syzyfoptymista syzyfoptymista
335
BLOG

Kto się boi Pegasusa?

syzyfoptymista syzyfoptymista Polityka Obserwuj notkę 26

image

                        Dla rozwiania ewentualnych wątpliwości - Pegasus, to żaden koń o białym futrze ze skrzydłami, lecz piekielna szpiegowska machina, której poprzednia polska władza rzekomo nadużyła w stosunku do polityków obecnej władzy. Sądząc po reakcjach obecnie rządzących, wielu z nich ma powody do obaw, stąd niebywały  atak na poprzedników i oskarżenia o nielegalność  stosowania Pegasusa.
Wygląda na to, że lista „niewinnych” podsłuchiwanych musi być dość pokaźna, dlatego nie może dziwić, że w celu rozliczenia poprzedników za „aferę podsłuchową” powołano specjalną komisję sejmową, w której przedstawiciele strony rządzącej za wszelką cenę będą usiłowali  udowodnić, że dowody zebrane przy użyciu Pegasusa, zostały pozyskane nielegalnie.

Chociaż ostatnio pojawiła się narracja, że nawet jeżeli metody były legalne, to może pozyskiwanie ich nie było zasadne. A wzięło się to stąd, że wystraszony sędzia Tuleya, który podpisywał zgody na wykorzystywanie Pegasusa, tłumaczy się, że właściwie nie zdawał sobie sprawy z tego, co podpisuje (sic!). No cóż, zapewne komisja ds. Pegasusa postara się ocalić nieskazitelny wizerunek sędziego Tulei – w końcu ręka rękę myje.
W tym miejscu warto zauważyć, że preludium do afery w sprawie Pegasusa, było skazanie „policjantów” za łapanie złodziei . Ci policjanci to oczywiście Wąsik i Kamiński -  główni sprawcy niecnego procederu (zarzut stosowania nielegalnych metod w walce z przestępczością), za który zostali osądzeni, a nawet osadzeni w więzieniu, z którego wyszli po ułaskawieniu przez Prezydenta RP

Obserwując to, co aktualnie dzieje się na polskiej scenie politycznej w związku z tą kreowaną na siłę aferą, trudno nie dojść do wniosku, że  ludzie z czystym sumieniem, a raczej z czystymi rękami, nie powinni obawiać się żadnych podsłuchów, czy mówiąc ogólnie – inwigilacji, a raczej skutków jej zastosowania.
Oczywiście może zdarzyć się tak, że przypadkiem podczas działań operacyjnych zostanie nagrany czy podsłuchany ktoś zupełnie niebędący w kręgu zainteresowania służb, ale oprócz tego, że znajdzie się w sytuacji dość niekomfortowej, to nie wyniknie z tego nic, a pewnie nawet nie będzie o tym wiedział. Przecież nikt podsłuchów nie zakłada po to, by mieć uciechę przy zapoznawaniu się z pozyskanymi materiałami, tylko po to, by na ich podstawie udowadniać winę przestępcom.

Wiem, że w tym kontekście pojawi się argument, że przecież wszyscy mamy prawo do prywatności, a nawet przypadkowe inwigilowanie, to naruszenie tej prywatności. Trudno jednak nie zauważyć, że prywatność w dzisiejszych czasach stała się swoistym fetyszem - zresztą nadużywanym - praktycznie w każdym momencie i dziedzinie naszego życia.
Tak się jednak składa, że z jednej strony anonimowość (czytaj: prywatność) jest dziś bardzo pożądana, a z drugiej, często dobrowolnie sami z niej rezygnujemy.

Żyjemy w czasach, w których funkcjonują przeróżne media społecznościowe - fejsbuki, instagramy, czy co tam jeszcze – nie nadążam, bo nie korzystam. Jednak wielu z tych, którzy rzekomo tak pieczołowicie strzegą swojej prywatności, rezygnują z niej właśnie w mediach społecznościowych, często na granicy ekshibicjonizmu.
Z kolei, bywa i tak, że zdarzają się osoby, którym przeszkadza np. monitoring na osiedlu, który zakłada się przecież w celu zapewnienia mieszkańcom bezpieczeństwa. Trudno w to uwierzyć, ale przykładem jest pewna pani po siedemdziesiątce z dość ekskluzywnego osiedla w moim mieście, która na pytanie, dlaczego monitoring jej przeszkadza, stwierdziła, że nie chce być inwigilowana…
Na tych przykładach  widać, że jako społeczeństwo popadamy ze skrajności w skrajność.

Podsumowując jednak poczynania rozgrzanych do białości polityków rządzącej koalicji 13 grudnia, trudno nie pokusić się o uogólniające stwierdzenie - czego się boją, skoro są niewinni? Czy przypadkiem nie tego, że w wyniku tych „nielegalnych” podsłuchów zostaną ujawnione fakty, które zachwieją wiarę wyborców w ich uczciwość i czyste intencje, a może tego, że będą to zarzuty naprawdę ciężkiego kalibru? Ale gdyby nawet tak było, to przecież jak zwykle w przypadku polityków obecnej opcji rządzącej, oprócz skazy na wizerunku moralnym(?) nie grozi im żadna odpowiedzialność karna.

W końcu nie po to odbijali media, prokuratury, sądy, kurczowo trzymają się immunitetów, no i mają własny parasol ochronny – Neumann będzie ich bronił jak niepodległości.

Dziś już wiemy, że media, prokuratury i sądy odbijali również po to, by w końcu otrzymać od unijnych urzędasów to, co dawno się Polakom należało - środki z KPO, ale to dodaję tak na marginesie, zupełnie bez związku z Pegasusem, zresztą kto wie.


P.S.
Argumentów o tworzeniu fikcyjnych dowodów przy pomocy Pegasusa, by kogoś „wrobić”, nie biorę pod uwagę. W ten sposób może się bronić każdy przestępca.
 
Syzyfoptymista


Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka