to relativ - powiedziałem. 

Dada się skrzywił w związku z czym nigdy nie było nam dane polecieć w kosmos. A w jego nadprzyrodzone umiejętności zwątpiłem już pierwszego dnia. Osoba rekomendująca mnie do tej pracy poinformowała mnie, że mam całodzienne wyżywienie zapewnione przez ośrodek. Siłą rzeczy przejść muszę na wegetarianizm. Posiłki jem razem z nimi i o tych samych porach. Kiedy Dada medytuje nie wolno mi pracować, bo to wytwarza złe prądy. To mi pasowało. Nie mogłem również zabrać ze sobą mięsa do ośrodka, bo to też wytwarza złe prądy i wibracje. To mi nie pasowało. Ostrzeżono mnie, że Dada od razu zwietrzy mięso i wyrzuci na zbity pysk. Nie bacząc na przestrogi przywiozłem ze sobą dwie konserwy " Kętrzyńskie " Jako były harcerz wprost uwielbiam. Po przyjeździe do ośrodka rozgościłem się, konserwy pozostawiłem w plecaku, który schowałem do szafy. Dodatkowo przykryłem podwójnie złożonym śpiworem aby zniwelować wibracje polskiej konserwy z Kętrzyna. W tym momencie do pokoju wchodzi Dada. Zdawkowe rozmowy o samopoczucie, jak podróż, jak oceniasz ośrodek. Typowe i wymagane hinduską grzecznością. Jednak podejrzanie zaczyna krążyć wokół szafy, opiera się o nią co chwila. Nic tylko wyczuł wibracje mięsne - pomyślałem. No to już moja kariera dobiegła końca, zanim się zaczęła. Pewnie podczas podróży konserwy uległy tzw. bombażowi technicznemu, wieczka uniosło, działają jak membrany i wibracje Dada czuje jak nic - myślałem dalej. Jednak wyszedł nic nie mówiąc. Natychmiast zjadłem jedną konserwę, jak wyrzucą to choć jedną uratuje w brzuchu - kontynuowałem rozważania. Zjadłem bez chleba zgodnie z harcerską zasadą: kto zna biedę ten i kiełbasę bez chleba zje. Od tego czasu w żadne wibracje wegetariańskie nie wierzę, choć zgodnie z naszą tradycją jestem przesądny. 

Może bym i wybaczył im ten ich relatywizm w traktowaniu naszych europejskich zasad. Może doszlibyśmy do porozumienia. Niestety oprócz Hindusów wegetarianinem był również Adolf Hitler. A z nim w kosmos lecieć nie pasuje mi jeszcze bardziej niż z Dadą Mitranandą. Wolę do Londynu lecieć " Benkiem 737 " niż wzorem barona Münchausena siedzieć okrakiem na rakiecie V2 i podążać w stronę Tower Bridge. Niech nasza noblistka sama się zabawia w Walentynę Tierieszkową. 


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo