I co teraz ? Je suis Charlie już było, bleu / blanc / rouge, czyli podświetlanie obiektów publicznych całej Europy w barwy narodowe Francji - potem Belgii - też już było. Malowanie na trotuarach rozmaitych, kolorowych zaklęć - zajęcia jak w grupach przedszkolnych, to po zamachu na brukselskim lotnisku. Akcja bardzo mocna w swojej wymowie. Kiczowaty obrazek z pacyfą i fortepianem też był, też niczego sobie. Pomysłowi Szwedzi wpadli na pomysł, aby kobietom rozdawać amulety z napisem " nie dotykaj mnie " chroniące przed imigranckimi gwałtami. Cóż mamy wiek XXI, witamy postępowych Szwedów w naszym ciemnogrodzie.
Jaką kontrę przeciw islamskiemu teroryzmowi wymyślą teraz odpowiedzialni za nasze bezpieczeństwo ?
Czy rząd francuski w trosce o własną przyszłość nie powinien zatrudnić agencji zajmującej się osłoną medialną i kreowaniem wizerunku ? Bo wizerunek tego rządu i tego prezydenta został wczorajszym zamachem mocno nadszarpnięty. Na nic zdało się wprowadzenie stanu wojennego na terenie całe kraju, na nic dzielni francuscy żołnierze i policjanci, na nic przepiękna parada na Polach Elizejskich. Bez politycznych mocnych decyzji wszystko zostanie po staremu, czyli sieć ich wyręczy i znowu obejrzymy na fejsie trójkolorowe buzie, bo sieć jest bardzo kreatywna, choć to po prawdzie zadania dla odpowiednich ministrów. Niestety to nie jest zabawne.
Nie obchodziłyby mnie kompletnie te infantylne zachowania polityków, te infantylne akcje w sieci - śmiałbym się z tego - gdyby tam nie ginęli ludzie, wczoraj zginęło 11 dzieci.
Tacy sami ludzie jak my i takie same dzieci jakie mamy w swoim najbliższym otoczeniu. Co jeszcze musi się wydarzyć, ilu ludzi zginąć ? Czy potrzebujemy jakiejś XXI wiecznej wersji Wiosny Ludów, aby te próżniacze trony upadły, albo wzięły pełną odpowiedzialność za Europę ? Nie, nie marzy mi się powszechna rewolucja, mamy doskonalsze instrumenty wpływania na polityków.
Bez konkretnych, drastycznych działań wymierzonych w islamistów horror się nie skończy, bo w imię czego islam miałby rezygnować, ze swojego głównego zadania, czyli nawracania niewiernych. Ataki będą się powtarzały, ludzie będą ginąć, aż po jakimś zamachu tzw. ulica nie wytrzyma i dojdzie do antyislamskiego pogromu, potem - przy bierności wojska ( rozkaz durniu ! ) - zostaną rozbite magazyny z bronią, powstaną samozwańcze milicje po jednej i po drugiej stronie ... i za 30 lat po Europie jaką znamy nie pozostanie ślad. A po wojnie Europa będzie miała nowe płoty i mury z prefabrykatów wyprodukowanych przez niemieckie firmy ( tradycja zobowiązuje ) powstaną gigantyczne getta, albo dla nas albo dla nich i Europa zacznie przypominać w każdym szczególe Strefę Gazy... wówczas za Fukuyamą będziemy mogli powiedzieć, że historia się skończyła, niestety prawdopodobnie będzie to tylko nasza historia, historia Europejczyków.
PS. Za kilkanaście lat może okazać się, że decyzja Brytyjczyków o wyjściu z UE - kto wie czy nie podyktowana podświadomym lękiem przed takimi zdarzeniami jak wczorajsze w Nicei - była najbardziej dalekowzroczną ich decyzją.
