Papież Franciszek mówił jakiś czas temu, że III wojna światowa już trwa. Miał rację: blokada Rosji i Chin wobec interwencji Zachodu przeciwko Asadowi w Syrii spowodowała ośmielenie niechętnych Zachodowi. Inercja UE i deklarowane zwiększone zaangażowanie USA w Azji kosztem Europy przez Obamę zaprosiły Putina na Ukrainę; ta ukryta wojna mimo "rozejmów" jest konfliktem rosyjsko-ukraińskim, który ma nie tyle przynieść rychłe podbicie Ukrainy, co "tlenie się" konfliktu, oswojenie z nim Zachodu i nawet nas (co niestety dzięki kremlowskim trollom w części następuje). Brak reakcji w Syrii i liczenie na Turcję (która teraz szachuje Unię odwróceniem sojuszy) było przykrywaniem pokrywki na wrzącym garnku. Ta pokrywka stosunkowo spokojnie podskakuje - a lepiej ją uchylać, niż blokować, żeby reakcja nie była zbyt gwałtowna; o uchodźcach napiszę w innym miejscu (pośpiesznym komentatorom polecam od razu lekturę powieści katolickiej pisarki, Hanny Malewskiej, I przemija postać świata).
Teraz rysuje się szybki, gwałtowny konflikt na Morzu Południowochińskim (Filipińczycy nazywają je, zdaje się, inaczej) o złoża niedaleko wysp Spratly. Trybunał w Hadze zakwestionował roszczenia Chin (zarówno ChRL, jak Republika Chińska tj. Tajwan, solidarnie wysuwają roszczenia). Właśnie odbyły się manewry intensywnie rozbudowywanej marynarki ChRL. Wykryto nowowybudowane hangary chińskie na wysepkach... Amerykanie są osłabieni na innych TDW, niedługo zmieni się prezydent, jeden z kandydatów publicznie sprawia wrażenie nieobliczalnego (nie piszę, jaki jest, tylko jak się prezentuje). Czy Chińczycy nie będą chcieli tego wykorzystać do "małej, zwycięskiej wojny"?... Tak było w 1914.
Już kilkanaście lat temu czytałem podobny scenariusz dotyczący tego rejonu. I to chyba ok. 2014 roku.
A ciekaw jestem, czy ktoś w MON czy BBN dokonuje gier operacyjnych dotyczących uwarunkowań bezpieczeństwa Polski w takim wypadku - osłabiającym USA, wciąż "żonglujące" między Azją i Europą - w naszym rejonie? W świetle pewnego już wzmocnienia Turcji kosztem UE?...
